"Świat nie może zapominać, że to USA - w trakcie trwającego procesu dyplomatycznego - porzuciły dyplomację, wspierając agresywne działania ludobójczego i bezprawnego reżimu Izraela" - podkreśliło MSZ w Teheranie.

Dodano, że Iran "zastrzega sobie prawo do przeciwstawienia się z pełną siłą militarnej agresji USA i zbrodniom popełnianym przez ten zbójecki reżim oraz do obrony bezpieczeństwa i interesów narodowych Iranu".

Atak USA na irańskie obiekty atomowe jest oburzający i będzie miał "wieczne konsekwencje" - oświadczył w niedzielę szef MSZ Iranu Abbas Aragczi.

"Stany Zjednoczone, stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, dopuściły się poważnego naruszenia Karty Narodów Zjednoczonych, prawa międzynarodowego i Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), atakując pokojowe instalacje nuklearne Iranu" - napisał Aragczi we wpisie na platformie X. Nazwał amerykański atak oburzającym i dodał, że będzie on miał "wieczne konsekwencje".

"Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych i jej postanowieniami zezwalającymi na uzasadnioną odpowiedź w samoobronie Iran zastrzega sobie wszelkie opcje obrony swojej suwerenności, interesów i narodu" - zapowiedział.

Szef irańskiej dyplomacji jeszcze w piątek brał udział w negocjacjach z ministrami spraw zagranicznych kilku państw europejskich w Genewie. Sugerował też, że Iran nie będzie rozmawiać z USA, dopóki Izrael nie zaprzestanie ataków przeciwko jego krajowi. W sobotę był w Stambule, by przekonać dyplomatów z krajów Organizacji Współpracy Islamskiej i Ligi Arabskiej do poparcia Iranu w obliczu izraelskich uderzeń.

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Seid Irawani wezwał do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, by omówić "ohydne ataki i nielegalne użycie siły" przez USA.

Każdy amerykański obywatel i amerykańskie siły wojskowe w regionie są teraz legalnymi celami - ostrzegł w nocy z soboty na niedzielę komentator państwowej telewizji irańskiej po przeprowadzeniu przez USA ataków na irańskie obiekty nuklearne.

Huti grożą USA

Proirańscy rebelianci Huti z Jemenu zagrozili, że ich odpowiedź na amerykański atak na obiekty atomowe Iranu jest "tylko kwestią czasu" – poinformowała w niedzielę agencja Reutera, powołując się na wypowiedź przedstawiciela bojówki.

Członek biura politycznego Hutich Mohammed al-Buchaiti powiedział w rozmowie z telewizją Al-Dżazira Mubaszer, że zawieszenie broni zawarte w maju z USA zostało zawarte przed "wojną z Iranem".

Wcześniej rebelianci zapowiedzieli, że wznowią ataki na amerykańskie statki na Morzu Czerwonym, jeśli administracja prezydenta USA Donalda Trumpa przyłączy się do kampanii wojskowej Izraela przeciw Iranowi.

Reuters przypomniał, że jemeńska bojówka przeprowadza regularne ataki na szlaki morskie oraz na Izrael w geście solidarności z Palestyńczykami w Strefie Gazy. W maju Huti zgodzili się na zawieszenie broni ze Stanami Zjednoczonymi, zastrzegając, że nie dotyczy ono ataków na cele izraels

Atak USA na Iran

W nocy z soboty a niedzielę USA zaatakowały trzy irańskie zakłady wzbogacania uranu w Fordo, Natanz i Isfahanie. Stany Zjednoczone przyłączyły się tym samym do prowadzonej od 13 czerwca izraelskiej ofensywy przeciwko Iranowi.

Deklarowanym celem tej kampanii są obiekty wojskowe i nuklearne Iranu. Izrael oskarżył reżim w Teheranie o przyspieszenie prac nad zdobyciem broni atomowej, która - jak podkreślono - stanowiłaby zagrożenie dla izraelskiej państwowości. Izrael chce też zniszczyć arsenał irańskich rakiet balistycznych i program jego rozwoju. Iran w odpowiedzi prowadzi naloty rakietowe i dronowe na Izrael.

Prezydent USA Donald Trump ogłosił, że w amerykańskim nalocie całkowicie zniszczono kluczowe irańskie zakłady wzbogacania uranu. Równocześnie wezwał Iran do zawarcia pokoju, grożąc kolejnymi, silniejszymi uderzeniami.

Po rozpoczęciu izraelskiej ofensywy Iran wstrzymał prowadzone od połowy kwietnia rozmowy z USA na temat porozumienia nuklearnego, do których od początku sceptycznie odnosiły się władze w Jerozolimie. Układ ma ograniczyć irański program nuklearny. Według mediów w ostatnich tygodniach negocjacje utknęły jednak w impasie. Zdaniem niektórych analityków celem izraelskiej agresji jest zmuszenie Teheranu do przyjęcia warunków korzystnych dla Waszyngtonu i Jerozolimy.

Władze w Teheranie wielokrotnie zapewniały, że dopóki trwają izraelskie ataki, nie będą kontynuowały negocjacji z USA. Do powrotu do rozmów wzywają m.in. Francja, Wielka Brytania, Niemcy i Unia Europejska. Jak informowały media, amerykańska dyplomacja chciała kontynuować negocjacje. Jednocześnie Trump już w zeszłym tygodniu wezwał Iran do "bezwarunkowej kapitulacji".

Jerzy Adamiak (PAP)

adj/ akl/