Prezes PiS Jarosław Kaczyński wprost mówi czego oczekuje od prokuratury, ogłasza w jakim kierunku chce, by prokuratura kierowała śledztwo - powiedziała w piątek posłanka PO, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

Szefa PiS w wypowiedzi dla TV Trwam News przytoczonej w czwartek przez portal radiomaryja.pl ocenił, w związku z przesłuchaniem w czwartek w Prokuraturze Krajowej Donalda Tuska, że b. premier "ma się czego obawiać". Tusk, obecnie przewodniczący Rady Europejskiej, zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości przy identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej.

Pełnomocnik Tuska, mec. Roman Giertych wystosował w piątek wniosek do szefa MS Zbigniewa Ziobro o udzielenie informacji publicznej na temat tego, czy prezes PiS miał dostęp do akt śledztwa, w którym zeznawał w czwartek b. premier.

Kidawa-Błońska pytana w piątek o sprawę powiedziała, że "nie wie, czy prezes Kaczyński ma wgląd do akt". "Ale wiem, że prezes Kaczyński ogłasza wyroki, ogłasza w jakim kierunku chce, by było kierowane śledztwo. Moim zdaniem wypowiedź Kaczyńskiego przed wysłuchaniem Donalda Tuska jako świadka, była wielkim nadużyciem" - dodała.

Szef PiS mówił, że Tuska "ma się czego obawiać". "To jest jedna sprawa, są inne. Ja lojalnie powiedziałem pani Merkel w Warszawie, że może być różnie z Donaldem Tuskiem, żeby jednak brała to pod uwagę, jeśli go popiera na przewodniczącego Rady Europejskiej. To nie zostało przyjęte do wiadomości" - powiedział Kaczyński.

"To było wysoce nie na miejscu. To pokazuje, że nawet PiS nie potrafi zachować pozorów, tylko wprost mówi czego oczekuje od prokuratury - stwierdziła Kidawa-Błońska.

Śledztwo, w którym Tusk był w czwartek przesłuchiwany dotyczy niedopełnienia obowiązków w kwietniu 2010 r. przez funkcjonariuszy publicznych, w tym przez ówczesnych prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Miało ono polegać na nieuczestniczeniu w sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, a także - wbrew obowiązującym przepisom Kodeksu postępowania karnego - na nieprzeprowadzeniu sekcji bezpośrednio po przewiezieniu ofiar do Polski. (PAP)