PiS chce usunąć ostatni bastion, jakim jest niezależność wymiaru sprawiedliwości, który stoi im na drodze do państwa autorytarnego - ocenili w czwartek politycy PO odnosząc się do projektu Prawa i Sprawiedliwości dotyczącego zmian w ustroju sądów powszechnych.

Projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych autorstwa PiS, który w zeszłym tygodniu trafił do Sejmu przewiduje, że minister sprawiedliwości będzie mógł powoływać prezesów sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych bez konieczności uzyskiwania opinii o kandydatach od zgromadzeń ogólnych tych sądów.

Do propozycji tej odnieśli się podczas czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie posłowie Platformy. B. minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL Borys Budka zwracał uwagę, że projekt ten nie przeszedł konsultacji rządowych, ani międzyresortowych. "W tym projekcie, jak w soczewce skupia się misterny plan prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, aby władza w Polsce była jednolita, a wszystkie polecenia płynęły z Nowogrodzkiej" - podkreślił.

W ocenie Budki projekty składane przez PiS dotyczące wymiaru sprawiedliwości nie mają nic wspólnego z jego reformą. "Nie zmienia się obciążenia sądów, nie zmienia się sposobu i trybu pracy. Jedynymi zmianami są zmiany personalne" - zaznaczył polityk.

"PiS nie rozumie trójpodziału władzy, PiS nie rozumie zasad demokratycznych. To sędziowie powinni kontrolować nas polityków, a nie politycy kontrolować wymiar sprawiedliwości" - dodał Budka.

W podobnym tonie wypowiadał się poseł Robert Kropiwnicki, który uznał, że projekt PiS to "kolejny etap +ziobroczystki+". "To próba absolutnego podporządkowania sądów ministrowi sprawiedliwości, który chce ręcznie sterować wymiarem sprawiedliwości" - dodał polityk.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że władza sądownicza jest władzą odrębną od pozostałych władz, a tym projektem ta zasada konstytucyjna jest naruszona. "Uważamy, że ten projekt nie powinien być w ogóle rozpatrywany, powinien być oddalony jako projekt niekonstytucyjny" - powiedział Kropiwnicki.

Poseł PO Wojciech Wilk ocenił, że projekt PiS ma na celu "usunięcie ostatniego bastionu, jakim jest niezależność wymiaru sprawiedliwości" "Stoi on PiS na drodze do państwa totalitarnego, to państwa autorytarnego" - mówił Wilk.

Proponowane przez PiS rozwiązania miałyby wejść w życie 1 lipca. Przewidują, że prezesi sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych będą mogli być odwołani przez ministra sprawiedliwości w toku kadencji w przypadku: rażącego lub uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych; gdy dalsze pełnienie funkcji z innych powodów nie da się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości; stwierdzenia szczególnie niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych oraz złożenia rezygnacji z pełnionej funkcji.

Poszerzony ma być także zakres oświadczeń majątkowych składanych przez sędziów, zaś obowiązkiem składania oświadczeń mieliby zostać objęci także dyrektorzy sądów. Jak wskazano w uzasadnieniu zmiana taka została zaproponowana "w celu zapewnienia jeszcze większej transparentności osób wykonujących zawód sędziego oraz zajmujących się kierowaniem sądami w wymiarze administracyjnym".

Projekt PiS dotyczy też "wprowadzenia nowych narzędzi nadzoru zewnętrznego i wewnętrznego nad działalnością administracyjną sądów; wprowadzenia, jako zasady ustrojowej, losowego przydziału spraw sędziom oraz zasady równego obciążenia w sądzie sędziów sprawami".