Mimo bezprecedensowej ingerencji Rosji w wybory prozachodniej prezydent Mołdawii Mai Sandu udało się je wygrać. W niedzielę pokonała Alexandra Stoianoglę, wspieranego przez prorosyjską Partię Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM), i zapewniła sobie kolejną kadencję. Według opublikowanych wczoraj wstępnych wyników zdobyła 55,3 proc. głosów. To świetny, lepszy niż przed czterema laty wynik, choć wielu Mołdawian zdradzało rozczarowanie rządami Sandu i kiepską sytuacją ekonomiczną.
Szefową państwa uratowała diaspora, bo w komisjach na terenie kraju przegrała z wynikiem 48,7 proc. Mobilizacja Mołdawian mieszkających za granicą była bezprecedensowa. W 231 komisjach zagranicznych głos oddał co piąty obywatel. A że Sandu zdobyła wśród diaspory 82,8 proc. głosów, to właśnie emigracja zapewniła jej ostateczny sukces. – Mołdawia zdołała pokazać swoją wolę i siłę z pomocą głosu każdego z nas. Dowiedliśmy, że jednocząc się, możemy pokonać tych, którzy chcą nas poniżyć – cieszyła się szefowa państwa, nieformalna liderka rządzącej Partii Działania i Solidarności (PAS). – Mołdawia została poddana atakowi bezprecedensowemu w historii całej Europy. Brudne pieniądze, nielegalne kupno głosów, ingerencja grup przestępczych w proces wyborczy, rozpowszechnianie nienawiści i strachu – dodawała, wyliczając zarzuty pod adresem rywali.
Stoianoglo, były prokurator generalny wywodzący się z mniejszości gagauskiej, wezwał zaś do zachowania spokoju. – Mam nadzieję, że położymy kres narzucanej nam nienawiści i podziałom. Wzywam prorządowe media i organizacje pozarządowe, by wróciły do prawdziwej misji obiektywnego informowania społeczeństwa, porzuciły manipulacje i sztuczne rozpętywanie wrogości – dodawał kandydat socjalistów. Tymczasem Igor Dodon, lider PSRM i poprzednik Sandu na stanowisku głowy państwa, w komentarzu dla rosyjskiej agencji TASS określił zwyciężczynię wyborów mianem „prezydenta diaspory”. Socjaliści i PAS już teraz szykują się do przyszłorocznej walki o parlament. Relatywnie silna pozycja polityczna Sandu wynika z jej wpływów w mającej większość w parlamencie partii, a nie z zapisów konstytucji, więc zwycięstwo w głosowaniu, które odbędzie się najpóźniej latem 2025 r., będzie dla niej jeszcze ważniejsze.
Rząd stawia sobie ambitny cel przystąpienia w 2030 r. do Unii Europejskiej. Rządzący jako główny sukces wymieniali zaproszenie do rozmów akcesyjnych, a wraz z I turą wyborów przeprowadzili referendum, w którym Mołdawianie niewielką większością zadecydowali o zakorzenieniu członkostwa w UE w konstytucji. Stoianoglo w czasie kampanii deklarował przywiązanie do dążeń europejskich, a nawet wzywał Sandu do podpisania wspólnej deklaracji na ten temat. Jednak socjaliści korzystali zarazem z bezprecedensowego wsparcia Moskwy i powiązanego z nią oligarchy Ilana Șora. Șor, skazany zaocznie za współudział w wyprowadzeniu z systemu bankowego równowartości 1 mld dol., docierał do wyborców m.in. dzięki zgromadzonym spisom klientów swoich sklepów z dotowaną żywnością dla biednych Merișor, co DGP opisał w czerwcu jako pierwszy. Przelewy szły z Rosji na konta w naddniestrzańskim Promswiaźbanku, z kolei żywą gotówkę przewoziły z Moskwy mrówki kursujące z Kiszyniowa przez Erywań i Stambuł. Siatki kupujące głosy organizowano za pomocą serwisu Telegram.
Aktywizację Rosji było widać także w przeddzień wyborów. Do głosowania na byłego szefa prokuratury wzywali w weekend bliźniaczo podobnymi wpisami w serwisach społecznościowych rumuńscy celebryci, niezdradzający wcześniej zainteresowania mołdawską polityką. Mieszkający w Rosji Mołdawianie byli wysyłani samolotami do Stambułu, skąd prywatne autokary zabierały ich do kraju, by mogli zagłosować (w Rosji działały tylko dwa lokale wyborcze). W dzień wyborów zorganizowane grupy Mołdawian latały też do Mińska na Białorusi. Kolejki ustawiały się na mostach przed 30 lokalami otwartymi wzdłuż linii rozgraniczenia specjalnie dla mieszkańców Naddniestrza. Kiszyniów uznaje ich za pełnoprawnych obywateli, a w przeciwieństwie do podobnych linii istniejących między Gruzją właściwą a Abchazją i Osetią Płd. przejazd pseudogranicy jest w zasadzie bezproblemowy. W niedzielę w mołdawskich wyborach zagłosowało 26,1 tys. mieszkańców Naddniestrza, z których 79,4 proc. wybrało Stoianoglę. ©℗