Ostatnie posunięcia Donalda Trumpa na arenie międzynarodowej pokazują, że jego zdolność do wpływania na rzeczywistość jest ograniczona. Obietnice związane z zakończeniem wojen w Ukrainie i Strefie Gazy, zawarciem umowy handlowej z Chinami czy wynegocjowaniem nowego porozumienia nuklearnego z Iranem jak dotąd nie przyniosły oczekiwanych efektów.

Iran stawia warunki

Administracja Trumpa początkowo deklarowała, że jej celem jest powstrzymanie Teheranu przed dalszym wzbogacaniem uranu, który jest kluczowym składnikiem do produkcji broni jądrowej. Eksperci ostrzegali, że Iran nie zgodzi się jednak na całkowite zlikwidowanie swojego programu nuklearnego. „Ustawienie tego jako celu polityki USA mogłoby skierować Waszyngton na drogę ku konfliktowi militarnemu z Teheranem” – pisał think tank Brookings.

Być może dlatego po kilku rundach bezpośrednich negocjacji, które obie strony przeprowadziły na przestrzeni ostatnich miesięcy, Amerykanie zwrócili się do władz Iranu ze złagodzoną propozycją. Jak podaje „New York Times”, Biały Dom rozważał porozumienie, które pozwoliłoby Iranowi na kontynuowanie niskopoziomowego wzbogacania uranu, podczas gdy Stany Zjednoczone opracowywałyby bardziej szczegółowy plan mający na celu zablokowanie ajatollahom drogi do budowy broni jądrowej, przy jednoczesnym umożliwieniu im dostępu do paliwa dla elektrowni atomowych.

W tym celu Amerykanie chcieliby utworzyć regionalne konsorcjum zajmujące się produkcją energii jądrowej, w którego skład miałyby wejść Iran, Arabia Saudyjska, inne państwa arabskie oraz Stany Zjednoczone. W momencie, gdy Teheran zacząłby czerpać korzyści z tych ustaleń, byłby zobowiązany do całkowitego zaprzestania wzbogacania uranu na własnym terytorium.

Ale nawet takie rozwiązanie nie zadowoliło Irańczyków. Najwyższy przywódca tego kraju ajatollah Ali Chamenei skrytykował plan Waszyngtonu, określając tamtejszych urzędników mianem „aroganckich”. Wczoraj rzecznik irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Esmaeil Baghaei poinformował zaś, że Teheran wkrótce przekaże Stanom Zjednoczonym kontrpropozycję dotyczącą porozumienia nuklearnego. – Oferta USA jest dla nas nie do przyjęcia. Nie była efektem wcześniejszych rund negocjacji. Nasze rozwiązanie jest rozsądne, logiczne i wyważone – powiedział Baghaei. Póki co szczegóły irańskiego projektu nie zostały upublicznione.

Chińczycy się nie poddają

Zdaje się, że Trump nie jest też w stanie wpłynąć na Chińczyków, mimo że ubiegłotygodniową rozmowę telefoniczną z przywódcą Państwa Środka Xi Jinpingiem określił jako „bardzo dobrą”. „Lubię prezydenta Xi z Chin, zawsze tak było i tak zostanie, ale on jest bardzo twardy i niezwykle trudno zawrzeć z nim umowę!!!” – stwierdził jednak w mediach społecznościowych.

Wbrew przekonaniu republikanina, że wojna handlowa będzie zgubna dla Pekinu, Xi obrócił sytuację na swoją korzyść, wykorzystując ograniczenia eksportu metali ziem rzadkich – kluczowych w produkcji akumulatorów do samochodów i telefonów – do wywierania presji na Zachód. Było to możliwe, bo ChRL kontroluje ok. 90 proc. światowych dostaw grupy 17 pierwiastków chemicznych.

Metale ziem rzadkich były jednym z kluczowych tematów wczorajszego spotkania w Londynie. Delegacja USA pod przewodnictwem sekretarza handlu Howarda Lutnicka spotkała się tam z przedstawicielami Chin, w tym z wicepremierem He Lifengiem (piszemy o tym w tekście wyżej-red.). Spotkanie odbyło się zaledwie kilka tygodni po rozmowach w Genewie, podczas których obie strony zgodziły się na obniżenie wysokich ceł, które w praktyce tworzyły embargo handlowe między dwiema największymi gospodarkami świata.

Twarde stanowisko Chin to sygnał, że władze tego kraju nie zamierzają ustępować Waszyngtonowi. Szczególnie że Państwo Środka większą nadzieję pokłada dziś w Europie, z którą chce zacieśniać więzi handlowe. To dlatego w weekend chińskie ministerstwo handlu poinformowało, że przyspieszy zatwierdzanie wniosków o eksport metali ziem rzadkich do Unii Europejskiej.

Pekin stara się poprawić relacje z Brukselą od czasu powrotu Trumpa do władzy, jednak według unijnych urzędników do tej pory nie doszło do znaczących kompromisów w kluczowych kwestiach, jak eksport chińskich pojazdów elektrycznych do UE, które – zgodnie z wynikami ubiegłorocznego śledztwa antydumpingowego – są subwencjonowane przez państwo i to dzięki temu są o ok. 20 proc. tańsze niż te produkowane na Starym Kontynencie. ©℗