Prezydent Andrzej Duda zdecydował, że dla niego istotny jest sam udział w pogrzebie Pawła Adamowicza i jeśli organizatorzy przywiązują tak wielką wagę do tego, żeby siedział w tym a nie innym miejscu, to nie będziemy o tym dyskutować - powiedział PAP szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.

Podczas sobotnich uroczystości w gdańskiej Bazylice Mariackiej towarzyszących pogrzebowi zmarłego prezydenta miasta Pawła Adamowicza w pierwszym rzędzie siedzieli szef Rady Europejskiej Donald Tusk z małżonką, b. prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa z żonami. Za nimi b. prezydent Bronisław Komorowski z żoną oraz b. prezydent Niemiec Joachim Gauck oraz reprezentujący parlament: wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (oboje z PO). W kolejnych rzędach zasiedli b. premierzy: Hanna Suchocka, Jan Krzysztof Bielecki, Włodzimierz Cimoszewicz, Waldemar Pawlak, Jerzy Buzek, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz i Ewa Kopacz. Dopiero w dalszych rzędach siedzieli przedstawiciele obecnych władz, w tym urzędujący prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.

Zapytany w niedzielę przez PAP o tło przyjętego rozmieszczenia uczestników uroczystości, prezydencki minister przyznał, że kwestia ta była elementem ustaleń z organizatorami przed przyjazdem prezydenta.

"Komunikat w naszą stronę ze strony organizatorów był taki, że to nie jest przypadkowe, to jest bardzo istotne, żeby goście byli rozsadzeni w Bazylice w taki a nie inny sposób" - relacjonował Szczerski.

Jak zaznaczył, prezydent Duda podjął w tym kontekście decyzję, iż "dla niego istotny jest sam udział w pogrzebie i jeśli organizatorzy przywiązują tak wielką wagę do tego, żeby w tym a nie innym miejscu był posadzony, to nie będziemy tej sprawy dyskutować".

Portal gazeta.pl poprosił o komentarz także rzeczniczkę miasta Gdańska Magdalenę Skorupkę-Kaczmarek. Powiedziała:

"Pogrzeb nie był uroczystością państwową, tylko organizowaną przez rodzinę i miasto. Wierzymy, że każdy, kto tam był, był z potrzeby serca i dyskusja dzień po pogrzebie o tym, w jakim miejscu i rzędzie siedział, jest dziwna. Od innych osób siedzących ani tysięcy osób stojących takich pytań nie usłyszeliśmy. Pogrzeb prezydenta Pawła Adamowicza był dla wielu z nas - nie tylko gdańszczanek i gdańszczan - poruszającym wydarzeniem i niech takim pozostanie."

W ubiegłą niedzielę prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. Do zdarzenia doszło na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie w poniedziałek po południu zmarł. W sobotę urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.