Ograniczenia w handlu UE z Kijowem wejdą w życie 6 czerwca. Umowa nie spełnia jednak postulatów rolników, którzy blokowali granice.

Napływ ukraińskiego zboża na jednolity europejski rynek stał się dostrzegalnym problemem, odkąd protesty unijnych rolników wsparło kilka stolic, w tym Warszawa. Ostatecznie za sprawą poprawek polskich europosłów oraz sojuszu polsko-francuskiego wywalczyły one nałożenie ograniczeń na siedem produktów. Nowe przepisy będą obowiązywać od 6 czerwca przez rok. Ich treść odbiega jednak od oczekiwań rolników, którzy żądali nawet całkowitego zatrzymania napływu produktów rolnych z Ukrainy.

Na razie środowiska rolników spokojnie zareagowały na przedłużenie wolnego handlu z Ukrainą. Co prawda protestujący – głównie z Polski, ale też z Bułgarii, Rumunii, ze Słowacji i z Węgier – domagali się natychmiastowego zatrzymania importu, który powoduje problemy z magazynowaniem, ale stopniowo ich postulaty rozszerzały się i objęły też Zielony Ład. Także w poniedziałek ministrowie przyjęli zniesienie większości norm dobrego gospodarowania, bez których miano wstrzymywać wypłatę dopłat bezpośrednich. Po zniesieniu wielu wymogów rolnicy z Europy Zachodniej nieco odpuścili, choć na czerwiec planują kolejne protesty. W takich krajach jak Francja, Hiszpania Niemcy i Włochy, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu były blokowane duże miasta, rolnicy nie odgrywają jednak większej roli w kampanii przed eurowyborami.

Po tym, jak w poniedziałek Rada UE przyjęła ostatnią z serii tymczasowych umów handlowych z Ukrainą, ścieżka legislacyjna została zamknięta. W obecnej kadencji Parlament Europejski nie będzie się już zbierać, dlatego przyjęte zapisy umowy, zaakceptowane następnie przez Radę, nie mogą być dłużej negocjowane, aż do wyłonienia nowej obsady unijnych instytucji. Później możliwość ich renegocjacji także jest znikoma, bo musiałyby zaistnieć przesłanki rażąco zmieniające okoliczności. Co istotne, będzie to ostatnia umowa tymczasowa. Dlatego warunki handlu UE z Ukrainą, w tym importu produktów rolnych, do czerwca 2025 r. raczej się nie zmienią. Przyszła Komisja Europejska wraz z nowym parlamentem i unijnymi liderami podejmie się negocjacji nowych zasad, które miałyby obowiązywać po tej dacie. Wówczas, niezależnie od losów wojny, Bruksela chce mieć gotowe zasady handlu z Kijowem, które będą obowiązywały niezależnie od rynkowych wstrząsów, aż do przystąpienia Ukrainy do Unii.

Przepisy, które będą obowiązywać od czerwca, nie zakładają automatycznie ograniczeń ilościowych. Wręcz przeciwnie – wciąż zawieszone będą cła importowe i kontyngenty na ukraiński eksport, w tym produktów rolnych. Jednak w przypadku gdy KE choćby w jednym kraju dostrzeże zaburzenia w jakimś sektorze, może wdrożyć środki ochronne, np. cła. Najistotniejsze są jednak ograniczenia ilościowe na jaja, drób, miód, cukier, kukurydzę i kaszę. Jeśli wielkość importowanych towarów ze wspomnianych grup osiągnie średni roczny przywóz odnotowany od 1 lipca 2021 r. do końca grudnia 2023 r. (początkowo przepisy zakładały lata 2022–2023), będą wprowadzone automatyczne ograniczenia. Ta regulacja jest jednak – podobnie jak wcześniejsze – tymczasowa.

Autonomiczne środki handlowe wprowadzone po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę de facto oznaczały swobodny przepływ towarów. Po raz pierwszy wprowadzono je w czerwcu 2022 r., a potem przedłużano. Za każdym razem wywoływało to dyskusje, które wzmagały protesty rolników. Na mocy rozporządzenia przedłużenie następowało większością kwalifikowaną, co oznaczało, że zgodzić musiało się 55 proc. państw reprezentujących 65 proc. ludności UE. Kluczowe było więc zapewnienie Brukseli, że będzie to ostatnia tymczasowa regulacja na mocy rozporządzenia – i taka deklaracja padła. Polsko-francuski sojusz przyniósł skuteczne weto, które pod koniec marca nie pozwoliło na przyjęcie tekstu w pierwotnej formie z 2022 r. jako rokiem bazowym oraz mniejszą liczbą produktów objętych ograniczeniami. Premierzy Donald Tusk i Mateusz Morawiecki oraz prezydent Emmanuel Macron chcieli wpisania 2021 r. do okresu referencyjnego. Choć na razie zachodnioeuropejskich rolników uspokoiły ustępstwa od Zielonego Ładu, większość zamierza poprzeć planowane na czerwiec strajki z kulminacją w Brukseli. ©℗