Szacuje się, że Zachód zamroził Rosji nawet 300 mld dol.

– Powinniśmy szukać każdej sposobności, by przekazać Ukrainie jak najwięcej rosyjskich pieniędzy – ogłosił niedawno w Kijowie Daleep Singh, urzędnik zajmujący się w Białym Domu gospodarką międzynarodową. To kolejny sygnał, że Amerykanie są gotowi do podjęcia ruchów w tej sprawie. Mówi się nawet o zielonym świetle dla konfiskaty rosyjskich aktywów wartych niemal 300 mld dol. i o przekazaniu ich Ukrainie. A im dłużej trwa blokada pakietu pomocowego w Kongresie, tym więcej w Waszyngtonie głosów o konieczności konfiskaty. Słychać je nie tylko wśród demokratów, lecz także wśród republikanów. Nieoficjalnie wiadomo, że republikański spiker Mike Johnson ma poddać pod głosowanie w Izbie Reprezentantów ustawę w tej sprawie.

Wśród państw Zachodu nie ma jednak zgody, jak przeprowadzić cały proces. Czegoś podobnego, ale na mniejszą skalę, dokonano jedynie wobec Iraku w 2003 r. Wówczas pieniądze otrzymał okupowany wcześniej Kuwejt. Nie ma pewności, że konfiskatę da się obronić w sądach międzynarodowych. Źródła amerykańskie mówią jednak, że Europejczycy są gotowi do wypłaty Ukrainie odsetek od zamrożonych aktywów. Spekuluje się o kwocie rzędu kilku miliardów dolarów. W tym tygodniu ma to być omawiane na spotkaniu Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Administracja Joego Bidena liczy, że porozumienie zostanie zawarte jeszcze przed czerwcowym spotkaniem przywódców G7 we włoskiej Apulii. Najważniejszą rolę pełni belgijska izba Euroclear. Z 300 mld dol. zamrożonych aktywów ok. 200 mld dol. jest właśnie w jej dyspozycji. Z Waszyngtonu i Londynu płyną wieści o postępie w dyskusjach na temat wykorzystania aktywów przechowywanych w Euroclear lub zysków z nich.

W Unii Europejskiej dyskusja o konfiskacie toczy się od chwili zamrożenia aktywów rosyjskiego banku centralnego. W lutym państwa członkowskie zgodziły się na precyzyjne raportowanie przez wszystkich dysponentów aktywów na temat ich wielkości i wypracowanych zysków Centralne depozyty papierów wartościowych na mocy tych przepisów zarządzają aktywami generującymi dochód, który jest przekazywany na osobne rachunki, na których dalej będzie wypracowywać odsetki. Te miałyby być przeznaczone jako wkład finansowy do unijnego budżetu na wsparcie Ukrainy. Tyle z teorii. W praktyce rozmowy nie posuwają się do przodu w takim tempie, jakiego życzyłyby sobie władze w Kijowie.

Według naszych informacji dalsze negocjacje będą prowadzone w poniedziałek przez ambasadorów państw członkowskich, a aktualnym pomysłem jest przeznaczenie 90 proc. wspomnianych pieniędzy (ok. 3 mld euro rocznie) na zakup broni dla ukraińskiej armii. Pozostałe 10 proc. miałoby trafić na cele pozamilitarne. Zgodnie z planem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen środki mogłyby trafić do Kijowa do lipca. Część państw członkowskich, w tym Austria, Cypr, Irlandia i Malta, które słyną z regulacji sprzyjających rynkom finansowym, wyraża jednak obawy, czy taki ruch byłby w ogóle legalny. Dodatkowo podnoszony jest argument, że mogłoby to odstraszyć kapitał z globalnego Południa, w tym z tamtejszych banków centralnych, od inwestowania na terenie Europy. A to przyniosłoby negatywne konsekwencje gospodarcze, w tym wzrost kosztów pożyczek i spadek przychodów podatkowych. ©℗

Hamulcowymi konfiskaty są: Austria, Cypr, Irlandia i Malta