„Drill, baby, drill” – realizowany pod tym hasłem nowy kurs USA w polityce energetycznej mógł jeszcze niedawno wydawać się dziwactwem z punktu widzenia trendów widocznych w uprzemysłowionych państwach. Jednym z podstawowych założeń transformacji realizowanej m.in. w Unii Europejskiej było stopniowe wygaszanie lokalnego wydobycia surowców energetycznych i ograniczenie finansowania tego typu przedsięwzięć.

W pierwszej kolejności nastąpić miało pożegnanie z węglem, jako paliwem uznawanym za najbardziej emisyjne. W przypadku ropy i gazu ziemnego prowadzona już eksploatacja złóż była kontynuowana, ale – z wyjątkami, które dotyczyły przeważnie krajów spoza UE – nie decydowano się na nowe inwestycje. Wygaszanie wydobycia następować miało w rytm wyczerpywania poszczególnych pokładów węglowodorów.

Niemcy zwijają zieloną ekspansję

Krytyczną weryfikację dotychczasowej strategii, tzw. Energiewende (określanej również jako „reality check”), zarządziła m.in. Katherina Reiche, szefowa resortu gospodarki i energii w Niemczech. Reiche nie ukrywa, że aktualne plany ekspansji zielonych technologii w energetyce wydają jej się „kompletnie przeskalowane”, a w zamówieniu na audyt napisano wprost, że jego wyniki mogą być podstawą do zdiagnozowania potrzeby reorientacji polityki energetycznej w taki sposób, by europejskie cele realizować „minimalizując koszty i zapewniając bezpieczeństwo dostaw”. Pierwszy szkic raportu w tej sprawie ma trafić na biurko ministry do końca lipca, a ostatecznie prace nad dokumentem zakończyć się miesiąc później.

Po ostatniej aktualizacji celów rozbudowy OZE wprowadzonej za rządów Olafa Scholza i Roberta Habecka zakłada się niemal podwojenie istniejących mocy wiatrowych na lądzie (do 115 gigawatów; dla porównania obecne zasoby Polski tego typu to ok. 10 GW) oraz trzykrotne powiększenie mocy offshore – z 9 do 30 GW. Łączna moc niemieckiej fotowoltaiki (obecnie niecałe 90 GW) ma zaś przekroczyć do końca bieżącej dekady 200 GW. Niezależnie od tego, już wiadomo, że dwukrotnie powiększone – z 10 do 20 GW – będą dotychczasowe plany budowy nowych bloków gazowych, które mają stabilizować niemiecki miks. Nowy rząd nie tylko podtrzymuje wcześniejsze plany dotyczące rozwoju infrastruktury do odbioru gazu skroplonego, ale także – w ślad za ustaleniami umowy koalicyjnej między chadekami i socjaldemokratami – dał zielone światło realizacji wspólnej z Holandią inwestycji w eksploatację złóż na pograniczu wód obu krajów na Morzu Północnym. Docelowo ma on zapewnić 13 mld m sześc. gazu rocznie – ekwiwalent ok. 15 proc. niemieckiego zapotrzebowania. Według Reiche projekt - jeden z pierwszych tego rodzaju realizowanych na wodach niemieckich - wzmocni cały europejski rynek gazu. Pierwsze odwierty mogą zostać zrealizowane jeszcze w tym roku.

Kanada rzuca wyzwanie Trumpowi

Z kolei w Kanadzie odpowiedzią na amerykański kurs na „energetyczną dominację” jest plan przekształcenia kraju w „energetyczne supermocarstwo”. W zeszłym tygodniu uruchomiono pierwszy z serii dużych terminali eksportowych LNG, dzięki którym kanadyjscy producenci gazu będą mogli podjąć rywalizację o rynki w Azji. Na różnych etapach planowania i przygotowań do budowy są w Kanadzie instalacje o łącznej przepustowości ponad 200 mln ton rocznie. To skala, która wprowadziłaby sektor paliwowy tego kraju do światowej czołówki. W tym tygodniu premier Mark Carney zasygnalizował, że planowany nowy ropociąg prowadzący od kanadyjskich pól naftowych na zachodnie wybrzeże nie tylko będzie realizowany, ale też najprawdopodobniej uzyska status projektu strategicznego. Carney nie ukrywa, że jest to odpowiedź na sytuację geopolityczną: świat bardziej podzielony i mniej bezpieczny.

Blokować licencji na wydobycie ropy i gazu nie zamierza też centrolewicowy rząd Keira Starmera w Wielkiej Brytanii, mimo że pierwotnie Labourzyści zapowiadali, że nowych pozwoleń na odwierty na Morzu Północnym nie będzie. W lutym premier oświadczył jednak, że nie zamierza interweniować w sprawie dwóch inwestycji (Shella i Equinora), które starali się zablokować na ścieżce sądowej aktywiści. W czerwcu Londyn wydał nowe wytyczne dla inwestorów, które mają odblokować proces wydawania nowych koncesji i jednocześnie uwzględnić w większym niż wcześniej stopniu oddziaływanie środowiskowe projektów.

Mimo intensywnych wysiłków transformacyjnych zarówno Europa, jak świat zachodni pozostają zależne od paliw kopalnych. W 2023 r., jak wyliczają analitycy Our World in Data, z węgla, ropy i gazu pochodziło ponad 2/3 zużytej w Unii Europejskiej energii pierwotnej. Jeszcze wyższy poziom zależności od tych surowców w zakresie zaspokajania potrzeb energetycznych charakteryzuje USA, Australię, Koreę Płd. i Japonię.