Bliscy, mieszkańcy Siemianowic Śląskich i działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej uczcili we wtorek pamięć Barbary Blidy. Tego dnia mija 10 lat od jej samobójczej śmierci. Na grobie b. minister w Michałkowcach - dzielnicy Siemianowic - zapalono znicze i złożono wieńce.

Politycy Sojuszu, którzy uczestniczyli w uroczystościach uważają, że Blida była ofiarą „politycznego morderstwa”; zapowiadają, że jeśli będą sprawowali władzę, pociągną do odpowiedzialności osoby, które ich zdaniem przyczyniły się to tej śmierci. „Dorwiemy was” - mówił szef SLD Włodzimierz Czarzasty, zwracając się tymi słowami do Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. „Wprowadzę do Sejmu SLD również po to, żeby wziąć za twarz takich gości jak Ziobro” - dodał.

B. posłanka SLD i b. minister budownictwa zastrzeliła się 25 kwietnia 2007 r., kiedy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać ją na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Miały jej zostać przedstawione zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej.

„Zawsze ją wspominam bardzo słodko, spokojnie, czule. Była dobrą kobietą i matką. Nie tak miało to wyglądać” - powiedział dziennikarzom mąż Barbary Blidy, Henryk. Jak dodał, choć od tragicznych wydarzeń minęło tak dużo czasu, wciąż bardzo dobrze pamięta dzień, w którym zmarła jego żona. „Choć mówią, że czas zaciera rany, to chyba nie wszystkie” - podkreślił. Na grobie żony pojawia się co kilka dni.

Pytany, czy zabolał go powrót Zbigniewa Ziobry na stanowisko szefa resortu sprawiedliwości, odpowiedział: „To nie jest mój minister, ja na niego nie głosowałem, ani na tę partię. To nie jest mój minister i wolałbym kogoś innego na tym miejscu”.

Dziennikarze pytali Blidę o wyjaśnianie okoliczności śmierci jego żony – w tej sprawie o niedopełnienie obowiązków został oskarżony b. oficer ABW. „Prokurator, który zgłosił rewizję, później się z niej wycofał. Myśleliśmy, że będzie rewizja i będzie coś wznowione – niestety. Wycofał się i na tym koniec” - mówił Blida. Zaznaczył, że nie ma do nikogo pretensji. Blida uważa, że ta sprawa nie została do końca wyjaśniona; nie sądzi, że to się stanie, przynajmniej za jego życia.

„Ja jestem zwolennikiem teorii, że pani Barbara Blida została przez ludzi z tamtej ekipy, PiS-owskiej, zamordowana. Zamordowana psychicznie, emocjonalnie, a wreszcie, że ta ekipa doprowadziła do tego, że nastąpiła śmierć” - powiedział Czarzasty na konferencji prasowej.

„W tej sprawie wszystkie ręce zostały umyte, mam pretensje do pana Zbigniewa Ziobry, że w momencie kiedy PiS wrócił do władzy, odrzucił wszelkie śledztwa w tej sprawie. Prokuratura odrzuciła ostatecznie możliwość dalszego prowadzenia tego śledztwa, oskarżenia ludzi, którzy byli przy tym” - dodał.

Szef SLD oświadczył, że ma też pretensje do PO, która „zachowuje się w tej sprawie, i w wielu innych, tak jakby się nic nie stało”. „Mieliście możliwość pociągnięcia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę m.in. w tej sprawie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Nie zrobiliście tego, bo byliście tchórzami” - powiedział Czarzasty.

Zadeklarował, że jeśli jego partia będzie sprawowała władzę, wyjaśni wszelkie okoliczności śmierci Blidy. „Nie chcę się powoływać na pana ministra Sikorskiego i używać dużych słów, ale za śmierć Barbary Blidy Jarosławie Kaczyński i Zbigniewie Ziobro – dorwiemy was, wcześniej, czy później, z Platformą, czy bez Platformy” - oświadczył polityk.

Jak zaznaczył, do śmierci b. minister doszło w atmosferze poniżenia. Jego zdaniem Blida organy ścigania traktowały ją "jak psa", bo „myślała inaczej o polityce niż PiS”. „To nie jest tak, że ja mówię, że Ziobro jest bandytą i mordercą; mówię, że doprowadził do tego w klimacie, doprowadził do takiej zatęchłej atmosfery, która powodowała to, że ludzie umierali” - powiedział Czarzasty.

Okoliczności zatrzymania Blidy badała łódzka prokuratura. Oskarżyła b. oficera ABW Grzegorza S., który kierował on tzw. grupą realizacyjną o niedopełnienie obowiązków służbowych, a przez to - o działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego "poprzez stworzenie niebezpieczeństwa dla prawidłowego przebiegu czynności procesowych oraz dla życia i zdrowia Barbary Blidy".

W pierwszym procesie, toczącym się niejawnie w latach 2009-2013 przed siemianowickim sądem, S. został uznany za winnego i skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu. Sąd podzielił wówczas argumentację prokuratury, że podczas zatrzymywania Blidy S., jako osoba odpowiedzialna za prawidłowy przebieg działań, nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom ABW polecenia przeszukania Blidy i łazienki w jej domu. Sam też nie podjął działań w tym kierunku.

Po apelacji obrony orzeczenie to w 2014 r. uchylił katowicki sąd okręgowy. Po ponownym procesie S. został uniewinniony. Prokuratura zaskarżyła ten wyrok domagając się kolejnego procesu. Podczas rozprawy odwoławczej przed katowickim sądem oskarżenie zmieniło jednak swoje stanowisko, apelację wycofano. Ponieważ wyroku nie zaskarżyła rodzina Blidy, uniewinnienie stało się prawomocne.

Łódzka prokuratura nie znalazła podstaw do przedstawienia zarzutów dwóm pozostałym funkcjonariuszom ABW z grupy realizacyjnej, wypełniali bowiem obowiązki w zakresie poleceń wydawanych przez Grzegorza S. W związku z tym postępowanie umorzono.

Umorzone zostały też wątki śledztwa dotyczące zabezpieczenia śladów i dowodów w domu Blidy po jej śmierci, ewentualnych nacisków na prokuratorów zaangażowanych w prowadzenie postępowania oraz działań katowickich prokuratorów już po śmierci Blidy.

Także umorzeniem zakończyła się sprawa Witolda Marczuka - który kierował ABW od listopada 2005 do września 2006 r. Łódzka prokuratura, która zarzucała mu przekroczenie uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w śledztwie dot. przygotowania ABW do zatrzymania Blidy i filmowania akcji w jej domu, ostatecznie nie dopatrzyła się przestępstwa.

Sprawę śmierci Blidy badała też sejmowa komisja śledcza (powołana w grudniu 2007 r., przyjęła raport końcowy w lipcu 2011 r.). Zgodnie z jej głównymi wnioskami i rekomendacjami b. premier Jarosław Kaczyński i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinni stanąć przed Trybunałem Stanu, a byli szef oraz wiceszef ABW Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek - usłyszeć zarzuty.

25 września 2015 r. Sejm nie uwzględnił wniosku o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu. Sejmowej większości zabrakło pięciu głosów - aby uruchomić procedurę potrzebna jest większość 3/5 ustawowej liczby posłów, czyli co najmniej 276 głosów. Za opowiedziało się 271 posłów, przeciwko zagłosowało 152, od głosu wstrzymało się dwóch. W tej sytuacji ówczesna marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła umorzenie postępowania w sprawie.

W kwietniu 2016 r. katowicka prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, po zawiadomieniu złożonym przez posła PO Roberta Kropiwnickiego Ziobry. Chodzi o czyny, które znalazły się w odrzuconym wniosku o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu w poprzedniej kadencji Sejmu.

Zarówno Ziobro, jak i Kaczyński stwierdzali wielokrotnie, że nie widzą żadnych podstaw do postawienia ich przed TS. (PAP)