Teraz Rosjanie skorzystali z okazji, by się odegrać. Najpewniej z powodu przecieku informacji z ukraińskiej strony do mediów społecznościowych o rotowaniu oddziałów wokół miasta, wojska Władimira Putina wykorzystały lukę. I niemal unicestwiły legendarną 72 Brygadę Zmechanizowaną, która broniła miasta. Na razie nie jest jasne, jaka część żołnierzy ukraińskich znalazła się w okrążeniu. I czy w ogóle Rosjanom udało się stworzyć kocioł. Jeśli tak, byłaby to powtórka z bitwy pod Iłowajśkiem w 2014 r. i pod Debalcewem w 2015.

Każda z nich doprowadziła do niekorzystnego dla Ukrainy porozumienia o rozejmie – Mińsk 1 i Mińsk 2. Dziś o rozmowach nikt nie wspomina. Utrata Wuhłedaru osłabia jednak Ukrainę i otwiera Rosjanom drogę w kierunku Wełykej Nowosiłki i do domknięcia stanu posiadania na południu Donbasu. Jeśli doliczyć do tego – powstrzymywany na razie – marsz na Pokrowsk i ofensywę wokół Torećka, Władimir Putin zbliża się do osiągnięcia swojego celu, którym jest dotarcie do granic administracyjnych obwodu donieckiego. Tempo tego marszu w sierpniu i we wrześniu jest najszybsze od początku inwazji.

Bitwa o Wuhłedar trwa od marca 2022 r. Ukraińcy zamienili go w twierdzę, korzystając z tego, że jest położony na trudnym do zdobycia płaskowyżu. Teraz role się odwrócą. To, jak szybko Rosjanie będą prowadzić natarcie w kierunku zachodnim zależy od tego, czy Ukraińcy odrobili lekcję spod Awdijiwki i czy pobudowali w tym rejonie spowalniające fortyfikacje. Z dzisiejszej perspektywy wiadomo, że na zachód od Awdijiwki imponujących zabezpieczeń nie było. Pieniądze na nie przepadły w kieszeniach skorumpowanej biurokracji. Umożliwiło to względnie szybki marsz Rosjan w kierunku zachodnim pod Pokrowsk, który był węzłem logistycznym dla całej operacji ukraińskiej na Donbasie.

Wuhłedaru od początku broniła 72 Brygada Zmechanizowana. Jej żołnierze nie podlegali rotacji. Bili się non stop i przechodzą do historii w glorii chwały i otoczeni szacunkiem. Wszystko to w warunkach przewagi artyleryjskiej na korzyść Rosji 10 do 1. Wycofanie 72 Brygady z miasta i okolic już wywołało debatę na Ukrainie o tym, czy Wołodymyr Zełenski nie popełnia błędu, skupiając się na operacjach wewnątrz Rosji kosztem szybkich strat na Donbasie. Zełenski dopiero co był w USA, gdzie przekonywał Joego Bidena i Kamalę Harris do czegoś, co on sam określa mianem – choć brzmi to dziś jak ponury żart – „strategii zwycięstwa”. Upadek miasta tuż po jego powrocie ze Stanów Zjednoczonych podważa wiarygodność zapewnień prezydenta i ośmiesza marketing polityczny głowy państwa. A krytyków zachęca do zadawania pytań, czy aby był we właściwym miejscu, gdy rozstrzygały się losy Wuhłedaru i 72 Brygady? Jeśli nałożyć na to przeniesienie uwagi świata na Bliski Wschód i wchodzącą w finalną fazę kampanię wyborczą w USA, perspektywy dla obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją nie są kolorowe.

Zełenski wrócił z USA z mizernym urobkiem. Skłócony z republikanami, którzy zarzucili mu wspieranie kampanii Kamali Harris i żądający dymisji ambasador Ukrainy w USA Oksany Markarowej. Na miejscu wieści były tylko gorsze. I jakby tego było mało, wybuchł Bliski Wschód. ©℗