Im bliżej daty wyborów prezydenckich w USA, tym więcej pracy mają amerykańscy śledczy walczący z rosyjską dezinformacją oraz propagandą w sieci. Najnowszym akordem w batalii angażującej kilka resortów jest postawienie przez Departament Sprawiedliwości zarzutów dwóm pracownikom RT, czyli rosyjskiego publicznego nadawcy telewizyjnego. 31-letniego Kostantyna Kałasznikowa i 27-letnią Jelenę Afanasjewą oskarżono o udział w spisku mającym na celu tajne finansowanie produkcji szerzących kremlowską propagandę w mediach społecznościowych.

Zarzuty opierają się na Ustawie o Rejestracji Agentów Zagranicznych (FARA), jeszcze z 1938 r. Głosi ona, że każda osoba lub organizacja funkcjonująca w USA jako „agent zagraniczny”, czyli reprezentująca interesy zagranicznych mocodawców, w tym rządów, musi zgłosić swoją działalność i przedstawiać raporty Departamentowi Sprawiedliwości.

W centrum sprawy jest spółka Tenet Media z Tennessee, która na swojej stronie określa się jako „sieć heterodoksyjnych komentatorów, którzy koncentrują się na zachodnich kwestiach politycznych i kulturowych”. Założono ją w 2022 r. jako platformę dla prawicowych komentatorów. Wśród powiązanych z nią twórców są wpływowe internetowe osobistości, obserwowane przez miliony, w tym m.in. Tim Pool, Dave Rubin czy Benny Johnson. Federalne śledztwo wykazało, że Rosjanie przekazali Tenet Media łącznie ok. 10 mln dol. w celu promowania prorosyjskiej propagandy i wywoływania podziałów politycznych w USA.

Tenet Media, jak twierdzi Departament Sprawiedliwości, nie informowała swoich influencerów o powiązaniach z rosyjskim rządem, przedstawiając finansowanie jako pochodzące od prywatnego inwestora. Wykorzystując spółkę z Tennessee, Kałasznikow i Afanasjewa rekrutowali influencerów tworzących materiały na YouTubie, Instagramie, TikToku oraz X (dawny Twitter).

W akcie oskarżenia oszacowano, że niemal 2 tys. filmów opublikowanych za pośrednictwem Tenet Media na YouTubie zostało obejrzanych ponad 16 mln razy. Sami influencerzy mieli otrzymywać lukratywne kontrakty, jeden z nich zarabiał nawet 400 tys. dol. miesięcznie. Do tego dochodziły bonusy za podpisanie umowy czy opublikowanie czterech materiałów tygodniowo.

Zgodnie z ustaleniami amerykańskich śledczych celem operacji oprócz doprowadzenia do zmniejszenia międzynarodowego wsparcia dla Ukrainy i wzmocnienia prorosyjskich narracji, było również wpłynięcie na proces wyborczy w USA. Rosjanie zlecali influencerom niektóre tematy, nierzadko krytyczne wobec Joego Bidena. Gdy w marcu doszło do zamachu tzw. Państwa Islamskiego (IS) na salę koncertową w Moskwie, internetowi twórcy otrzymali przez Afanasjewą zadanie obwiniania Ukraińców o ten atak terrorystyczny.

Spółka z Tennessee to dla Amerykanów cenny skalp, ale prawdopodobnie jedynie wierzchołek góry lodowej przy zwalczaniu nowoczesnej rosyjskiej dezinformacji w USA. W lipcu Departament Sprawiedliwości rozbił finansowaną przez Kreml grupę, która wykorzystywała sztuczną inteligencję, by tworzyć fałszywe konta podszywające się pod obywateli Stanów Zjednoczonych na X. Konta zostały zidentyfikowane, a portal Elona Muska je zawiesił.

Natomiast w ramach sprawy nazywanej „Doppelgänger” Departament Sprawiedliwości doprowadził do zablokowania dostępu do 32 domen powiązanych z rosyjską operacją wpływu. Kampania „Doppelgänger”, zidentyfikowana po raz pierwszy przez EU DisinfoLab w 2022 r., polegała na podszywaniu się przez Rosjan pod media, w tym „Washington Post” czy Fox News, a także natowskie czy inne zachodnie instytucje. – Niezależnie od tego, czy chodzi o fikcyjne firmy, fałszywe tożsamości, czy tajne sieci przekazywania treści, chodzi w tym o ukrytą rękę rosyjskiego rządu. Która wprowadza Amerykanów w błąd, sprawiając, że myślą, iż otrzymują informacje ze źródeł amerykańskich, podczas gdy w rzeczywistości pochodzą one od rządu rosyjskiego – ostrzegał niedawno dyrektor FBI Christopher A. Wray. ©℗