Europejscy konserwatyści z grupy EKR prawdopodobnie będą trzecią siłą w PE X kadencji, a to może skomplikować unijną układankę personalną na finiszu negocjacji.

We wszystkich państwach członkowskich UE liczenie głosów w wyborach europejskich zakończyło się kilka dni temu, ale szacunkowy podział mandatów w Parlamencie Europejskim jest stale aktualizowany. Najnowsze dane odbiegają nieco od pierwszych prognoz. Niezmienna pozostaje pozycja lidera – Europejskiej Partii Ludowej, która zdeklasowała konkurencję i zyskała nawet więcej niż prognozowano mandatów, bo 189. Drugą lokatę utrzymali socjaliści mimo nieco gorszego wyniku wyborczego. Najciekawiej jest jednak na trzecim miejscu podium, o które walczą liberałowie z Renew Europe z prawicą spod znaku Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Sęk w tym, że ta z pozoru drobna zmiana o kilka mandatów zaburza wstępnie zawiązaną koalicję EPP z socjalistami i liberałami. EKR bowiem będzie się domagać uwzględnienia ich oczekiwań w obsadzie najważniejszych stanowisk. A samo EPP nie ma alternatywy poza wspomnianą koalicją.

Choć podawanym nie oficjalnie powodem, dla którego w minionym tygodniu nie ogłoszono jeszcze obsady najważniejszych stanowisk w UE, jest rzekomy spór socjalistów i liberałów z EPP, które chciałoby podzielić kadencję nie tylko szefa PE, lecz także szefa Rady Europejskiej, to klucz do tej zagadki jest zdecydowanie bliżej Rzymu. Giorgia Meloni ze spokojem i bez większej krytyki uczestniczyła w ubiegłotygodniowych konsultacjach, gdy EKR według szacunków dysponował mniejszą liczbą mandatów niż Renew Europe. W międzyczasie jednak konserwatystom udało się przyciągnąć 11 posłów, w tym deputowanych Związku Jedności Rumunów (AUR), Duńskiej Partii Ludowej, bułgarskiej partii Jest Taki Naród, Litewskiego Związku Rolników i Zielonych oraz posłów z francuskiej partii Rekonkwista. – Myślę, że ci, którzy próbowali zawrzeć tę umowę, próbowali się spieszyć, ponieważ zdawali sobie sprawę, że może to być kruche porozumienie – stwierdziła niedawno Meloni, nawiązując do rzekomego fiaska ubiegłotygodniowych rozmów.

W wyniku wyborów europejskich ponad 50 mandatów przypadło dla europosłów nowych partii lub takich, które nie miały dotychczas afiliacji w europejskich frakcjach. Choć początkowo traktowano ich jako odrębną grupę, to część zakładała, że trafi do poszczególnych grup, ale zdecyduje o tym dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników. Za ich przekonanie odpowiadają przede wszystkim Bracia Włosi, którzy odgrywają dziś najważniejszą rolę we frakcji. W samej konserwatywnej układance, jak sugeruje część EKR, brakuje jeszcze jednego elementu – węgierskiego Fideszu.

Po odejściu partii Viktora Orbána z EPP europosłowie Fideszu pozostali niezrzeszeni, choć od dawna toczyły się rozmowy na temat ich potencjalnego przejścia do EKR, co wydawało się dość naturalne. Tymczasem wojna w Ukrainie i postawa węgierskiego rządu znacząco poróżniły obóz Orbána z jednej strony z Prawem i Sprawiedliwością, z drugiej – Braćmi Włochami Giorgii Meloni. I o ile PiS sygnalizował w ostatnich tygodniach, że jest skłonny pod pewnymi warunkami na przyjęcie Fideszu do grupy, to włoska prawica stawia wyraźny warunek. Wiceszef frakcji Nicola Procaccini domaga się obecnie od rumuńskiego AUR formalnego pisemnego oświadczenia w sprawie jednostronnego wsparcia dla Ukrainy. – Bez tego przyłączenie się do grupy EKR nie będzie możliwe, ponieważ zawsze byliśmy po stronie Kijowa – stwierdził Procaccini. Jednocześnie dodał, że gdyby Fidesz chciał dołączyć do frakcji, wówczas będzie to możliwe po podpisaniu podobnego oświadczenia. Potencjalnie dla EKR to 10 mandatów, z którymi frakcja dysponowałaby aż 93 głosami, dystansując zdecydowanie liberałów i zielonych. Sęk w tym, że Orbán już wcześniej wykluczył możliwość wejścia do jednej frakcji z rumuńskim ugrupowaniem, dlatego stan posiadania EKR nie powinien już ulec zmianie.

Poparcie EKR nie jest istotne dla von der Leyen w kontekście uzyskania reelekcji – jej kandydaturę musi poprzeć zwykła większość europosłów, co koalicja ma zapewnione dzięki dobremu wynikowi EPP, utrzymaniu się socjalistów oraz osłabionym, ale wciąż silnym liberałom. Ponadto wszelkie próby porozumienia EPP z konserwatystami są torpedowane przez lewicę i liberałów, którzy grożą wyjściem z koalicji. W związku z tym silna pozycja EKR winduje wyłącznie Meloni, która jest jedyną szefową rządu spośród dużych państw UE w tej rodzinie politycznej. Dlatego też Włosi liczą przede wszystkim na istotną tekę gospodarczą (o którą mogą rywalizować z Francją) z tytułem wiceprzewodniczącego Komisji. Wśród nazwisk włoskie media wymieniają m.in. obecnego ministra ds. UE Raffaela Fitto (wcześniej członka partii Silvio Berlusconiego – Forza Italia, będącej częścią EPP) oraz szefową włoskiego wywiadu Elisabettę Belloni. ©℗