Przed trzecią rocznicą rozpoczęcia przez Rosję inwazji na pełną skalę przeciwko Ukrainie, (pełnoskalowa wojna rozpoczęła się 24.02.2022 i stanowiła eskalację wojny trwającej od 2014 roku) w mediach społecznościowych intensyfikują się rosyjskie kampanie dezinformacyjne. To motyw typowy, powtarzalny dla kremlowskiej propagandy, która działa falami i wykorzystuje historyczne daty. - Przez miesiąc może nic się nie dziać. A potem produkowane jest w krótkim czasie trzysta rolek na TikToka czy wpisów na portalu „X” – tłumaczy DGP Natalia Panczenko, jedna z najbardziej wpływowych przedstawicielek ukraińskiej diaspory w Polsce i założycielka inicjatywy społecznej Euromaidan-Warszawa. Cel Rosjan jest niezmienny i oczywisty - spowodować, by społeczeństwo nie rozmawiało o tym jak pomóc odpierającej putinowską agresję Ukrainie. Chodzi o wpłynięcie na opinię Polaków, zasianie podziału między narodami. Przy tym jednym z narzędzi stosowanych szeroko przez Rosjan jest dezinformacja ze względu na płeć i tożsamość (Gendered and Identity-Based Disinformation).

Rosyjska dezinformacja

Po trzech latach podstawowe narracje rosyjskiej dezinformacji są łatwo rozpoznawalne przez ekspertów, ale ciągle skuteczne wśród internautów. Często są to zmyślone argumenty anegdotyczne lub “bazarowe przemyślenia”, w których doskonale odnajduje się atakująca zazwyczaj personalnie i bazująca na stereotypach GID. Niezmiennie jedną z głównych narracji są oskarżenia o roszczeniową postawę czy nieżyczliwości Ukraińców mieszkających w Polsce. Na portalu „X” czy TikToku pełno jest rolek czy wpisów zarzucających Ukraińcom powodowanie wypadków samochodowych, kradzież mienia powodzian na Dolnym Śląsku, zabieranie miejsc pracy, życie na koszt podatników. W ostatnich tygodniach Ukraińcy w mediach społecznościowych skarżą się też na kradzież w Polsce ukraińskich numerów rejestracyjnych. Proceder ten rozpoczął się od powielanych w internecie kłamstw, że robią tak Słowacy i że przez to właściciel samochodu musi wrócić do Ukrainy, by wyrobić nową rejestrację (nie jest to prawdą). To dobry przykład na to jak kampania dezinformacyjna prowadzi do realnych szkód.

Niepokoić może fakt, że intensyfikacja kampanii dezinformacyjnych odbywa się w czasie zainicjowania przez nową administrację Donalda Trumpa rozmów z Kremlem. Rosyjska machina dezinformacyjna ze zwiększoną mocą obiera więc na cel Wołodymyra Zełenskiego, stosując zarówno klasyczne narracje propagandowe, jak i nowe techniki manipulacji, w tym GID. Zamiarem Rosjan jest ośmieszenie prezydenta Ukrainy, podważanie jego autorytetu, prawa do władzy, przedstawienie jako polityka niepoważnego. W tym celu konta na “X” szeroko udostępniają zmanipulowane nagrania, w tym deepfake, na których Zełenski tańczy np. w kolorowych kostiumach scenicznych, sugerując że ukraiński przywódca jest nieodpowiedzialny czy nawet niemęski. Po tego rodzaju manipulacje sięga także sam Trump, który kwestionuje legitymację Zełenskiego oraz jego sprawczość i wzywa do przeprowadzenia w Ukrainie wyborów. Prezydent USA w tym tygodniu nie tylko kłamał w sprawie „czterech procent poparcia” dla Zełenskiego, ale nazywał go “średnio udanym komikiem” i fałszywie zarzucał mu, że spał, gdy w Kijowie chciał spotkać się z nim sekretarz skarbu Scott Bessent.

- Zełenski to prawowita głowa państwa. Ukraińska konstytucja stanowi jasno, że jeśli jest stan wojenny, to wybory nie mogą się odbyć. Ale widziałam już wpisy powątpiewające w to czy jak przyjedzie do Polski, to polski prezydent czy premier nie powinni się z nim spotykać. Wiarygodność Zełenskiego w oczach Polaków notorycznie jest rozmywana, od trzech lat - wyjaśnia DGP historyczka i dziennikarka doktor Olena Babakova. Zdaniem naszej rozmówczyni “w Moskwie panuje euforia po ostatnich wypowiedziach Trumpa i po negocjacjach w Rijadzie”. - Jeżeli coś było wykorzystywane w kampaniach dezinformacyjnych, to przemówienie JD Vance’a w Monachium. Rosja tam nie była bezpośrednio wspominana, ale wiceprezydent USA mówił, że nie ma jedności Zachodu, że Europa jest słaba, zatraciła swoje wartości. Rosjanie są teraz jak dzieci, które trafiły do Disneylandu, niedowierzają że dali im pojeździć na tych wszystkich amerykańskich huśtawkach, karuzelach - ocenia.

Ukraińcy w Polsce

Innym przykładem GID jest również na „X” często powielany mit o Ukraińcach, którzy „zamiast walczyć na froncie uciekli nad Wisłę”. Tymczasem zgodnie z szacunkami Eurostatu wśród wielomilionowej rzeszy uchodźców znajduje się zaledwie ponad sześćset tysięcy mężczyzn w wieku poborowym, w tej grupie są się też ci którzy opuścili kraj legalnie, jak legalnie, np. jako ojcowie co najmniej trójki dzieci czy inwalidzi drugiej grupy. Mimo tego rosyjska kampania ma na celu przedstawienie naszych sąsiadów masowo jako nielojalnych, mało męskich i niepatriotycznych.

- Rosyjska narracja skierowana jest do osób, które już w pewnym sensie mają zakorzenione poglądy o antyukraińskim charakterze. Narracje są także kierowane m.in. do polskich kobiet, by siać wśród nich obawy związane z Ukrainkami. Mocno rezonowały na przykład oskarżenia o to, iż Ukrainki kradną Polkom mężów – tłumaczy naszej gazecie Michał Marek, kierownik zespołu analiz zagrożeń zewnętrznych Instytutu NASK. Była to przemyślana strategia, z badań Oko Press z 2023 i 2024 roku wynika, że rzeczywiście najbardziej sceptycznie do pozostania w Polsce na dłużej uchodźców z Ukrainy nastawione są młode kobiety.

W mediach społecznościowych przykładów na ataki na Ukrainki przy wykorzystaniu GID jest bez liku. Na portalu „X” jedno z bardziej znanych rosyjskich polskojęzycznych kont propagandowych (Piotr P.) publikując na początku lutego filmik z kobietą na stoku opatrzyło to wpisem: „Życie codzienne Ukrainki w kurorcie narciarskim. Możesz wyciągnąć wieśniaka z zagrody, ale nie możesz wyciągnąć zagrody z wieśniaka”. Jednym z często powtarzanych przekazów na „X” jest przedstawianie Ukrainek jako „uległych kobiet ze Wschodu” i „wzorowych partnerek życiowych”, co opisywał w swoim raporcie Instytut Zamenhofa. Tego typu narracje były rozpowszechniane na platformach społecznościowych, takich jak Telegram, Facebook i „X”, a w najbardziej skrajnych przypadkach sugerowano, że Ukrainki powszechnie trudnią się pracą seksualną. Niektóre polskie media powielały ten przekaz, nadając mu dodatkową wiarygodność. Powszechne są też nagrania pokazujące tańczące kobiety, czy to w klubach w Polsce czy na Ukrainie, którym towarzyszył komentarz potępiający taką zabawę. Podobnie jak w przypadku GID wymierzonych w mężczyzn celem było przedstawienie kobiet jako nie robiących sobie za dużo z wojny, lekceważących konflikt.

Zdaniem Panczenko rosyjskie kampanie dezinformacyjne w Polsce są najmocniej promowane na TikToku oraz “X”, który od przejęcia przez Elona Muska znacząco ograniczył moderację wpisów. – Podam przykład - polskojęzyczna osoba skarży się na chamską obsługę przez Ukrainkę u fryzjera. My jako Euromaidan-Warszawa pytamy wtedy gdzie doszło do takiej sytuacji, bo chcemy takie sprawy wyjaśniać. Oczywiście nie jest podawany adres. Bo taki salon i taka fryzjerka po prostu nie istnieją. A z drugiej strony niby ukraińscy pracownicy nagrywają filmiki jak to nienawidzą Polski, że nie lubią tu pracować. Nie możemy zweryfikować często kim jest ta osoba, gdzie to nagrywa, czy w ogóle jest na terenie Polski. Wątpię by ktoś pracujący w Polsce nagle nagrał rolkę, wiedząc że współpracownicy mogą to zobaczyć – tłumaczy nasza rozmówczyni.

Panczenko na początku lutego sama padła ofiarą kampanii dezinformacyjnej. – W mojej sytuacji wszystko rozkręcono na TikToku, do mojego zdjęcia dodano wymyślony mój cytat, udostępniono to potem także na „X”. Później też z mojego prawdziwego wywiadu wycięto z długiego zdania 10-15 sekund, gdzie mówię o bójkach i podpalaniu sklepów. Klasyczna manipulacja – relacjonuje. Aktywistka przekonuje przy tym, że jest atakowana także dlatego że jest kobietą. – Jak się bije po ukraińskich uchodźcach, to trzeba kobiety, bo to 80 proc. wszystkich uchodźców. W ten sposób zastraszyć można pozostałe, np. groźbą deportacji – twierdzi. “Złapać” na manipulację dał się m.in. były premier Leszek Miller, który sugerował że polskie służby powinny przesłuchać Panczenko. Sama zainteresowana, która ma również polskie obywatelstwo, apeluje o zapoznanie się z jej oryginalnym przekazem, a nie ze zmanipulowaną wersją, którą rozpowszechniali m.in. politycy Konfederacji.

Ze względu na czas, czyli rozpoczynające się rozmowy między Rosjanami oraz Amerykanami oraz zbliżające się w naszym kraju wybory prezydenckie, Polska wchodzi według ekspertów w wymagający okres. Z badań Instytutu Zamenhofa wynika, że aż 79 proc. naszych rodaków spotkało się z dezinformacją, a głównymi kanałami jej szerzenia są media społecznościowe. Możemy spodziewać się stosowania różnego rodzaju wyrafinowanych narzędzi. Jak fałszowanie zdjęć lub nagrań wideo czy audio tworzonych przy pomocy sztucznej inteligencji (deepfake), przedstawienie fałszywej nagości ofiary (deepnude) w celu skompromitowania danej osoby. A także sięgania po malinformation, czyli formy szkodliwej dezinformacji polegającej na rozpowszechnianiu prawdziwych, lecz wyjętych z kontekstu lub zmanipulowanych informacji oczywiście by wyrządzić szkodę osobie, grupie, instytucji lub państwu (np. dotyczących orientacji seksualnych). To może znaleźć podatny grunt –badanie Amnesty International wykazało że 32 proc. kobiet doświadczonych przez przemoc lub molestowanie w internecie zmieniło metodę korzystania z mediów społecznościowych lub wprowadziło autocenzurę.

- Narracje oparte na dezinformacji ze względu na płeć utrwalają istniejące uprzedzenia. Zazwyczaj wzmacniają one stereotypy, aby wywołać emocjonalne reakcje, zwiększyć wiarygodność przekazu i dotrzeć do szerszej publiczności. Wśród powtarzających się motywów dezinformacji tego typu można wyróżnić przedstawianie kobiet jako podstępnych, mało inteligentnych, słabych, niemoralnych lub uprzedmiotowienie ich w sposób seksualny, co ma na celu ukazanie ich jako osób niegodnych zaufania i niekompetentnych do sprawowania władzy – czytamy w raporcie Georgetown University Center for Security Studies.

W jaki sposób się bronić przed dezinformacją?

Problemem jest to, że istnieją różne standardy, organizacje korzystają z różnych metodologii oraz narzędzi. Zdaniem Magdaleny Wilczyńskiej z NASK walka z dezinformacją powinna odbywać się przy koordynacji na poziomie międzynarodowym, m.in. dlatego że techniki wykorzystywane przez jej autorów bywają podobne. Dodatkowo jest to swego rodzaju wyścig zbrojeń - Nie ma idealnych narzędzi, bo dezinformacja ciągle się zmienia. Dobra analiza zatem także musi się zmieniać. Jeśli będziemy działać cały czas tak samo, druga strona się do tego przystosuje – wyjaśnia Wilczyńska. - Wyzwanie dotyczy również negatywnych komentarzy, które pojawiają się pod artykułami na polskich portalach informacyjnych. Śledzenie kto jest ich autorem jest trudne, a czasem wręcz niemożliwe – mówi DGP Marek.

Zdaniem analityków wykrycie samej siatki botów nie jest obecnie zadaniem trudnym, analitycy mają ku temu odpowiednie narzędzia. Znacznie większym wyzwaniem jest dojście do źródła, miejsca z którego wszystko wychodzi i skąd przejmowane jest przez ludzi, a nie boty czy osoby zatrudnione na etatach, w tym także polityków czy liderów opinii. – Ludzie inspirują się trollami i sami zaczynają grozić. Na przykład że spalą dom. Zbieram takie groźby i udaje się z nimi na policję. Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo często te konta mają numery IP pochodzące z Rosji. Miałam kilka takich spraw. Z tym polska policja nic nie może zrobić -– tłumaczy Panczenko.

Jednym z „narzędzi obrony” jest też społeczeństwo obywatelskie, które może nagłośnić sprawę i wyrazić solidarność z ofiarą. Przykładem tego jest list otwarty w obronie Panczenko, za który ta dziękowała w mediach społecznościowych, pisząc o “ogromie wsparcia”. - Z niepokojem obserwujemy, jak w czasie kampanii wyborczej niektórzy politycy próbują podsycać napięcia i wykorzystywać antyukraińską retorykę dla doraźnych celów politycznych. Bezpośrednim efektem tych działań jest nagonka na Natalię Panczenko, która stała się celem kłamliwej kampanii dezinformacyjnej - czytamy w nim. Pod listem podpisało się wiele polskich organizacji i osób publicznych, nie tylko związanych z budowaniem dialogu polsko-ukraińskiego.