Budowa polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu

W poniedziałek, w obecności premiera Donalda Tuska i amerykańskiego ministra ds. energii Chrisa Wrighta, doszło do podpisania umowy pomostowej w sprawie dalszej współpracy z Amerykanami przy budowie polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Umowę z amerykańskim konsorcjum Westinghouse-Bechtel zawarła spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), która jest inwestorem i przyszłym operatorem elektrowni Lubiatowo-Kopalino.

Gajda powiedział dziennikarzom w poniedziałek w Brukseli, że celem umowy jest realizacja pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Przypomniał, że obecnie trwają prace przygotowawcze do rozpoczęcia właściwej budowy. Wydane zostały już decyzje środowiskowe i lokalizacyjne. Teraz na miejscu budowy elektrowni trwają ostatnie prace związane z pomiarami geologicznymi, których celem jest wykonanie ostatecznego projektu posadowienia elektrowni i przygotowania raportu lokalizacyjnego.

"Wkrótce będą rozpoczynać się już wstępne prace budowlane, ale właściwa budowa, związana z uzyskaniem wszystkich niezbędnych zgód i pozwoleń, czyli wylania tzw. pierwszego betonu, rozpoczynie się w 2028 r., a pierwszy prąd z polskiej elektrowni jądrowej popłynie w 2036 r." - przypomniał Gajda, który wziął w poniedziałek w Brukseli udział w spotkaniu poświęconym energetyce nuklearnej, zorganizowanym przez polską prezydencję.

"Większe wsparcie KE może powodować łatwiejsze finansowanie takich projektów..."

W jego ocenie nowa inwestycja w Polsce wpisuje się w szerszą zmianę podejścia w Unii Europejskiej wobec energii jądrowej. "Po latach odchodzenia od niej, teraz kraje wracają" - podkreślił. "To jest powrót do korzeni europejskich, bo pamiętajmy o tym, że jednym z traktatów budujących wspólnoty europejskie był traktat Euratom, który dotyczył właśnie współpracy w zakresie pokojowego wykorzystania energii jądrowej" - zaznaczył dyrektor z resortu przemysłu.

Zwrócił uwagę również na przychylne energetyce jądrowej wypowiedzi m.in. przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. W jego ocenie wynikają one m.in. z tego, że zwiększa się grupa krajów projądrowych, które rozważają nowe inwestycje lub nawet je dzisiaj realizują, a kurczy się ta grupa krajów, które planują czy planowały odejście od energetyki jądrowej. Przykładem jest Belgia, gdzie w ostatnich latach "widzimy bardzo istotny zwrot w tej sprawie".

"Większe wsparcie KE może powodować łatwiejsze finansowanie takich projektów, ale także poprawić możliwość rozbudowy europejskiego przemysłu jądrowego. Pamiętajmy o tym, że energetyka jądrowa to nie są same elektrowni jądrowe. To cały przemysł pracujący na ich rzecz, a ponieważ widać w Europie potrzebę opierania się przede wszystkim na europejskich łańcuchach dostaw w bardzo różnych branżach, to takie podejście umożliwi szerszą współpracę wewnątrz UE i budowę bardziej niezależnego od czynników zewnętrznych europejskiego łańcucha dostaw dla całego sektora jądrowego" - podkreślił Gajda.

Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)