W Ukrainie wciąż toczy się wojna, której końca nie widać. Czy w takiej sytuacji jest w ogóle sens mówienia o odbudowie tego kraju?
ikona lupy />
Paweł Kowal, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Tak, bo ten proces to nie zawsze jest odbudowanie tych samych budynków w tych samych miejscach. W rzeczywistości odbudowa polega na tym, że trzeba dostosować ją do aktualnej rzeczywistości. Na przykład demograficznej. Jedną z charakterystycznych cech tej wojny są bardzo duże przemieszczenia ludności, do tego stopnia, że 7 milionów Ukraińców wyjechało z Ukrainy, a kolejne kilka milionów przemieściło się na terenie tego państwa. Czyli mówimy: odbudowa, a tak naprawdę myślimy: modernizacja. Nawet jeśli mowa jest o tych samych obiektach, to już nie w tych samych technologiach. Do tego mamy równoległy proces integracji z Unią Europejską, który również będzie narzucał zmiany w każdej dziedzinie. Gospodarki, prawa budowlanego, standardów sanitarnych itd. Ukraińcy dostosują swoje prawo i swoje działania do standardów unijnych.

Proces integracji z UE będzie bardzo długi. Na razie jest trochę mirażem.

Negocjacje wystartują 25 czerwca tego roku. Nie wiem, jak intensywne będą one w trakcie prezydencji węgierskiej, ale w trakcie prezydencji polskiej w I. połowie 2025 r. będą na pewno prowadzone bardzo intensywnie. Zakładam, że potrwają one ok. 5–6 lat plus okres potrzebny na ratyfikację. Trzeba zwrócić uwagę na to, że Ukraina jest już w pewnym sensie w Unii Europejskiej, bo podpisała umowę o pogłębionej strefie wolnego handlu. W sensie handlowym stan rzeczy jest taki, że Ukraina jest częścią UE. Ma otwarty rynek.

I ten otwarty rynek zaczyna nieco uwierać Polaków, co najlepiej widać na przykładzie zboża czy innych produktów rolnych.

Pierwszy fakt jest taki, że ponad 11 mld euro eksportu w tej chwili idzie rocznie na Ukrainę i ta kwota rośnie. Czyli zyskują polskie firmy, powstają w Polsce miejsca pracy i w Polsce płacone są podatki. Dzisiaj polskie produkty oparte na rolnictwie są obecne w każdym sklepie ukraińskim od Charkowa po Mościska. Pierwszym zadaniem jest pomoc eksporterom, na przykład przez dodatkowe ubezpieczenia. Dziś mamy rekordowe saldo w obrotach handlowych. Po drugie musimy chronić niektóre sektory rolnictwa, jak uprawa zbóż. Ważne jest to, aby rozumieć, że jak jest rynek otwarty, to jest on otwarty w obie strony. Każde państwo UE, które graniczyło z nowym członkiem UE, na tym zyskiwało przy rozszerzeniach.

Miesiąc temu Ostap Semerak, były szef kancelarii byłego premiera Ukrainy, mówił w rozmowie z DGP: „Poważne rozmowy o odbudowie, a chodzi tu o setki miliardów euro i dolarów, już trwają. Ci, którzy myślą, że najpierw trzeba wygrać wojnę, a potem przystąpić do rozmów, są w błędzie. Ci, którzy wam tak mówią, oszukują was. (…) Mam wrażenie, że w Polsce się wiele o tym mówi, organizowane są konferencje i seminaria, ale to nie jest właściwa metoda. Gdybym był polskim politykiem, namawiałbym premiera do wyznaczenia na pełnomocnika nie czynnego polityka, lecz kogoś z szerokimi znajomościami w polskim biznesie, kogoś, kto zna się na gospodarce i ma praktyczne doświadczenie w biznesie”. Co pan na to?

Podstawowym zadaniem naszego zespołu w Radzie do spraw Współpracy z Ukrainą jest przygotowanie polskich firm, samorządów i organizacji pozarządowych do korzystania ze środków na odbudowę Ukrainy. Szukamy miejsc, w których można uzyskać te pieniądze, w formie grantów czy pożyczek. Takich znaczących instytucji jest na świecie około dziesięciu i naszym zadaniem jest dotarcie do każdego przedsiębiorcy czy samorządu i pokazanie im, co mają zrobić, do kiedy, na jakich warunkach, aby wziąć udział w tych przetargach. W ciągu trzech miesięcy doprowadzę do tego, aby każdy, kto chce, wiedział, gdzie ma pójść i jak ma zaplanować swoje działania. Polska nie może być tutaj traktowana jak każdy inny kraj na świecie, bo włożyliśmy wiele sił zarówno w pomoc humanitarną, jak i militarną. Chodzi o to, żebyśmy nie byli tylko miejscem, przez które przejeżdżają produkty z całego świata, w drodze na Ukrainę. Tak nie będzie.

Przed nami konferencja berlińska, która odbędzie się w czerwcu pod auspicjami Grupy G7, ze wsparciem UE. Tam mają być zaprezentowane konkretne polskie pomysły na odbudowę Ukrainy? Jakie to projekty?

Zademonstrujemy szczególną rolę Polski w odbudowie Ukrainy. To minimum 100 wielkich projektów, m.in. wsparcie kultury, np. digitalizacji zbiorów muzealnych Ukrainy. Będziemy kontynuować także kluczową dla Ukrainy subskrypcję Starlinków. Cel jest taki, by polscy pracodawcy uczestniczyli w odbudowie Ukrainy.

Rada, którą pan kieruje, ma jakiś budżet?

Jest rada i biuro rady złożone z ekspertów. Sama rada jest ciałem społecznym. Nikt nie otrzymuje z tego tytułu wynagrodzenia. Ale aby to działało, oprócz rady jest też zespół urzędników w kancelarii premiera i w kilku kluczowych think tankach, po to abyśmy mieli bieżącą wiedzę na temat zmian na Ukrainie i możliwość koordynowania działań rządu, samorządu, uniwersytetów i wielu innych instytucji. Tu nie chodzi o to, aby zastępować poszczególne ministerstwa, ale żeby podrzucać pomysły, stymulować i ustalać, co jest najważniejsze. Teraz priorytetem jest zapewnienie Polsce odpowiedniej pozycji w procesie odbudowy w ramach grupy najważniejszych państw świata – G7, które angażują się w proces odbudowy i niedługo zaczną planować wydatki i cele inwestycyjne. Mamy już roboczy kontakt praktycznie ze wszystkimi odpowiednikami – czyli pełnomocnikami ds. odbudowy Ukrainy we Francji w Niemczech czy USA. Niebawem rusza w Polsce biuro ONZ – UNOPS, czyli tej instytucji, która w imieniu ONZ będzie prowadziła odbudowę i organizowała przetargi – ratyfikacja odpowiedniej umowy już jest w Sejmie. Teraz przed nami przygotowanie polskich firm do udziału w tych przetargach. ©℗

Rozmawiała Agnieszka Burzyńska