Partyjna konwencja była pokazem politycznej siły Donalda Trumpa i ubiegającego się z nim o Biały Dom senatora J.D. Vance’a.
Zdawać się może, że nieudana próba zamachu na Donalda Trumpa to już odległa przeszłość, bo na prawicy w USA nie widać najmniejszych śladów zaniepokojenia. Planów poniedziałkowej konwencji w Milwaukee nie zmieniono ani o jotę, choć w największym mieście Wisconsin zwiększono środki bezpieczeństwa. Powodów do optymizmu jest sporo, bo Trump to wyraźny sondażowy lider, a demokraci są w rozsypce, pogrążeni w debacie czy na nieco ponad trzy miesiące przed wyborami powinni wycofać Joego Bidena z wyścigu, czy nie. U republikanów jest inaczej, kurs partii wyznacza Trump i tylko Trump, skutecznie marginalizujący wszelkie przeciwne mu ruchy w ugrupowania.
Lider Nowej Prawicy
– To jak bardziej wysublimowana wersja „The Apprentice” – mówił faworyt do Białego Domu o procesie wyboru swojego kandydata na wiceprezydenta. Nawiązywał w ten sposób do reality show sprzed lat, w którym jako gospodarz miliarder oceniał umiejętności biznesowe uczestników. Na decyzję dotyczącą zastępcy kazał czekać nam długo, aż do konwencji. Wcześniej z pretendentami występował na wiecach, rozmawiał w Mar-a-Lago, przyglądał się ich telewizyjnym wypowiedziom. Z zawężonej w lipcu listy wybrał J.D. Vance’a, senatora reprezentującego Ohio.
To decyzja kontrowersyjna. Przebojowy 39-latek na Kapitolu jest postacią relatywnie nową, w Senacie zasiada dopiero od 2023 r. Z czołowymi republikanami w izbie wyższej nie ma najlepszych relacji, tak właściwie buduje alternatywną wobec nich frakcję, blisko współpracując z arcylojalnymi wobec Trumpa kongresmenami. – Nie wiem, czy mogę kogoś szanować mniej niż J.D. Vance’a – mówił Mitt Romney, senator i w 2012 r. kandydat republikanów na prezydenta. Wśród starszych senatorów polityk z Ohio ma opinię cynika.
Wszystko z tego powodu, że choć zaczynał z pozycji krytyka Trumpa, nazywając go nawet „kulturową heroiną”, to przez ostatnie lata sam w mediach zawsze i wszędzie broni linii nowojorczyka, nierzadko wchodząc w sprzeczki z dziennikarzami. Obecnie Vance to czołowy przedstawiciel, a teraz i lider Nowej Prawicy, czyli luźnego związku młodych prawicowców, którzy starają się skierować Partię Republikańską w bardziej populistycznym i światopoglądowo konserwatywnym kierunku.
America First
Co jednak najważniejsze z polskiej perspektywy, Vance to na Kapitolu twarz ruchu „America First”. Na tym polu to przeciwieństwo tego, do czego przyzwyczailiśmy się za rządów Trumpa, gdy wiceprezydentem był Mike Pence, opowiadający się za bliskimi relacjami i wsparciem krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
– Będę szczery, nie obchodzi mnie, co się stanie z Ukrainą – mówił Vance w 2022 r. w wywiadzie dla Steve’a Bannona. W Kongresie głosował później przeciwko wielomiliardowemu pakietowi wsparcia dla naszego sąsiada. Gdy – ku jego niezadowoleniu – ustawa przeszła przez Kapitol, opublikował w kwietniu w „New York Timesie” artykuł, w którym przekonywał, że Stany Zjednoczone nie są w stanie produkować wystarczająco sprzętu wojskowego, by skutecznie wspierać Kijów, a 60 mld dol. to „tylko ułamek tego, co potrzebuje Ukraina, by wojnę przechylić na swoją korzyść”. Obiecywał, że zawsze będzie głosować przeciwko „propozycjom, które przewidują dalsze finansowanie wojny przez USA”.
Azja ważniejsza
Vance uważa, że Stany Zjednoczone powinny skupić się na Azji. – Na całym świecie jest wielu złych ludzi, a mnie znacznie bardziej interesują niektóre problemy w Azji Wschodniej niż w Europie – tłumaczył w tym roku na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, wzywając przy tym Europę do wzięcia większej odpowiedzialności za swoją obronność.
Donald Trump neutralizuje przeciwników wewnątrz partii
Inaczej jednak widzi kwestię Izraela, gdzie opowiada się za mocnym wsparciem ze strony USA. Argumentuje je powodami religijnymi. Jak przekonywał, „większość obywateli USA uważa, że ich zbawca, a sam uważam się za chrześcijanina, urodził się, umarł i zmartwychwstał na tym wąskim skrawku terytorium nad Morzem Śródziemnym. Pomysł, że kiedykolwiek dojdziemy do amerykańskiej polityki zagranicznej, która nie dbała o ten kawałek świata, jest absurdalny”.
Gdy Vance wraz z żoną Ushą pojawił się na konwencji, witały go entuzjastyczne okrzyki republikanów: „USA, USA”. Liczyć mógł na zupełnie inne powitanie niż nieprzepadający za Trumpem odchodzący lider republikanów w Senacie Mitch McConnell, który został wybuczany.
Walka ze wsparciem Muska
Na partyjnym zjeździe, z opatrunkiem na prawym uchu, pojawił się też Trump, ale dopiero na czwartek ma zaplanowane główne przemówienie, które po próbie zamachu – jak twierdzi – miał złagodzić. Jak wyjdzie w praktyce, to zobaczymy, bo na konwencji umiarkowani politycy są zdecydowanie usuwani w cień.
Z pewnością dla republikanów weekendowe wydarzenia z Butler stają się kultowe. Na konwencji w Milwaukee zdarza się, że gdy widzą kamerę, to krzyczą „Fight, fight” i zaciskają pięść, naśladując zachowanie Trumpa po próbie zamachu.
W swojej wyborczej walce otrzymali w poniedziałek poważne wsparcie – miliarder Elon Musk, który już wcześniej poparł Trumpa politycznie, zobowiązał się do wpłacania od lipca 45 mln dol. miesięcznie na kampanię republikanów. ©℗