Tymczasowe kontrole na niemieckich granicach to odpowiedź na wzrost problemów z nielegalną imigracją. Rząd Olafa Scholza po ataku syryjskiego nożownika w Solingen jest pod dużą presją zyskującej w sondażach Alternatywy dla Niemiec, ale krytyka płynie też ze strony chadeków. Obie partie domagają się zaostrzenia polityki migracyjnej.
Dla Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), macierzystego ugrupowania kanclerza, jest to szczególnie dotkliwe w kontekście wyborów regionalnych we wschodnich landach. AfD wygrała niedawno w Turyngii, zajęła drugie miejsce w Saksonii, a na półtora tygodnia przed głosowaniem w Brandenburgii prowadzi w sondażach nad SPD, która rządzi tym landem nieprzerwanie od zjednoczenia. W koalicji też nie ma jednomyślności w sprawie migracji. Na razie rząd zdążył ogłosić plan przyspieszenia deportacji, ograniczenia świadczeń dla niektórych osób ubiegających się o azyl i deportować 28 Afgańczyków skazanych za przestępstwa na terenie Niemiec. Po ogłoszeniu przez MSW przywrócenia kontroli na granicach Berlin czekają trudne rozmowy z sąsiadami, którzy protestują przeciwko decyzji. Wśród nich jest Polska.
Kontrola wszystkich granic
Niemcy na dystansie 3700 km graniczą kolejno z Polską, Czechami, Austrią, ze Szwajcarią (nie należy do UE, ale jest częścią strefy Schengen), z Francją, Luksemburgiem, Holandią, Belgią i Danią. Od września 2015 r. tymczasowe kontrole są prowadzone na granicy z Austrią – powodem ich wszczęcia była wówczas również migracja. Z kolei w połowie października 2023 r. niemieckie MSW nakazało takie kontrole na granicach z Czechami, Polską i ze Szwajcarią – decyzja miała obowiązywać do grudnia tego roku. Zgodnie z najnowszą decyzją kontrole zostaną wprowadzone 16 września i aż do 15 grudnia będą obejmować wszystkie granice lądowe, czyli zostaną rozszerzone o pozostałych pięciu sąsiadów. Co to oznacza w praktyce? Nie zostaną przywrócone przejścia graniczne i do Niemiec wciąż będzie można wjechać w dowolnym miejscu, jednak na pograniczu będą prowadzone wyrywkowe kontrole, które dodatkowo mogą zostać teraz zaostrzone.
Niemieckie MSW nie przekazało informacji, jak dokładnie ma wyglądać zabezpieczenie granic. Obecnie oznacza to sprawdzanie niewielkiego odsetka przejeżdżających pojazdów. Pozostałe są prześwietlane specjalnymi urządzeniami, a ich przejazd jest rejestrowany przez kamery. Pogranicznicy zaglądają do wnętrz samochodów, ale rzadko zarządzają ich drobiazgowe sprawdzanie. Funkcjonariusze bardziej wnikliwie przyglądają się busom i autobusom. Ruch aut osobowych odbywa się płynnie, ale kierowcy ciężarówek skarżą się na długie kolejki, które teraz mogą się wydłużyć. MSW nie wydało na razie wytycznych, jak wiele pojazdów i na podstawie jakich przesłanek ma zostać skontrolowanych. Rząd utrzymuje, że jedynym powodem przywrócenia kontroli jest wzrost zagrożenia spowodowanego nielegalną imigracją.
Polska zbiera koalicję oburzonych
Od października 2023 r. Niemcy zawrócili ok. 30 tys. osób bez ważnych dokumentów. Dotyczyło to głównie obywateli Ukrainy. Berlin argumentuje, że odsyła z granicy tylko te osoby, które otrzymały zakaz wjazdu do kraju lub nie złożyły wniosku o azyl. Niemiecki rząd uważa, że migranci dostają się do UE głównie za sprawą nieszczelnej granicy polsko-białoruskiej. Premier Donald Tusk uznał decyzję o przywróceniu kontroli za niedopuszczalną i ocenił, że doprowadzi ona do faktycznego zawieszenia układu z Schengen na dużą skalę. – Nie mam wątpliwości, że to wewnętrzna sytuacja polityczna w Niemczech powoduje zaostrzenie tych kroków – mówił Tusk. Relacje Polski i Niemiec nie należą obecnie do najlepszych, a szef polskiego rządu odwołał w tym tygodniu wizytę w Poczdamie, gdzie miał rozmawiać z Scholzem. Dodatkowo Warszawa chce przeprowadzić konsultacje z państwami, które również zostaną dotknięte częściowym przywróceniem kontroli.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński mówi DGP, że konsultacje mają zwiększyć siłę naszego głosu, aby Warszawa nie występowała z tą kwestią sama. – Te działania zagrażają Schengen, są sprzeczne z traktatami, a wynikają z błędów wewnętrznej polityki niemieckiej i działania od ściany do ściany – dodaje Wroński. Po konsultacjach wspólna opinia sąsiadów RFN ma zostać przekazana Komisji Europejskiej. Krytycznie o planach Niemiec wypowiedziała się Austria, która zapowiada, że nie przyjmie nieudokumentowanych migrantów odesłanych przez Berlin. Niezadowoleni są również Holendrzy, którzy twierdzą, że w wyniku kontroli wprowadzonych w trakcie tegorocznych mistrzostw Europy w piłce nożnej czas oczekiwania na granicy czasem wynosił nawet pół godziny, choć wcześniej ruch był płynny.
O podważanie układu z Schengen oskarża Berlin holenderska grupa transportowa TLN. Również polscy przedsiębiorcy alarmują, że decyzja odbije się na swobodnym przepływie osób i towarów. Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie podaje, że już dziś pracownicy przekraczający na co dzień granicę mają do czynienia ze znaczącymi utrudnieniami. Jedynie władze Czech i Danii stwierdziły, że kontrole nie wpłyną w większym stopniu na ich obywateli i przedsiębiorców. Bruksela na razie nie reaguje. Układ z Schengen zezwala na tymczasowe kontrole „w wyjątkowych sytuacjach”, o ile nie trwają one dłużej niż sześć miesięcy. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper stwierdziła, że jeśli kontrole są konieczne, to muszą być jedynie „proporcjonalne do przyczyny ich zarządzenia”.
Nasi zachodni sąsiedzi przygotowują równolegle bardziej systematyczny mechanizm. Resort spraw wewnętrznych, nie czekając na wejście w życie unijnego Paktu o migracji i azylu, pracuje właśnie nad zmianami w prawie. Z zapowiedzi wynika, że Niemcy chcieliby wszystkich migrantów przybywających do ich kraju umieszczać na okres do pięciu tygodni w ośrodkach tymczasowych w pobliżu granicy. Tam ma zostać dokonana pierwsza weryfikacja, czy w ogóle mogą ubiegać się o azyl. Jeśli okaże się, że przekroczyli granicę unijną w innym państwie, zgodnie z zapisami paktu, który dopiero wejdzie w życie, muszą zostać przekazani do kraju pierwszego kontaktu, gdzie złożą wnioski o ochronę. Unijne ośrodki zlokalizowane na greckich wyspach zaczną jednak działać dopiero w 2026 r. Na zawracanie osób z Niemiec szczególnie naciska chadecja, ale i koalicja rządząca zapewnia, że przyspieszy procedury deportacji takich imigrantów. ©℗
Nielegalna migracja podkopuje strefę Schengen
Na mocy układu z Schengen kontrole na granicach wewnętrznych są zniesione, a swoboda przemieszczania się obowiązuje także obywateli państw trzecich, o ile legalnie dostaną się na teren strefy. Przywrócenie kontroli wewnątrz Schengen jest dopuszczalne w razie poważnego zagrożenia dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa na okres do sześciu miesięcy. Wbrew pozorom stosowanie tej klauzuli nie należy do rzadkości. Polska wprowadziła tymczasowe kontrole na granicy ze Słowacją w czasie rządów Mateusza Morawieckiego, a następnie na początku tego roku – powodem był domniemany wzrost liczby migrantów, którzy szlakiem bałkańskim przez Węgry i Słowację mieli się dostawać do naszego kraju. Z kolei w listopadzie 2023 r. obowiązywały kontrole na granicach Polski z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą z uwagi na Konferencję Klimatyczną ONZ w Warszawie.
Obecnie tymczasowe kontrole przywróciło siedem państw. Poza Niemcami także Austria, Francja, Słowenia, Szwecja i Włochy. W Austrii (granica ze Słowenią i z Węgrami) oraz Danii (granica z Niemcami) zostały one ogłoszone w maju i potrwają do 11 listopada. We Włoszech wprowadzono je w czerwcu i potrwają do 18 grudnia, w Słowenii (granica z Chorwacją i Węgrami) ogłoszono w czerwcu, a potrwają do 21 grudnia. Szwedzi od maja do 11 listopada będą kontrolować wszystkie swoje granice, Francja zaś od maja do 31 października. Wszystkie państwa w mniej lub bardziej bezpośredni sposób wymieniają jako przyczynę nielegalną migrację. Niektóre akcentują też potrzeby związane z organizacją imprez masowych (jak igrzyska olimpijskie w Paryżu), inne zwracają uwagę na kontekst globalny, w tym sytuację na Bliskim Wschodzie oraz wojnę rosyjsko-ukraińską. Wszystkie bez wyjątku powołują się na klauzulę zawartą w układzie z Schengen, a Komisja Europejska na tym etapie nie widzi powodów do interwencji. Niemieckie MSW przekonuje zresztą, że Bruksela została powiadomiona o zamiarze przywrócenia kontroli. Teraz ruch będzie należał do państw sąsiadujących, które tak jak Polska alarmują, że decyzja Berlina zachwieje swobodą przemieszczania się osób i towarów, co wpłynie na jednolity rynek. ©℗