Władze w Pekinie mianowały nowego wysłannika ds. europejskich. Został nim Lu Shaye, były ambasador w Paryżu. W Europie jest on postrzegany jako jeden z najbardziej kontrowersyjnych chińskich dyplomatów. Przede wszystkim za sprawą wywiadu, którego udzielił w 2023 r. francuskiej telewizji LCI. Podważył w nim status Litwy, Łotwy i Estonii jako suwerennych państw i zakwestionował przynależność Krymu do Ukrainy. – Nie ma międzynarodowej umowy w sprawie krajów byłego ZSRR, która potwierdzałaby ich status jako suwerennych państw – stwierdził.
Choć Pekin przekonywał później, że komentarze dyplomaty nie odzwierciedlają jego oficjalnego stanowiska, Lu nie spotkał się z żadną karą ze strony władz, które forsowały wówczas swój plan pokojowy i chciały się prezentować jako niezależny mediator między Ukrainą a Rosją.
Nie był to pierwszy raz, kiedy Lu naraził się europejskim politykom. Chińczyk jest znany z ostrych i prowokacyjnych wypowiedzi, przez które zyskał przydomek „chińskiego wojownika”. W 2022 r. Lu zasugerował np., że Tajwańczycy zostaną poddani „reedukacji” po przejęciu przez Chiny wyspy, do której Pekin rości sobie prawo.
Z kolei w 2021 r. Lu zaatakował Antoine’a Bondaza, specjalistę ds. Chin w think tanku Foundation for Strategic Research, nazywając go „drobnym bandziorem”, „szaloną hieną” i „ideologicznym trollem o antychińskich poglądach” po tym, jak Bondaz skrytykował władze w Pekinie za naciski na francuskich posłów, którzy planowali wizytę na Tajwanie. Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych wydało później oświadczenie, w którym potępiło „niedopuszczalne komentarze, w tym obelgi i groźby” ze strony Lu.
Jak Lu "promował dialog"
Teraz chińskie ministerstwo spraw zagranicznych przekonuje, że Lu będzie promował „dialog i współpracę oraz stabilny i zdrowy rozwój stosunków chińsko-europejskich”. W Unii Europejskiej decyzja Pekinu jest jednak postrzegana jako sygnał, że Państwo Środka zaostrza stanowisko wobec Brukseli po nałożeniu w ubiegłym roku ceł na chińskie auta elektryczne. Europejczycy przewidują, że ChRL przygotowuje się w ten sposób do twardych negocjacji w sprawach handlowych.
Szczególnie że zaledwie kilka dni wcześniej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zasugerowała chęć podjęcia wysiłków na rzecz poprawy stosunków na linii Bruksela–Pekin. – Wierzę, że uda nam się dojść do porozumienia, dzięki któremu rozwiniemy nasze więzi handlowe i inwestycyjne – powiedziała, opisując relacje z Pekinem jako „jedne z najbardziej skomplikowanych i najważniejszych na świecie”.
W UE nie ma jednak jednolitego stanowiska wobec Chin
Niektóre państwa członkowskie chcą, aby blok przyjął bardziej jastrzębią postawę, częściowo jako ukłon w stronę nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Jednak inne stolice, najczęściej uzależnione od współpracy gospodarczej z Państwem Środka, chcą, by Bruksela zachowała równowagę między Pekinem a Waszyngtonem.
W oficjalnych komunikatach Chińczycy przekonują, że dążą do zacieśnienia współpracy z UE. „W 2025 r. przypada 50. rocznica nawiązania naszych stosunków dyplomatycznych. W czasach, gdy globalny wzrost gospodarczy spowalnia, a powrót Donalda Trumpa do Białego Domu doprowadził do wzrostu niepewności, Chiny i UE – jako dwie największe gospodarki świata i zagorzali zwolennicy globalizacji i liberalizacji handlu – mogą zaoferować światu stabilność” – czytamy w opinii opublikowanej na łamach „China Daily”, dziennika wydawanego przez Komunistyczną Partię Chin. ©℗