Europejski nakaz powrotu i wspólna polityka unijna mają przyspieszyć wysyłanie imigrantów bez prawa pobytu do państw pochodzenia. Obecnie skuteczność deportacji nie przekracza 20 proc.
Państwa Unii Europejskiej deportowały w 2023 r. ponad 45 tys. migrantów, którzy nielegalnie przebywali na ich terytorium. Podobna dynamika utrzymywała się także w ubiegłym roku; dane za trzy kwartały wskazują na deportację 37 tys. osób. Obecnie tylko 20 proc. decyzji deportacyjnych jest skutecznie realizowanych, a osoby objęte nakazem opuszczenia UE często unikają wydalenia, przemieszczając się między państwami członkowskimi. Nowa propozycja Komisji Europejskiej, czyli Wspólny Europejski System Powrotów, ma to zmienić.
– Zawsze będziemy w pełni przestrzegać praw podstawowych i prawa międzynarodowego, ale osoby, które nie mają prawa pobytu, muszą zostać szybko usunięte, a wobec tych, którzy nie współpracują, muszą zostać wyciągnięte jasne konsekwencje – zapowiedziała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Strategia zaprezentowana w tym tygodniu przez Brukselę dotyczy przyspieszenia i usprawnienia powrotów migrantów, którzy nie posiadają ważnej wizy ani nie zostali zakwalifikowani do uzyskania azylu. KE chce wprowadzić Europejski Nakaz Powrotu, który zobowiąże kraje do wzajemnego uznawania i egzekwowania decyzji deportacyjnych.
Europejski nakaz powrotu
Dziś każda ze stolic ma własne procedury powrotowe, co sprawia, że migranci mogą się przemieszczać między krajami, w których nie są objęci nakazem wydalenia. Jeśli propozycja Komisji zostanie przyjęta, decyzja podjęta w jednym kraju UE będzie automatycznie uznawana we wszystkich pozostałych. Bruksela liczy, że wprowadzenie jednolitych procedur zamknie luki prawne i ograniczy liczbę osób pozostających w UE bez odpowiedniego statusu. KE deklaruje, że w pierwszej kolejności nacisk zostanie położony na dobrowolne powroty. Osoby zobowiązane do opuszczenia UE będą mogły skorzystać z programów reintegracyjnych i wsparcia finansowego, aby wrócić do krajów pochodzenia. Jeśli migrant odmówi podporządkowania się decyzji deportacyjnej, zostaną zastosowane środki przymusu.
Według komisarza ds. wewnętrznych Magnusa Brunnera przyspieszenie deportacji ma wzmocnić zaufanie do wspólnego systemu azylowego i migracyjnego, który jest poddany nieustannej krytyce. Nowe przepisy przewidują surowszy nadzór nad osobami objętymi nakazem wydalenia. Bruksela proponuje obowiązkowe meldunki, wyznaczenie miejsca pobytu i wprowadzenie gwarancji finansowych, aby zapobiec znikaniu migrantów przed deportacją. Przewiduje się także możliwość wydłużenia maksymalnego okresu zatrzymania osób oczekujących na wydalenie z 18 do 24 miesięcy w przypadkach, gdy dana osoba stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa lub istnieje ryzyko jej ucieczki do innego kraju UE.
KE zapewnia, że procedury będą zgodne z unijnymi standardami praw człowieka. Każda osoba objęta decyzją deportacyjną zachowa prawo do odwołania, a migranci w szczególnie trudnej sytuacji, nieletni bez opieki czy rodziny z dziećmi będą objęci dodatkowymi środkami ochrony. Mimo to organizacje pozarządowe i część europosłów oceniają, że nowe zasady będą zbyt restrykcyjne. Międzynarodowy Komitet Ratunkowy i Amnesty International ostrzegają, że plan może doprowadzić do „przedłużonego przetrzymywania” osób oczekujących na deportację, co może stanowić naruszenie praw człowieka. W Parlamencie Europejskim projekt Brukseli spotkał się z krytyką liberalnej grupy Odnówmy Europę (Polska 2050) oraz Socjalistów i Demokratów (Lewica).
Centra powrotów poza Unią
Nowością w unijnym systemie mają być pozaunijne centra powrotów. Do takich ośrodków też mogłyby trafiać osoby oczekujące na deportację. Komisja zakłada, że będą one tworzone w państwach spełniających określone wymogi dotyczące praw człowieka i gwarantujących odpowiednie standardy traktowania migrantów. Placówki miałyby działać na podstawie umów międzynarodowych, a ich funkcjonowanie byłoby objęte ścisłym nadzorem Brukseli. Komisja podkreśla, że do centrów powrotów nie trafią osoby nieletnie bez opieki ani rodziny z dziećmi. Pomysł ten może jednak wzbudzać kontrowersje; niektóre państwa obawiają się, że delegowanie procesu wydalania migrantów do krajów trzecich może prowadzić do nadużyć i problemów z kontrolą warunków w takich placówkach. Projekt rozporządzenia zostanie w najbliższych miesiącach uzupełniony o przepisy regulujące listę państw trzecich, z którymi kraje UE będą mogły zawierać umowy. Chodzi o wskazanie państw, do których deportacja nie będzie dla migrantów zagrożeniem.
Takie wytyczne mają się pojawić w czerwcu i de facto to dopiero wówczas ruszą rozmowy w sprawie tworzenia centrów. Bruksela zapewnia, że nie będą one przypominać cieszących się złą sławą centrów uruchomionych przez Włochy w Albanii. Większość rządów europejskich pozytywnie patrzy na rozwiązanie przedstawione przez Brukselę. Tym bardziej że w ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z wieloma działaniami jednostronnymi, w tym Polski i Niemiec. W nowej KE gotowość do zaostrzenia przepisów wydaje się większa niż w poprzedniej kadencji. Teraz jednak przed całą UE negocjacje, których finał spodziewany jest przez Brukselę w przyszłym roku. Projekt rozporządzenia trafi wtedy do debaty w PE oraz Radzie UE. Bruksela szacuje, że jeśli nie napotka on większego sprzeciwu, przepisy mogłyby wejść w życie w I poł. 2026 r. ©℗
Przepisy wejdą w życie najwcześniej w przyszłym roku