Hrodna Azot to zatrudniające 7 tys. ludzi państwowe zakłady z siedzibą w Grodnie. W grudniu 2021 r. przedsiębiorstwo trafiło na listę sankcyjną Unii Europejskiej. Powód? Robotnicy, którzy kilka miesięcy wcześniej brali udział w protestach przeciw sfałszowaniu wyborów przez Alaksandra Łukaszenkę, byli zwalniani z pracy. Część do dziś siedzi w więzieniach. Mimo sankcji co trzeci rubel trafiający na konta zakładów wciąż pochodzi z eksportu do UE. Handel z Zachodem pozwala zakładom utrzymać rentowność. To nie wszystko. Otoczenie Łukaszenki znalazło sposób, by dodatkowo zarobić na sankcjach.
Białoruskie Centrum Śledcze (BRC) przeanalizowało dokumenty opisujące mechanizm obchodzenia sankcji. Materiał powstał we współpracy z DGP i niezależną od władz białoruską inicjatywą Ruch Pracowniczy (Raboczy Ruch). Hrodna Azot rozpoczął starania o ominięcie sankcji natychmiast po ich nałożeniu. Władze Grodna powołały komunalną spółkę Grikom. Ta przedstawiała się jako niezależny producent nawozów, ale w praktyce sprzedawała na Zachód wyroby Hrodna Azotu. Jej dyrektorem został były szef kadr grodzieńskich zakładów. Grikom za pośrednictwo pobierał symboliczną opłatę 0,2–1 proc. ceny wyjściowej. Cel powołania firmy od początku był jasny, o czym świadczy pismo koncernu Biełnaftachim, w którego skład wchodzi Hrodna Azot, do rządu Białorusi. Czytamy w nim, że „speceksporterzy” powstali „w celu przełamania ograniczeń sankcyjnych”, a potrącane opłaty służą „pokryciu wydatków logistycznych i prowadzeniu bieżącej działalności finansowej”.
Apetyt rósł w miarę jedzenia. Gdy w 2022 r. Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, ceny gazu w UE wzrosły. Bywało, że na europejskim rynku futures był on 30-krotnie droższy niż ten, który kupował Mińsk od Gazpromu. Tymczasem cena surowca to główny element wpływający na koszt produkcji nawozów. Białoruska produkcja stała się wyjątkowo konkurencyjna. Do mechanizmu obchodzenia sankcji dołączył wtedy prywatny Technospetstrading. Jego faktycznym właścicielem jest obywatel Armenii Armen Harutjunjan, były wspólnik Siarhieja Ciacieryna, oligarchy zaprzyjaźnionego z Łukaszenką. Gdy Grikom potrącał za pośrednictwo najwyżej 1 proc. ceny, Technospetstrading liczył sobie 19–21 proc.
Rolls-royce za omijanie sankcji
Firma zainwestowała zyski w cztery auta marki BMW, mercedesa GLC i rolls-royce’a ghost. Dodatkowo Technospetstrading w latach 2022–2023 pożyczył Harutjunjanowi, własnemu dyrektorowi Dzmitryjowi Hoszce i kilku innym osobom ponad 4 mln rubli białoruskich (4,4 mln zł). Część kontrahentów Technospetstradingu też kontroluje Harutjunjan. Wśród nich World Chem Trading ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i TST PL z Białej Podlaskiej. Dopiero te firmy sprzedają nawozy do UE. Ruch Pracowniczy szacuje, że przynosi to dodatkowe 17–30 proc. narzutu. Traci na tym Hrodna Azot. Za czasów Grikomu grodzieński zakład otrzymywał 350–380 euro za tonę mocznika. Teraz dostaje 236 euro. Hoszka potwierdził BRC, że jego firma zajmuje się eksportem nawozów. Pracownicy TST PL nie chcieli rozmawiać.
W 2024 r. mechanizmem zainteresowali się Dzmitryj Łukaszenka, szef Prezydenckiego Klubu Sportowego (PSK), prywatnie drugi syn dyktatora, oraz Mikałaj Warabiej, biznesmen z branży naftowej. Powstała firma MetaTradingProm, którą kontrolują trzy osoby: były menedżer z PSK, wspólnik Warabieja i eksmenedżer z Hrodna Azotu. Spółka sprzedaje nawozy za pośrednictwem firm z UE, jak Aliansgroup Sp. z o.o. z Warszawy czy estoński Stacroloft Inc., należący do zięcia byłego wicedyrektora państwowej spółki Biełzarubieżhandal, która eksportowała produkty ropopochodne pod kontrolą Wiktara Szejmana, jednego z kuratorów struktur siłowych. Nowym pośrednikom poprzednicy przeszkadzali. W 2023 r. do Technospetstradingu zawitała kontrola podatkowa i wykazała nieprawidłowości. Hoszka zareagował donosem do Łukaszenki, w którym oskarżył konkurentów o oszustwo, opisując, jak w ich wykonaniu wygląda unikanie podatków i wyprowadzanie pieniędzy. Obie frakcje nadal funkcjonują.
W listopadzie 2024 r. Polska zaczęła wpisywać speceksporterów na listę sankcji narodowych. Do marca 2025 r. ograniczeniami objęto sześć firm, w tym Technospetstrading i World Chem Trading. Resort spraw wewnętrznych uzasadniał, że pomoc dla Hrodna Azotu narusza „ograniczenia sankcyjne, które obejmują zakaz importu i eksportu produktów białoruskich pochodzących od sankcjonowanych podmiotów bez względu na kraj, firmę czy inne okoliczności pośrednictwa”. MSWiA dodało, że „produkcja mieszaniny mocznika i azotanu amonu w roztworze wodnym lub amoniakalnym na skalę przemysłową jest charakterystyczna dla bardzo dużych i kosztochłonnych instalacji przemysłowych, których przygotowanie i realizacja trwa kilka lat. Niemożliwe jest nagłe przeniesienie, czy też zorganizowanie produkcji tego wyrobu”, a jego jedynym realnym producentem z Białorusi są zakłady w Grodnie.
Dużą część tranzytu pośrednicy przenieśli na Łotwę, ale po czerwcowej publikacji BRC i tamtejsze władze zwróciły nań uwagę. Premier Evika Siliņa zapewniła, że będzie walczyć z każdym przejawem obchodzenia sankcji. Speceksporterzy, myśląc o zwiększeniu skali działania, znów spojrzeli na Polskę. W tym roku w portfolio Harutjunjana znalazły się dwie nowe spółki. Nie ma ich jeszcze na naszych listach sankcyjnych. Pierwsza to GrandGranit, którym kieruje obywatel Armenii, niegdyś dyrektor Technospetstradingexportu, spółki córki Technospetstradingu. Druga to Fert Corporation, formalnie zarządzana przez kierowcę z Technospetstradingu.
Sankcje od MSWiA, cła od Komisji Europejskiej
Według ocen BRC wszyscy pośrednicy zarobili w 2024 r. 35 mln dol., podczas gdy Hrodna Azot za eksport do UE z pomocą speceksporterów zainkasował 59 mln dol. „MSWiA analizuje wszelkie informacje, które mogą przyczynić się do skutecznego ograniczenia możliwości finansowania inwazji Rosji na Ukrainę oraz udziału Białorusi w tej agresji. Każdorazowo przed podjęciem decyzji o wpisaniu na krajową listę sankcyjną minister spraw wewnętrznych i administracji jest zobligowany do zebrania, a następnie oceny materiału dowodowego, który będzie w sposób niebudzący wątpliwości potwierdzał spełnianie przez osobę lub podmiot wskazanych wyżej ustawowych przesłanek takiego wpisu” – czytamy w niepodpisanej imieniem i nazwiskiem odpowiedzi wydziału prasowego resortu na nasze pytania. Nieoficjalnie w branży mówi się, że Białorusią interesuje się OLAF, Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Czekamy na odpowiedzi tej instytucji.
W ograniczaniu importu nawozów azotowych z Białorusi (i Rosji) mają pomóc nowe bariery wprowadzone na wniosek Komisji Europejskiej. Od 1 lipca obowiązuje cło w wysokości 6,5 proc. plus dodatkowe 40–45 euro za tonę. Przy takich kwotach eksport może być dla Hrodna Azotu wciąż opłacalny, ale do 2028 r. ta ostatnia opłata wzrośnie do 430 euro. – Rozporządzenie zwiększające cła na produkty z Rosji i Białorusi pomoże zapobiec wykorzystywaniu przez Rosję rynku UE do finansowania swojej machiny wojennej. Nie do przyjęcia jest fakt, że trzy lata po rozpoczęciu przez Rosję wojny na pełną skalę Unia nadal kupuje krytyczne produkty w dużych ilościach – tłumaczyła łotewska europosłanka Inese Vaidere, stała sprawozdawczyni ds. Rosji. – Chcemy nadal osłabiać rosyjską gospodarkę wojenną, a jednocześnie ograniczać zależność UE – dodał komisarz ds. handlu Maroš Ševčovič. Aby zapobiec wzrostowi cen nawozów na rynku Wspólnoty, przepisy obligują przy tym KE do ich monitorowania i podejmowania działań w celu złagodzenia rynkowych skutków ograniczeń. ©℗
Rośnie migracyjny nacisk na polską granicę
Po kilku miesiącach względnego spokoju znów robi się gorąco na granicy z Białorusią. Liczba prób nielegalnego jej przekroczenia drastycznie rośnie - w czerwcu było ich 4500 . – Trend wzrostowy widoczny jest od początku roku, wraz z poprawą pogody. Kiedy w styczniu strażnicy graniczni musieli zmagać się z 300 nielegalnymi migrantami, w maju ich liczba wzrosła już do 4360. Strażnicy zauważają też wzrost agresji wśród osób chcących sforsować graniczną zaporę.
– W stronę patroli Straży Granicznej rzucano kamieniami i konarami, uszkodzono pojazdy SG – informuje ppor. Tomasz Szwed z zespołu prasowego komendanta głównego Straży Granicznej. W miniony czwartek wojsko zmuszone było siłowo odeprzeć atak migrantów, a w trakcie operacji jeden z żołnierzy został ranny. W ocenie wicepremiera i szefa MON agresję po stronie migrantów powoduje to, że granicy niemal nie da się bezkarnie przekroczyć.
– Myślę, że to stamtąd płynie coraz większa inspiracja do atakowania polskich żołnierzy. Brutalność na granicy jest większa wobec polskich żołnierzy i funkcjonariuszy – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz.
Od początku roku służby pilnujące białoruskiej granicy udaremniły już 12 tys. nielegalnych prób jej sforsowania. W 2024 r. było ich 30 tys., a w 2022 r. 26 tys. Migranci opracowali też nowe sposoby forsowania wysokiej na 5,5 m zapory, a kilka dni temu udało im się wykonać nawet podkop pod jej fundamentami. Strona polska nie czeka na rozwój sytuacji z założonymi rękoma. 9 lipca Straż Graniczna podpisała z firmą Unibep umowę na utwardzenie drogi technicznej biegnącej wzdłuż bariery. Koszt tego zadania to ponad 290 mln zł, a lepsza droga ma pomóc służbom szybciej docierać w miejsca, w których będą się pojawiać grupy migrantów.
O tym zaś, że prób forsowania granicy nadal będzie wiele, przekonani są działacze antyłukaszenkowskiej opozycji. W ocenie Pawła Łatuszki, byłego ambasadora Białorusi w Polsce, Łukaszenka nie zaprzestanie migracyjnego nacisku na granice państw NATO.
– Moskwie zależy na stwarzaniu napięć na granicach NATO, na odciąganiu rezerw i środków na granicę i stwarzaniu napięć w społeczeństwach UE. Ma to również doprowadzić do destabilizacji sytuacji w Unii, np. odstąpienia od swobodnego przepływu ludzi. Łukaszenka te cele realizuje na zlecenie Kremla – mówi DGP Pawieł Łatuszka.
Białoruski przywódca zmienił też sposób przerzucania migrantów na polską granicę. Na początku kryzysu większość z nich przylatywała bezpośrednio do Mińska, teraz zaś na Białoruś trafiają z Rosji. Aby zaś ułatwić proces przerzutu ich do swojego kraju, Łukaszenka na początku 2025 r. podpisał z Moskwą porozumienie o wzajemnym uznawaniu wiz. – Teraz Łukaszenka nie może skierować do Rosji tych wszystkich migrantów, bo oni wjeżdżają na Białoruś całkowicie legalnie – zaznacza Pawieł Łatuszka.
Od początku roku Straż Graniczna zatrzymała też 150 osób podejrzanych o pomoc migrantom w nielegalnym przekraczaniu granicy. Najwięcej ponownie w czerwcu – 45 osób. ©℗