Sędzia Janusz Korzeniowski z Sądu Rejonowego w Kościerzynie odpowiedział przecząco posłom z komisji śledczej ds. Amber Gold, którzy pytali go, czy "wziął łapówkę" w związku z dawniejszą sprawą późniejszego szefa Amber Gold Marcina P. Dodał, że "w ogóle tej sprawy nie pamięta".

"Czy przyjął pan łapówkę od Marcina P.?" - pytał świadka Witold Zembaczyński (Nowoczesna). "Absolutnie" - odpowiedział świadek. Stanisław Pięta (PiS) dopytywał: "Jaka była odpowiedź na pytanie o to, czy świadek wziął łapówkę, czy nie?". "Negatywna" - powiedział Korzeniowski.

Świadek w 2006 r. jako sędzia Sądu Rejonowego w Kościerzynie sądził Marcina P. (wówczas Marcina S., późniejszy założyciel Amber Gold zmienił nazwisko) w związku ze sprawą firmy Sampi założonej jeszcze w 2004 r. i udzielającej pożyczek na wysoki procent. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", na pożyczki liczyć mogły nawet osoby bezrobotne pod warunkiem, że wcześniej wniosły opłatę manipulacyjną w wysokości 80 zł. Obiecane pieniądze nie trafiały jednak na ich konta, podczas gdy opłata manipulacyjna przepadała.

Jak podawały media, Marcinowi P. zarzucono wówczas oszustwo wobec 10 osób na łącznie tysiąc złotych. Sędzia skazał oskarżonego na grzywnę w wysokości tysiąca złotych, gdyż przyjął, że ma do czynienia z tzw. wypadkiem mniejszej wagi. Nie orzekł też obowiązku naprawienia szkody, czyli zwrotu pokrzywdzonym osobom pieniędzy.

Jak mówił Zembaczyński, Marcin P. grzywny nie zapłacił, ale "dopiero 14 marca 2007 r. sąd wydał postanowienie o zarządzeniu wykonania kary zastępczej 25 dni pozbawienia wolności; w tym samym dniu skazany wpłacił część grzywny". Następnie 30 marca 2007 r. wpłynęło zażalenie, w którym P. powołał się na zapłacenie części grzywny i prosił o cofnięcie postanowienia ws. kary zastępczej.

"Niespodziewanie umarza mu pan niezapłaconą część grzywny. Lustracja wykazała wiele naruszeń przepisów Kodeksu postępowania karnego oraz liczne naruszenia regulaminu sądów. Czy może pan powiedzieć komisji, dlaczego tak łagodnie traktował pan Marcina P.?" - pytał Zembaczyński.

"Trudno mi powiedzieć, bez wglądu w akta sprawy, skąd takie decyzje. To wszystko" - odpowiedział świadek. Dodał, że "w ogóle tej sprawy nie pamięta". Zaprzeczył też, aby w sprawie tej miały miejsce - jak to określił Zembaczyński - "relacje wykraczające poza wokandę".

Poseł Nowoczesnej przypomniał świadkowi, że w końcu grudnia 2009 r. wpłynął wobec niego akt oskarżenia do sądu w Koszalinie, zaś wcześniej, latem 2009 r. wszczęto wobec niego "dyscyplinarkę". "Zarzucono panu przestępstwa jakiego rodzaju?" - zapytał. "Korupcyjnego (...) tylko się zastanawiam, czy to ma związek ze sprawą Amber Gold" - odpowiedział Korzeniowski.

"Oczywiście 22 grudnia 2008 r. został pan zatrzymany przez policję na gorącym uczynku, zgadza się" - kontynuował Zembaczyński. Świadek potwierdził.

Świadek powiedział, że nadal jest sędzią, ale nie orzeka i pobiera ograniczone uposażenie. "Moja sprawa karna jest na etapie postępowania odwoławczego" - podał. Zaznaczył, że toczy się już od sześciu lat.

Przesłuchanie Korzeniowskiego było najkrótszym z dotychczasowych przesłuchań przed komisją śledczą. Trwało ponad 20 minut. (PAP)