Po miesiącach poważnych ograniczeń w dostawach pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków w Strefie Gazy, które doprowadziły eksklawę na skraj klęski głodu, Izrael ogłosił wprowadzenie codziennych przerw w działaniach wojskowych oraz utworzenie korytarzy humanitarnych na całym jej terytorium.
Jak wynika z naszych informacji, władze izraelskie rozważają również wycofanie się z planów budowy tzw. miasteczka humanitarnego w Rafah, do którego mieliby zostać przesiedleni wszyscy mieszkańcy Strefy Gazy bez prawa jego opuszczania. Projekt ten przez krytyków – także w Izraelu – został określony mianem obozu koncentracyjnego. – Myślę, że władze zrozumiały, iż cena za realizację tego planu byłaby bardzo wysoka – mówi nasze źródło. Rząd Binjamina Netanjahu zdecydował się na ustępstwa w odpowiedzi na rosnącą krytykę sytuacji w Gazie. Hamasowski resort zdrowia w Gazie informował o 69 zarejestrowanych przypadkach zgonów z powodu głodu w tym miesiącu. Tym samym łączna liczba ofiar śmiertelnych z powodu niedożywienia od początku wojny w październiku 2023 r., rozpoczętej atakiem Hamasu na Izrael, miałaby wzrosnąć do 133, w tym 87 dzieci.
Państwo Palestyna
To m.in. dlatego premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, mimo przerwy wakacyjnej, ma w tym tygodniu zwołać posiedzenie gabinetu w sprawie Palestyny. Brytyjczyk zmaga się z rosnącą presją posłów, w tym członków rządu, aby przyspieszyć plany uznania państwa palestyńskiego. Ze względu na pogarszającą się sytuację w Gazie taką decyzję podjął już prezydent Francji Emmanuel Macron, który ogłosił w zeszłym tygodniu, że Paryż uzna Palestynę jako pierwszy zachodni stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ. W ubiegłym roku na taki krok zdecydowały się Hiszpania, Irlandia i Norwegia. Polska uznała Palestynę w 1988 r. łącznie z resztą ówczesnego bloku wschodniego.
Presja na administrację Netanjahu rośnie także w samym Izraelu, gdzie niemal codziennie odbywają się protesty przeciwko wojnie i głodzeniu Palestyńczyków. – W ubiegłym tygodniu Reszet 12, największa izraelska stacja telewizyjna, po raz pierwszy pokazał widzom sceny głodu w Gazie. Choć materiał nie skupiał się bezpośrednio na działaniach Izraela, lecz na toczącej się na świecie dyskusji na ten temat, i tak jest to krok naprzód – mówi nam Alon-Lee Green z izraelskiej organizacji Standing Together. Zaznacza jednak, że wśród izraelskich dziennikarzy nie ma jednomyślności co do tego, czy opinii publicznej powinno się pokazywać takie sceny. – Pracownicy Reszet 12 mają wewnętrzną grupową konwersację, do której uzyskałem wgląd. Ktoś napisał, że opinia publiczna nie chce tego oglądać i po prostu wyłączy telewizor. Inny dziennikarz odpowiedział: „To nie jest kwestia tego, czy ludzie chcą to oglądać, czy nie. To kwestia tego, co musimy relacjonować. Taka jest rzeczywistość. Na tym polega rola dziennikarza” – opowiada.
Siły Obronne Izraela poinformowały, że przerwy w działaniach wojennych, które rozpoczęły się w niedzielę, będą odbywać się codziennie w godz. 10–20 w miastach Gaza, Dajr al-Balah oraz nadmorskiej strefie Al-Mawasi, czyli na obszarach, do których przymusowo przesiedlono większość z 2,1 mln mieszkańców strefy. Ponadto armia ogłosiła, że korytarze humanitarne będą funkcjonować codziennie od 6 do 23, aby umożliwić „bezpieczny przejazd” konwojów z pomocą prowadzonych przez Organizację Narodów Zjednoczonych i inne instytucje międzynarodowe.
Telefon od Trumpa wystarczy
Tom Fletcher, podsekretarz generalny ONZ odpowiedzialny za pomoc humanitarną, zapowiedział, że organizacja „zrobi wszystko, co w jej mocy, aby dotrzeć do jak największej liczby głodujących osób”. Światowy Program Żywnościowy, jedna z agend ONZ, poinformował, że dysponuje „wystarczającą ilością żywności na miejscu lub w drodze do regionu, aby wyżywić całą populację przez niemal trzy miesiące”. Izraelskie siły powietrzne w sobotę wieczorem rozpoczęły zaś zrzuty pomocy humanitarnej do Gazy. Dzień później podobne operacje przeprowadziły Jordania i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Siły powietrzne Francji, Jordanii, Wielkiej Brytanii i ZEA już wcześniej prowadziły tego typu operacje nad Gazą. Organizacje humanitarne krytykowały tę formę pomocy jako niewystarczającą, by sprostać potrzebom ludności cywilnej. Zdaniem Fletchera najnowsze dostawy pomocy stanowią jedynie „kroplę w morzu potrzeb”. – Nadchodzące dni będą decydujące. Pomoc musi docierać w znacznie większych ilościach i znacznie szybciej – zauważa. Podobnego zdania jest sekretarz spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Lammy, który apeluje o zawieszenie broni. – Musimy zakończyć tę wojnę, uwolnić zakładników i zapewnić swobodny wjazd pomocy do strefy – stwierdził.
Eran Ecijon, były wiceszef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Izraela, mówi DGP, że do zakończenia wojny wystarczyłby jeden telefon od prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. – Wszyscy są już tą wojną zmęczeni. Z Sił Obrony Izraela płyną bardzo wyraźne sygnały ostrzegawcze, zarówno od rezerwistów, jak i wysokich rangą oficerów – podkreśla. – Szef sztabu poinformował ostatnio, że z powodu rosnącej liczby odmów pełnienia służby ograniczy liczebność rezerwistów w Gazie i na wszystkich frontach o 30 proc. – dodaje Ecijon. ©℗