Wiadomo już, że zginęło ponad 200 osób, a więcej niż tysiąc wciąż jest uznawanych za zaginione. Bilans ubiegłotygodniowej powodzi na wschodzie i południu Hiszpanii oznacza, że jest to najtragiczniejsza w skutkach klęska żywiołowa w Europie od wielu dekad.

W prowincji Walencja (na zdjęciu miejscowość Paiporta) wojsko i policja szukają ludzi, którzy mogli przeżyć kataklizm, oraz ciał ofiar. Wiele z nich straciło życie w zatopionych autach. W piątek w jednym z tuneli znaleziono żywą kobietę, która ponad trzy doby spędziła uwięziona w samochodzie. Tysiące wolontariuszy przybywają, żeby pomóc mieszkańcom kompletnie zniszczonych miejscowości usunąć z domów i ulic szlam, zniszczone sprzęty i samochody.

Lokalne władze są mocno krytykowane za spóźnione działania, a same obwiniają rząd w Madrycie o nieprecyzyjne informacje o nadchodzącym zagrożeniu. Komunikaty ostrzegające przed kataklizmem docierały do mieszkańców w momencie, gdy było już za późno, żeby się ratować. Eksperci podkreślają, że opady deszczu okazały się kilkukrotnie większe, niż przewidywali meteorolodzy, ostrzegając przed powodzią. ©℗

pb