Jeszcze w połowie lipca, gdy Donald Trump przemawiał na partyjnej konwencji w Milwaukee, republikanie czuli się pewnie, a w hali Fiserv Forum panowała wręcz karnawałowa atmosfera. Było to świeżo po nieudanym zamachu na byłego prezydenta w Pensylwanii, a to wydarzenie – mieli nadzieję sztabowcy – miało mu przydać legendy i dodać wiatru w kampanijne żagle. W nawiązaniu do zamachu republikańscy delegaci zaklejali sobie uszy opatrunkami i – naśladując zachowanie postrzelonego Trumpa – w geście zwycięstwa pokazywali dwa wyciągnięte palce czy krzyczeli „Fight!”. Powodów do optymizmu było sporo, sondaże wyglądały doskonale, a demokraci byli pogrążeni w sporach o to, czy Joe Biden powinien w ogóle kandydować.

W drugiej połowie sierpnia Milwaukee to dla republikanów zaledwie odległe wspomnienie dobrych czasów. Kamala Harris nie tylko nadrobiła sondażowe straty, ale nawet wyszła na prowadzenie w wielu kluczowych stanach. Obecnie jest lekką faworytką bukmacherów i rynków prognostycznych. Kalifornijka zbiera więcej pieniędzy, generuje więcej klików w mediach społecznościowych, a przed sobą ma jeszcze cementującą jej pozycję w ugrupowaniu partyjną konwencję. Z jej otoczenia płyną ofensywne zapowiedzi, że wiceprezydent jest w stanie zwyciężyć w Karolinie Północnej i Georgii, do tej pory uznawanych za raczej pewne stany dla Trumpa.

Georgia musi się Trumpowi śnić po nocach

W 2020 r. niespodziewanie tu przegrał – dość niechlubnie, bo jako pierwszy kandydat republikanów na prezydenta od 1992 r. Wynikało to głównie ze skutecznej mobilizacji wyborców czarno skórych z aglomeracji Atlanty, czego twarzą była stanowa aktywistka Stacey Abrams. Później zaczął się chaos. Trump wydzwaniał do republikańskiego sekretarza stanu z prośbą, by ten znalazł wystarczającą liczbę głosów dających mu w Georgii zwycięstwo. Jego ludzie naciskali na innych urzędników, próbowali stworzyć alternatywną listę elektorów ze stanu, chcieli uzyskać dostęp do maszyn zliczających głosy, oskarżali o oszustwa gubernatora Briana Kempa. Za to wszystko prokuratura postawiła Trumpowi zarzuty, opierając się na przepisach stosowanych wobec zorganizowanej działalności przestępczej. W tym przypadku dotyczą one spisku mającego na celu nielegalną zmianę wyniku wyborów.

Efekt? Na początku stycznia 2021 r., dwa miesiące po wyborach prezydenckich, skłóceni republikanie przegrali dwa senackie wyścigi w Georgii. To zaś pozwoliło demokratom przejąć kontrolę nad Senatem, na co jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie dawano im wielkich szans. Najważniejsi senatorzy republikańscy długo nie mogli tego wybaczyć Trumpowi, ale ich próby pozbawienia go przywództwa w partii okazały się nieskuteczne. Cztery lata później Trump znów potrzebuje Georgii i jej 16 głosów elektorskich. Bez wygranej w tym stanie ścieżka do prezydentury mocno się zawęża, szczególnie w obliczu korzystnych sondażowych wyników Harris nad Wielkimi Jeziorami. Sztabowcy republikanina zdają sobie z tego sprawę. „The Atlanta Journal -Constitution” informował, że w ciągu dwóch tygodni od startu Harris Trump wydał na spoty w Georgii cztery razy więcej pieniędzy niż przez cały wcześniejszy okres w 2024 r. Z 37 mln dol. wydanych w tym tygodniu przez republikanów na spoty aż 24 mln przeznaczono na Georgię. To defensywna strategia, przypominająca tę z ostatniego miesiąca przed wyborami w 2020 r. i przed negatywnymi dla Trumpa sondażami na ostatniej prostej. Jeśli pieniądze będą wydawane w Georgii, stracą na tym sztabowcy w innych stanach.

Problemy Trumpa i konflikt z Kempem

Na przeszkodzie mogą też stanąć Trumpowi nie najlepsze relacje z Kempem, popularnym gubernatorem. Ten konflikt komplikuje sytuację, bo Kemp ma za sobą silny aparat wyborczy, który może się okazać kluczowy w walce o głosy. Udowodnił to w 2022 r., gdy w bezpośrednich wyborach gubernatorskich pokonał Abrams różnicą wcale nie tak małą jak na brzoskwiniowy stan, bo 7,5 pkt proc. – To zły człowiek, nielojalny. I to bardzo średni gubernator – mówił o nim Trump na początku sierpnia na wiecu w Atlancie. Nowojorczyk stwierdził też, że przez Kempa ulice Atlanty „są jak pola śmierci”. Takie komentarze 78-latka, a także nasilające się ataki personalne na Harris to nie jest linia, którą zalecają byłemu prezydentowi najważniejsi doradcy. – Taki jestem i się nie zmienię – miał im on jednak powiedzieć na jednym z zamkniętych spotkań.

Być może niedługo dojdzie jednak do pojednania z Kempem. Gubernator jest podobno otwarty na współpracę. Stawka jest wysoka, interes wspólny, a punktów stycznych sporo. Kemp jest znany ze zdecydowanego stanowiska w ważnych dla Trumpa sprawach, jak prawo do posiadania broni, sprzeciw wobec aborcji czy ochrona granic. W kampanii z 2018 r. reklamował się jako polityk, który „wsadzi nielegalnych imigrantów do swojej ciężarówki i sam ich wywiezie”. W trakcie pandemii COVID-19 zyskał ogólnokrajową uwagę po decyzji o szybkim otwarciu gospodarki Georgii. Pod wieloma względami to ten stan jako pierwszy luzował obostrzenia.

Jednocześnie demokraci mają nadzieję, że miesiąc miodowy Harris przeciągnie się do listopada. Georgia, gdzie jedna trzecia wyborców to Afroamerykanie, to stan, w którym Harris ma lepsze perspektywy niż Biden. Obecnie, jeśli wierzyć sondażowi Siena Poll, Kalifornijka traci tu do Trumpa 4 pkt proc. Samo podjęcie walki w Georgii, zmuszenie republikanów do przeniesienia sporych środków do najważniejszego stanu pasa słonecznego to już spory sukces lewicy. To otwiera zastępczyni Bidena kilka nowych kombinacji stanów gwarantujących końcową wygraną. To plan minimum, bo Harris zamierza iść za ciosem i intensywnie wiecować w Georgii, a jednym z głównych tematów w tym relatywnie młodym demograficznie stanie ma się stać dostęp do aborcji. W Georgii jest on ograniczony, zwłaszcza po wprowadzeniu Heartbeat Bill (ustawa o biciu serca), która weszła w życie w lipcu 2022 r., po obaleniu precedensu Roe vs. Wade przez Sąd Najwyższy USA. Zgodnie z Heartbeat Bill aborcja jest tam zabroniona po wykryciu bicia serca płodu, co zazwyczaj następuje około szóstego tygodnia ciąży (są jednak wyjątki, jak zagrożenie życia lub zdrowia matki, gwałt i kazirodztwo). ©℗