Dom, który nie potrzebuje sieci

To, nad czym pracują badacze z Wydziału Energetyki i Paliw AGH we współpracy z Centrum Energetyki, to nie science fiction, lecz zaawansowana technologia, która może uniezależnić domy od zewnętrznych dostawców prądu. W tym modelu dom samodzielnie produkuje energię z odnawialnych źródeł – głównie ze słońca – a potem ją magazynuje. Kiedy słońce nie świeci, a wiatr nie wieje, dom korzysta z własnych zapasów. Wszystko bez podłączenia do klasycznej sieci energetycznej.

Jak to działa?

System oparty jest na trzech głównych filarach:

  1. Fotowoltaika – podstawowe źródła energii. Panele słoneczne (o mocy 6 kW).
  2. Magazyny energii – energia może być gromadzona w bateriach elektrochemicznych na krótki okres lub długoterminowo w postaci wodoru.
  3. Technologia wodorowa – nadmiarowa energia zasila elektrolizer, który produkuje wodór. Ten jest przechowywany w zbiornikach i przekształcany z powrotem w energię za pomocą ogniwa paliwowego, kiedy zapotrzebowanie rośnie.

Całość obsługuje zaawansowana automatyka, która optymalizuje przepływy energii i dba o bezpieczeństwo instalacji.

Prototyp na kołach

Pierwszy działający model zamknięto w mobilnym kontenerze przypominającym kampera. To pozwoliło zaprezentować technologię w dowolnym miejscu – również w warunkach kryzysowych. Jednak system z powodzeniem można przenieść na potrzeby klasycznego domu jednorodzinnego. Jest skalowalny, co oznacza, że jego rozmiar i moc można dostosować do indywidualnych potrzeb mieszkańców.

Czy taki dom działa w Polsce?

Według badań przeprowadzonych przez zespół AGH, technologia sprawdza się również w polskim klimacie. Dom o powierzchni 150 m², zamieszkany przez rodzinę 2+2, może być energetycznie niezależny – pod warunkiem przemyślanej organizacji zużycia i dostosowania systemu do potrzeb. Kluczowe są tu priorytety: najpierw oświetlenie i systemy komunikacyjne, później kuchnia i ogrzewanie.

Ile to kosztuje?

Na dziś to wciąż rozwiązanie droższe niż klasyczne instalacje. Szacunkowy koszt może sięgać nawet 200 tys. zł, ale – jak przypomina prof. Dudek – podobnie było kiedyś z fotowoltaiką. Technologia tanieje wraz z upowszechnieniem, a przewidywania są optymistyczne: w ciągu kilku lat koszt może znacząco spaść.

Bezpieczeństwo? Tak, pod warunkiem

Wodorowe systemy budzą obawy – czy słusznie? Profesor podkreśla: każde paliwo niesie ryzyko, ale technologia wodoru jest dziś coraz lepiej zabezpieczona. Systemy monitorujące, czujniki wycieków, automatyczne zatrzymanie produkcji przy braku odbioru – wszystko to zapewnia pełne bezpieczeństwo użytkowania.

Co dalej?

Zespół AGH planuje dalsze prace nad optymalizacją gospodarki cieplnej, zwiększeniem żywotności urządzeń oraz przygotowaniem systemu do komercjalizacji. W ciągu najbliższych dwóch lat możliwe będzie zaoferowanie technologii zainteresowanym inwestorom i deweloperom. Równolegle trwają rozmowy o wykorzystaniu rozwiązania w mobilnych hotelach, szpitalach polowych i punktach dowodzenia.

Niezależność ma przyszłość

Projekt AGH to nie tylko krok w stronę ekologii – to także krok ku pełnej niezależności energetycznej. Jeśli rozwój pójdzie zgodnie z planem, już za kilka lat dom, który nie potrzebuje sieci, może przestać być ciekawostką, a stać się realną alternatywą dla świadomych i nowoczesnych gospodarstw domowych.