Decyzja prezydenta USA o nałożeniu kolejnych ceł na import z Chin zbiegła się w czasie z doroczną sesją chińskiego parlamentu określaną jako „dwie sesje”. W sumie taryfy na Państwo Środka wzrosły od początku kadencji republikanina o 20 pkt proc. – Nasze relacje z USA są skazane na napięcia, ale Chiny nie zaakceptują tego typu nacisków ani gróźb – mówił we wtorek rano Lou Qinjian, rzecznik zgromadzenia parlamentarnego. Wtórował mu przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych Lin Jian. – Jeśli USA będą dążyć do wojny celnej, wojny handlowej lub jakiegokolwiek innego rodzaju wojny, Chiny będą walczyć do samego końca.
Na słowach się nie skończyło. Chińczycy natychmiast zdecydowali o wprowadzeniu ceł odwetowych na towary z USA. Wyniosą one od 10 proc. do 15 proc. Uderzą przede wszystkim w amerykańskie rolnictwo, w tym kukurydzę i soję. Eskalująca wojna handlowa wywołuje pytania o to, czy Pekin będzie w stanie zrealizować ambitne plany, o których dyskutują w tym tygodniu uczestnicy dwóch sesji. Szczególnie że premier Li Qiang ma dziś ogłosić, że władze kraju będą dążyć w tym roku do wzrostu PKB na poziomie ok. 5 proc.
Potęga AI
Taki sam cel obowiązywał w 2024 r. Udało się go osiągnąć przede wszystkim dzięki boomowi eksportowemu pod koniec roku. Sama sprzedaż do USA była w grudniu o 15,6 proc. wyższa niż rok wcześniej. Jednak wraz z powrotem do władzy Trumpa, który podkreślał, że cła są jego ulubionym słowem, osiągnięcie 5-proc. wzrostu PKB będzie utrudnione.
Ale ta kwestia ma dziś drugorzędne znaczenie dla Pekinu. Do niedawna był to priorytet chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, ale w ostatnich latach wielokrotnie sugerował on, że nie będzie dążył do wzrostu za wszelką cenę. Zamiast tego chce „wzrostu wysokiej jakości”, który był głównym tematem ubiegłorocznej sesji parlamentarnej. Oznacza to skupienie się na inwestycjach w innowacje. – Wszystko wskazuje na to, że Xi utrzyma obrany kurs, koncentrując się na rozwoju zaawansowanej technologicznie produkcji na eksport oraz zmniejszeniu zależności od importu – mówi Antonia Hmaidi z Mercator Institute for China Studies. I podkreśla, że w tej chwili dla Chin najważniejsza jest sztuczna inteligencja.
Nadzieje związane z tym sektorem wzrosły w styczniu, kiedy chińska firma DeepSeek wypuściła model AI, który zagroził amerykańskiej dominacji w sektorze. Sukces DeepSeek jest postrzegany w Chinach jako zastrzyk energii dla branży technologicznej osłabionej w wyniku stagnacji gospodarczej. Państwowe media pisały, że DeepSeek to dowód, że Państwo Środka jest zdolne do innowacji nawet w obliczu wysiłków USA zmierzających do ograniczenia dostępu do najbardziej zaawansowanych technologii. „Naród taki jak Chiny, który ma znaczne zasoby technologiczne, nie może zostać stłumiony. Amerykańskie sankcje tylko pobudzą postęp, potencjalnie prowadząc do przełomów większych niż te, które osiągają USA” – napisał związany z Komunistyczną Partią Chin dziennik „Global Times”.
Chińczyków jest coraz mniej
Sęk w tym, że Chińczycy muszą się zmierzyć jednocześnie z bardziej przyziemnymi wyzwaniami, jak niesprzyjająca demografia, która zagraża planom pobudzenia konsumpcji. Wskaźnik urodzeń w Chinach od 2016 r. spadł o prawie połowę. 15,4 proc. populacji stanowią dziś osoby po 65. roku życia. Do 2030 r. odsetek ten przekroczy 20 proc.
Z informacji docierających z Pekinu wynika, że jednym z pomysłów, nad którym debatują uczestnicy zgromadzenia parlamentarnego, jest obniżenie minimalnego wieku zawierania małżeństw od ukończenia 18 lat. Ma to doprowadzić do wzrostu wskaźnika urodzeń. Dotychczas mężczyźni w Chinach mogli brać ślub dopiero po skończeniu 22 lat, zaś kobiety – 20 lat, co wiązało się z promowaną do 2015 r. polityką „jednego dziecka”.
Niektórzy komentatorzy uważają jednak, że to za mało, aby odwrócić niekorzystne trendy demograficzne. Statystycznie Chińczycy najczęściej wchodzą w związek małżeński dopiero po skończeniu 28 (kobiety) – 29 lat (mężczyźni). Wynika to m.in. z presji finansowej, aby zapewnić dzieciom dobrą edukację w hiperkonkurencyjnym społeczeństwie.
Temat demografii pojawił się już podczas ubiegłorocznego posiedzenia. Chiny obiecały wówczas wzmocnić politykę wspierającą dzietność, ale na razie efekty są ograniczone. Krajowe Biuro Statystyczne podało w połowie stycznia, że w 2024 r. w Państwie Środka urodziło się 9,54 mln dzieci, co oznacza wzrost o niecałe 0,4 proc. w stosunku do 2023 r. ©℗