Sytuacja Ukraińców na froncie donieckim stopniowo się pogarsza. Rosjanie kontynuują działania zaczepne przede wszystkim na dwóch odcinkach. Po pierwsze, w okolicach Czasiw Jaru, gdzie udało im się zająć pozycje na wschodnich rubieżach miasteczka. Po drugie, 40 km dalej na południe, pod wsią Oczeretyne, którą udało im się podbić w ostatnich dniach kwietnia. Ukraińcom dotychczas przeszkadzały braki w amunicji wywołane wstrzymaniem amerykańskich dostaw oraz trudności z uzupełnieniem rezerw osobowych. Przyjęcie amerykańskiego pakietu pomocowego wartego 61 mld dol. odrodziło nadzieje na powstrzymanie rosyjskiej ofensywy, jednak pozostaje wątpliwość, czy nie jest na to za późno. – Są takie odcinki frontu, gdzie naprzeciw jednej naszej jednostki wojskowej stoi siedem wrogich – alarmuje w rozmowie z „Nowynarnią” gen. Ihor Skybiuk, dowódca ukraińskich wojsk powietrznodesantowych.
Cele Rosjan
Położony 10 km na zachód od Bachmutu Czasiw Jar ma znaczenie strategiczne. Miejscowość, którą przed rosyjską inwazją zamieszkiwało 13 tys. ludzi, jest położona na wzgórzu, z którego łatwo prowadzić ostrzał położonej w dole aglomeracji rozciągającej się wzdłuż szosy N20. Chodzi o kilka miast i miasteczek, z których najważniejsze, Kramatorsk, służy za tymczasową stolicę obwodu donieckiego. W sumie w czterech największych ośrodkach aglomeracji – Kramatorsku, Słowiańsku, Konstantynówce i Drużkiwce – mieszkało przed 2022 r. 385 tys. ludzi. Obecnie są one na wpół opustoszałe, ale wciąż toczy się w nich życie cywilne. Upadek Czasiw Jaru doprowadziłby do zwiększenia częstotliwości ostrzałów i możliwej ewakuacji, a miasta mogłyby podzielić los zrównanych z ziemią Bachmutu i Czasiw Jaru oraz ponownie dostać się pod okupację. Poprzednio Rosjanie kontrolowali je między kwietniem a lipcem 2014 r. Okupanci będą też próbowali wziąć pod kontrolę ogniową ważną dla zaopatrzenia drogę N20.
Drugi kierunek natarcia stał się możliwy po upadku w połowie lutego bronionej nieprzerwanie od 10 lat Awdijiwki. Od tego czasu Rosjanie prą dalej na północny zachód i przed tygodniem zajęli Oczeretyne. W tym rejonie frontu ich cele nie są tak jednoznaczne. Może to być oddalony o 30 km Pokrowsk (populacja przed inwazją: 60 tys.), jedyna obok Kramatorska nieokupowana siedziba rejonu (powiatu) położonego w obwodzie donieckim. Może to być też okrążenie Torećka i Nju-Jorku (nazwana na cześć Nowego Jorku miejscowość założona w XIX w. przez niemieckich kolonistów). To z kolei jedyny, liczący 10 km odcinek frontu, na którym Ukraińcy utrzymali umocnienia tworzone w latach 2014–2022. W Torećku przed inwazją mieszkało 31 tys. osób, w Nju-Jorku – 10 tys. Ukraińskie władze podawały, że Rosjanie zamierzają osiągnąć zdatny do propagandowego wykorzystania sukces przed 9 maja, hucznie obchodzonym Dniem Zwycięstwa, upamiętniającym pokonanie III Rzeszy w 1945 r.
Oficjalnie deklarowane cele rosyjskiej agresji na Ukrainę są wzajemnie sprzeczne i zmienne w czasie. Jednak dającym się wywnioskować z tych komunikatów planem minimum jest „wyzwolenie Donbasu”, czyli podbój obwodów donieckiego i ługańskiego. Gdyby Rosjanom udało się zająć wymienione wyżej miejscowości, mogliby ogłosić wykonanie podstawowego celu „specjalnej operacji wojskowej”; obwód ługański, poza jedną wsią, został już zajęty w całości. Biorąc jednak pod uwagę nikłe jak na ogromną przewagę liczebną postępy ofensywy, zajęcie całego obwodu donieckiego w bliskiej perspektywie nie wydaje się realne. Zgodnie z wyliczeniami serwisu War Mapper w kwietniu Rosjanom udało się zwiększyć stan posiadania o 86 km kw. To szósty kolejny miesiąc, gdy stan posiadania agresora się zwiększa. Wcześniej, w październiku 2023 r., wyczerpała się ukraińska kontrofensywa, zakończona sukcesem na Morzu Czarnym, ale jedynie symbolicznymi zyskami na lądzie. W sumie Rosjanie okupują 109 tys. km kw., czyli 18 proc. uznanego międzynarodowo terytorium Ukrainy.
Terytorium za czas
Tak czy inaczej Rosjanie przygotowują się do największej operacji ofensywnej od czasu zajęcia Lisiczańska i Siewierodoniecka w lipcu 2022 r. W działaniach wojennych w obwodzie ługańskim uczestniczyło wówczas zgrupowanie składające się z najemników z Grupy Wagnera, traktowanych niczym mięso armatnie poborowych Ukraińców z samozwańczej, niewcielonej jeszcze wówczas do Rosji Ługańskiej Republiki Ludowej oraz regularnych sił zbrojnych Rosji z Centralnego Okręgu Wojskowego. Jak pisze Meduza, obecnie Rosjanie rzucili na front doniecki 12 brygad oraz dwa pułki pancerne, czemu Ukraińcy przeciwstawiają siły pięciu brygad. Z punktu widzenia Kijowa groźniejszy byłby upadek Czasiw Jaru, ale o przerwaniu frontu realnie można obecnie mówić jedynie w rejonie Awdijiwki. W nocy z piątku na sobotę Rosjanie weszli do ruin wsi Archanhelśke, przylegającej od południa do Oczeretynego.
Amerykański Institute for the Study of War w sobotnim raporcie sugeruje, że Ukraińcy „wymieniają terytorium na czas” w oczekiwaniu na przybycie amerykańskich dostaw z najnowszego pakietu, których pełna skala jest oczekiwana w najbliższych tygodniach. Doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych Jake Sullivan powiedział nawet, że pakiet może pozwolić Ukrainie na utrzymanie strategicznej obrony w tym roku i przejęcie inicjatywy w przyszłym. Na krótszą metę Waszyngton spodziewa się rosyjskich sukcesów. Moskwie zależy na nich także w kontekście szczytu planowanego na 15 – 16 czerwca w Szwajcarii. Prezydent Wołodymyr Zełenski chce na nim zgromadzić jak najwięcej państw, które podpiszą się pod jego założeniami przyszłego pokoju. Najważniejsze sprowadza się do wycofania wojsk rosyjskich z terytoriów okupowanych. Rosja nie została do Szwajcarii zaproszona; zmiany tej decyzji w jej imieniu domagają się Chiny, co może być tematem dzisiejszych rozmów prezydenta Xi Jinpinga w Paryżu. Powrotu do rokowań z Kremlem nie wykluczył w rozmowie z „The Economist” wiceszef ukraińskiego wywiadu wojskowego gen. Wadym Skibicki. ©℗