- Charakter tej reformy jest czysto polityczny, ideologiczny. Na dobrą sprawę była złożona obietnica, kompletnie bez sensu, żeby szkoła wróciła do struktur gierkowskich – oceniła prof. Magdalena Środa z Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zdaniem, autorom wchodzącej w życie wraz z rozpoczęciem roku szkolnego reformy jest ukształtowanie określonego modelu człowieka, "obywatela państwa PiS", nie zaś przygotowanie młodzieży na wyzwania związane zwłaszcza z błyskawicznym rozwojem technologii, stwarzającym konieczność filtrowania informacji zamiast pamięciowego ich przyswajania. Profesor Łukasz Turski z Polskiej Akademii Nauk, choć również nie podziela intencji reformatorów, przestrzega przed nadmiernym krytycyzmem, argumentując, że może on uczniom obrzydzić szkołę. - Nie możemy ciągle mówić dzieciom, że ta szkoła jest koszmarem, bo to jest jedyna szkoła jaką mają. Musimy wszyscy razem jako rodzice, dzieci i nauczyciele wypracować metodę, dzięki której nie poniesiemy dramatycznej, cywilizacyjnej klęski - podkreślił.