Głosować można w niedzielę od 7.00 do 23.00 i w poniedziałek od 7.00 do 15.00. Uprawnionych do głosowania jest ponad 51 milionów obywateli. Referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział ponad połowa uprawnionych.
Jest to referendum abrogacyjne, czyli takie, w którym głosujący zdecydują, czy należy uchylić istniejącą ustawę lub inny akt prawny. Mają tym samym możliwość odrzucenia obowiązującego prawa.
Cztery pytania dotyczące pracy, umów w sprawie zatrudnienia i jej bezpieczeństwa - to inicjatywa największej włoskiej centrali związkowej, lewicowej Cgil, która pod wnioskiem o referendum zebrała około 4 milionów podpisów. Pytanie w sprawie skrócenia o połowę wymaganego okresu legalnego pobytu podczas ubiegania się o obywatelstwo Włoch przygotowało kilka małych partii lewicowych. Poparło je ponad 600 tys. osób.
Referendum we Włoszech. W lokalach wyborczych każdy głosujący dostanie pięć kart w różnych kolorach
Pytanie na zielonej karcie dotyczy normy, wprowadzonej przez centrolewicowy rząd Matteo Renziego w 2014 w ustawie o nazwie Jobs Act w sprawie funkcjonowania rynku pracy i jego uelastycznienia. W pytaniu tym znajduje się propozycja uchylenia normy, ułatwiającej zwolnienie pracownika o krótkiej wysłudze lat. Celem wnioskodawców jest zatrzymanie takich zwolnień.
Na pomarańczowej karcie należy odpowiedzieć, czy uchylić przepis wprowadzający wypłatę przez maksymalny okres sześciu miesięcy odszkodowania w przypadku nielegalnego zwolnienia z małej firmy, zatrudniającej do 15 pracowników.
Karta szara zawiera pytanie o to, czy przywrócić uchylony wcześniej obowiązek podania motywacji przy zawieraniu pierwszej umowy na czas określony do 12 miesięcy. Miałoby to ograniczyć powszechność stosowania takich kontraktów.
Na różowej karcie trzeba zadeklarować, czy chce się zniesienia przepisu, który zwalnia obecnie firmy zatrudniające podwykonawców z odpowiedzialności za wypadek pracownika. Pytanie to odnosi się do masowego we Włoszech zjawiska wypadków w pracy, w których średnio giną trzy osoby dziennie.
Karta żółta zawiera propozycję skrócenia z 10 do 5 lat okresu legalnego pobytu we Włoszech, niezbędnego do tego, by ubiegać się o obywatelstwo tego kraju.
Włoscy politycy podzieleni w sprawie referendum
Koalicja premier Giorgii Meloni, tworzona przez ugrupowania prawicy: Bracia Włosi, Forza Italia i Liga, opowiada się za tym, by nie brać udziału w głosowaniu. Szefowa rządu zadeklarowała, że pójdzie do lokalu wyborczego, ale nie weźmie kart do głosowania, co umotywowała tym, że ma do tego prawo.
"Nie pójdę głosować"- oświadczył wicepremier i szef MSZ, lider Forza Italia Antonio Tajani. Dodał: "To nie jest referendum konstytucyjne, ale abrogacyjne. Jeśli ktoś chce bronić obowiązujących norm, może nie iść głosować".
Także minister sprawiedliwości Carlo Nordio oświadczył, że nie weźmie udziału w referendum, bo - jak stwierdził- takie prawo daje konstytucja.
Jedności nie ma natomiast w opozycyjnej centrolewicy. Za głosowaniem "pięć razy TAK" opowiada się największa siła opozycji- Partia Demokratyczna, a także Sojusz Zielonych i Lewicy.
Ruch Pięciu Gwiazd popiera pozytywną odpowiedź na cztery pytania dotyczące pracy, a sprawę obywatelstwa pozostawia decyzji swojego elektoratu.
Mała partia byłego premiera Renziego jest przeciwna zniesieniu przepisów przyjętych przez jego rząd i opowiada się za skróceniem okresu pobytu we Włoszech, by ubiegać się o obywatelstwo.
Politycy z szeregów koalicji rządowej wyrazili oburzenie tym, że liderzy partii centrolewicy apelowali o udział w referendum podczas sobotniej rzymskiej manifestacji solidarności z ludnością Strefy Gazy.
Polemikę wywołała także oferta jednego z wielkich kin w Wiecznym Mieście, gdzie zapowiedziano zniżki na bilety dla osób, które pokażą w kasie pieczątkę potwierdzającą udział w referendum w legitymacji wyborczej, jaką ma każdy głosujący obywatel Włoch.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ san/