Wczoraj wczesnym popołudniem brytyjski ambasador przy Unii Europejskiej przekazał na ręce Donalda Tuska list od premier Theresy May, w którym informuje ona, że Zjednoczone Królestwo zamierza opuścić UE. Zgodnie z art. 50 traktatu lizbońskiego rozpoczyna się tym samym dwuletni okres przejściowy, podczas którego obie strony powinny wynegocjować warunki „rozwodu”.



Jeśli państwa Unii nie zgodzą się na przedłużenie negocjacji, Wielka Brytania przestanie być członkiem Wspólnoty w marcu 2019 r., niezależnie od tego, czy rozmowy się do tego czasu zakończą, czy nie. To pierwszy przypadek, by jakiekolwiek państwo wystąpiło z UE. Wcześniej zdecydowała się na to tylko Grenlandia będąca autonomicznym terytorium zależnym Danii.

– Procedura przewidziana w art. 50 została uruchomiona zgodnie z życzeniem brytyjskiego narodu, by opuścić UE. To historyczny moment, od którego nie ma odwrotu – oświadczyła wczoraj w Izbie Gmin premier Theresa May, po tym jak brytyjski ambasador przy UE Tim Barrow przekazał szefowi Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi jej list informujący o zamiarze opuszczenia Unii przez Zjednoczone Królestwo.
Brytyjska premier powtórzyła w nim to, co już wcześniej deklarowała – iż wystąpienie z UE nie oznacza, że jej kraj odwraca się od Europy ani że odrzuca europejskie wartości. Przeciwnie – Londyn życzy Unii jak najlepiej i chce z nią utrzymywać jak najbardziej przyjazne stosunki, ale o swoich wewnętrznych sprawach będzie decydował samodzielnie. Nawet za cenę opuszczenia jednolitego unijnego rynku.
To, jak będą wyglądać przyszłe stosunki Wielkiej Brytanii z Unią, zależy od negocjacji, które rozpoczną się najprawdopodobniej na przełomie maja i czerwca. Wcześniej państwa UE muszą przyjąć wytyczne negocjacyjne, które jutro zaprezentuje Donald Tusk. Michel Barnier, główny unijny negocjator, chce, aby rozmowy z Londynem zakończyły się do 30 września przyszłego roku, tak aby obie strony miały czas na ratyfikowanie umowy przed marcem 2019 r., kiedy upływa przewidziany w traktacie lizbońskim dwuletni okres przejściowy. Dokument nie precyzuje tego, ale według większości opinii teoretycznie możliwe jest, by w trakcie negocjacji Wielka Brytania zmieniła zdanie i wycofała wniosek. W praktyce to jednak mało prawdopodobne.