Mimo sprzeciwu Polski ambasadorowie państw członkowskich UE przyjęli najważniejsze przepisy paktu o migracji i azylu – reforma unijnej polityki migracyjnej musi jeszcze zostać zaakceptowana przez PE i ministrów spraw wewnętrznych.

Zaakceptowane w czwartek przy sprzeciwie Polski porozumienie między prezydencją hiszpańską a PE to pięć najważniejszych projektów legislacyjnych wchodzących w skład paktu. Dotyczą one m.in. aktualizacji rozporządzenia Eurodac, czyli unijnej bazy odcisków palców, co ma się przyczynić do zwalczania nielegalnego przemieszczania się zarówno azylantów, jak i nielegalnych migrantów. Kolejnym elementem jest wzmocnienie kontroli osób na granicach zewnętrznych i wydawanie szybkiej decyzji, co do stosowanej procedury wobec osoby, która próbuje się dostać do UE bez spełnienia warunków wjazdu – odesłania do kraju pochodzenia lub rozpoczęcia procedury azylowej. Sama procedura na mocy przyjętych regulacji ma być wspólna, a jej podstawą będzie szybka ocena wniosków o azyl na zewnętrznych granicach UE – ciężar spocznie jednak na krajach pierwszego kontaktu, tj. głównie państwach basenu Morza Śródziemnego, gdzie wiodą główne szlaki migracyjne.

Najbardziej kontrowersyjne regulacje zawarte zostały natomiast w rozporządzeniu w sprawie zarządzania azylem i migracją, które zastąpi rozporządzenie dublińskie. Choć wciąż – podobnie jak w przypadku rozporządzenia dublińskiego – to państwa pierwszego kontaktu będą odpowiedzialne za rozpatrywanie wniosków azylowych, to na dalszych etapach będą mogły uzyskiwać wsparcie ze strony pozostałych członków UE. Mechanizm solidarnościowy zastąpi nieudany projekt przymusowej relokacji i będzie się różnił tym, że zamiast przyjęcia określonej liczby migrantów od kraju znajdującego się w sytuacji kryzysowej, dane państwo będzie mogło wpłacić kontrybucję finansową (według wstępnych szacunków to ok. 20 tys. euro za jedną osobę) lub przekazać pomoc materialną. Obowiązkowe będzie jakiekolwiek wsparcie, ale jedną z jego trzech form będzie mogło wybrać państwo udzielające pomocy. Informacje o rodzaju i wielkości tych kontrybucji nie będą podawane do wiadomości publicznej, bo – jak twierdzi Bruksela – mogłoby to zachęcać do migracji w określone regiony UE. Z tymi regulacjami związane jest uruchamianie mechanizmów kryzysowych – po których wprowadzeniu państwo zmagające się z problemem rejestracji dużej grupy migrantów może się zwrócić o pomoc do innych stolic.

Państwom bałtyckim i Polsce udało się przeforsować zapisy, zgodnie z którymi instrumentalizacja migracji – jak w przypadku kryzysu na granicy polsko-białoruskiej – będzie uznawana za sytuację kryzysową. Podobnie jak napływ dużej grupy ludzi w wyniku siły wyższej (konfliktu zbrojnego, prześladowania) lub po prostu masowego napływu migrantów z innych powodów. Kryzys będzie ogłaszany maksymalnie na 12 miesięcy. Wątpliwe jednak, żeby w unijnej arytmetyce migracyjnej zostali uwzględnieni uchodźcy z Ukrainy. Zostali oni wyłączeni z tych regulacji, ponieważ do czerwca 2025 r. są chronieni tymczasową dyrektywą nadającą im prawa do pobytu, pracy i podstawowych świadczeń na terenie państw unijnych. Oznacza to, że prawdopodobnie pula osób z Ukrainy przyjętych przez poszczególne kraje nie będzie wliczała się do oceny sytuacji jako „kryzysu” ani nie będzie podstawą do zdjęcia obowiązku solidarności z państwami, które – jak Polska czy Niemcy – przyjęły największe grupy ukraińskich uchodźców.

Od 2016 r. w negocjacjach nad paktem brał udział rząd kolejno Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego. Choć wielokrotnie PiS – zarówno w kraju, jak i na arenie unijnej – zgłaszał wątpliwości co do poszczególnych elementów przepisów migracyjnych, to ostatecznie nie udawało się skutecznie ich zablokować. Rząd Donalda Tuska będzie sygnatariuszem porozumienia, które jest już na ostatniej prostej. Mimo to stały przedstawiciel przy UE Piotr Serafin był przeciwko przyjęciu wspomnianych wyżej regulacji, które wymagały akceptacji większością kwalifikowaną. Polska – zgodnie z zapowiedzią MSWiA – będzie nadal opowiadać się przeciw paktowi, ponieważ obecny rząd nie uczestniczył w pracach nad nim. Wiceszef resortu Maciej Duszczyk zapewnia, że Polska będzie się sprzeciwiać wszystkim aktom prawnym wchodzącym w skład paktu. Według MSWiA regulacje niedostatecznie przygotowują UE na kryzysy na granicach z Białorusią i Rosją oraz nie zapewniają równowagi między odpowiedzialnością państw, do których docierają różne grupy migrantów i uchodźców, a solidarnością krajów pomagających.

Na tym etapie zablokowanie wszystkich przepisów jest właściwie niemożliwe. W kwietniu na sesji plenarnej będą nad paktem głosować europosłowie i wówczas ostateczne porozumienie trafi do Rady UE, czyli ministrów państw członkowskich – nie będzie już jednak możliwości zawetowania jej przez jedną ze stolic, to formalny element procedury. Część regulacji – jak w przypadku mechanizmu solidarnościowego – wejdzie w życie w 2026 r., pozostałe w 2027 r. ©℗