Tournée chińskiego przywódcy Xi Jinpinga po Azji Południowo-Wschodniej ma przekonać tamtejsze rządy do bliższej współpracy z Pekinem w obliczu zawirowań w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Xi, który w poniedziałek rozpoczął tygodniową podróż po regionie od wizyty w Wietnamie, powiedział, że oba kraje powinny współdziałać na rzecz utrzymania „stabilności globalnego systemu wolnego handlu i łańcuchów dostaw”. – Megarynek Chin zawsze będzie otwarty dla Wietnamu. Powinniśmy wspólnie przeciwstawić się jednostronnemu zastraszaniu – cytowała Xi chińska agencja Xinhua.

Podróż, podczas której Xi odwiedzi także Kambodżę i Malezję, rozpoczęła się kilka dni po tym, jak prezydent USA Donald Trump wstrzymał na 90 dni obowiązywanie nowo ogłoszonych ceł wobec większości partnerów, skupiając się na wojnie handlowej z Pekinem. Pierwotny plan, który Trump ogłosił podczas tzw. dnia wyzwolenia 2 kwietnia, zakładał, że Kambodża i Wietnam zostaną obłożone jednymi z najwyższych taryf, wynoszącymi odpowiednio 49 proc. i 46 proc. Amerykańska administracja nieco łagodniej potraktowała Malezję; w jej przypadku cła odwetowe określono na poziomie 24 proc.

Na dwa fronty

Kraje te są silnie powiązane handlowo zarówno z Państwem Środka, jak i ze Stanami Zjednoczonymi, do których wysyłają m.in. odzież i elektronikę. Chiny chcą wykorzystać sytuację i zaprezentować się na tle chaotycznej polityki Białego Domu jako bardziej stabilny partner. Ale Wietnam, podobnie jak wiele innych krajów Azji Południowo-Wschodniej, stara się zachować równowagę między rywalizującymi mocarstwami i próbuje wynegocjować z Amerykanami zwolnienie z taryf. Pod presją Waszyngtonu Hanoi zdecydowało się zaostrzyć kontrole handlu z Chinami. Jednocześnie władze Wietnamu nie uciekają od zacieśniania relacji z tym państwem; chińskie i wietnamskie media poinformowały na początku tego tygodnia, że obie strony podpisały w czasie wizyty Xi 45 nowych umów.

To nie spodobało się amerykańskiej administracji. Trump stwierdził, że Wietnam skupił się na knuciu, jak zaszkodzić Stanom Zjednoczonym. – Nie winię Chin, nie winię Wietnamu. To piękne spotkanie, podczas którego zastanawiano się, jak zrobić nas w konia – powiedział dziennikarzom lokator Białego Domu. Amerykanie uważają, że ok. 70 państw, które mają obecnie rozmawiać z USA o wysokości ceł, powinno wspierać politykę Waszyngtonu wobec Pekinu. – Myślę, że będziemy w stanie osiągnąć porozumienie z naszymi sojusznikami, z krajami, które były dobrymi sojusznikami wojskowymi, ale nieidealnymi sojusznikami gospodarczymi. Potem będziemy mogli wspólnie podejść do kwestii Chin – powiedział sekretarz skarbu Scott Bessent. Inni urzędnicy sugerowali podjęcie wspólnych wysiłków w celu pozbawienia Chin dostępu do nowoczesnych technologii i możliwości handlowych.

Czeka nas europejski reset z Chinami?

Taki scenariusz nie uśmiecha się również Europejczykom. Dotychczasowi partnerzy USA nie mają dziś pewności, w jakim stopniu wciąż mogą polegać na Waszyngtonie. Choćby dlatego, że cła ogłoszone podczas „dnia wyzwolenia” uderzyły tak samo w przeciwników USA, jak i lojalnych sojuszników. Z tego względu w Unii Europejskiej nasilają się głosy za złagodzeniem polityki Brukseli wobec Pekinu jako alternatywy wobec relacji transatlantyckich. Premier Hiszpanii Pedro Sánchez, który odwiedził w ubiegłym tygodniu stolicę ChRL, wezwał Europę do zrewidowania stosunków z tym krajem w celu dostosowania się do nowej rzeczywistości. Jego wypowiedź sprowokowała krytykę ze strony Bessenta, który ostrzegł, że współpraca z Pekinem byłaby równoznaczna z „podcinaniem sobie gardła”.

Madryt od dłuższego czasu namawia do resetu z Państwem Środka pozostałe stolice Wspólnoty, m.in. ze względu na chińskie inwestycje w Hiszpanii, ale podobne sygnały płyną dziś także z samej Brukseli. Unia Europejska i Chiny zgodziły się w ubiegłym tygodniu wznowić rozmowy w celu rozstrzygnięcia sporu dotyczącego chińskich pojazdów elektrycznych, na które blok nałożył w ubiegłym roku cła. Z kolei w lipcu w Pekinie odbędzie się szczyt UE–Chiny. Niewykluczone zresztą, że z Chińczykami ostatecznie będą się chcieli dogadać także sami Amerykanie. – W pewnym momencie trzeba będzie zawrzeć dużą umowę – powiedział Bessent w poniedziałek na antenie Bloomberg TV. Z kolei w Partii Republikańskiej, o czym pisaliśmy w DGP, można usłyszeć, że ostatecznym celem Trumpa jest doprowadzenie do zawarcia z UE wymierzonej w Chiny umowy o wolnym handlu. ©℗