Szanse na wznowienie przerw w walkach w Strefie Gazy maleją. Izraelska armia, która skupiała się dotychczas na walkach w północnej części enklawy, poinformowała o rozszerzeniu działań wojskowych

Po trwającej niemal tydzień przerwie humanitarnej wojska Izraela – zgodnie z zapowiedziami premiera Binjamina Netanjahu – wznowiły naloty i walki na terytorium Strefy Gazy. Tym razem na celowniku znalazła się południowa część enklawy. Netanjahu wskazywał w sobotę, że polecił wojsku zaatakować Strefę z „rosnącą siłą”. Premier utrzymuje, że „wojna będzie trwać dopóki nie zostaną osiągnięte wszystkie jej cele”.

Tym najważniejszym pozostaje wyeliminowanie Hamasu. Choć wielu analityków nie wierzy w jego osiągalność. Yossi Mekelberg, ekspert think tanku Chatham House, tłumaczył w niedawnej rozmowie z DGP, że „nie da się aktywnością militarną zniszczyć idei”.

Zdaje się, że do podobnych wniosków doszedł prezydent Francji Emmanuel Macron. Podczas konferencji prasowej na szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju stwierdził, że „całkowite zniszczenie Hamasu” pociągnęłoby za sobą wojnę, która musiałaby potrwać 10 lat.

W niedzielę wieczorem izraelskie wojsko poinformowało, że rozszerzyło swoją operację naziemną na całą Strefę Gazy. Zrewidowany plan zakłada zintensyfikowane bombardowanie jako wstęp do operacji lądowej na południu. Izrael może dążyć do przejęcia Chan Junis, największego miasta w tej części enklawy. Zdaniem władz państwa żydowskiego przebywają tam przywódcy Hamasu. Wojsko chce również skonsolidować kontrolę na północy.

W związku ze spodziewaną ofensywą lądową na południu Izrael w poniedziałek nakazał Palestyńczykom opuszczenie części Chan Junis. Siły Obronne Izraela (IDF) opublikowały na portalu X (dawniej Twitter) mapę, na której prawie jedna czwarta miasta została oznaczona na żółto jako terytorium, które należy natychmiast ewakuować. Trzy strzałki wskazywały na południe i zachód, nakazując ludziom udanie się w kierunku Morza Śródziemnego i granicy z Egiptem. Spychając jednocześnie większość populacji na coraz mniejszy skrawek terytorium.

Po 7 października, kiedy doszło do ataku Hamasu, władze kraju wielokrotnie informowały Palestyńczyków o konieczności ewakuacji. Ale – jak podkreślają urzędnicy ONZ – przerwy w dostawach prądu i internetu utrudniają ludziom dostęp do tego typu informacji. Wysoki komisarz ONZ ds. praw człowieka Volker Türk wezwał do zakończenia wojny, mówiąc, że cierpienie cywilów jest „zbyt duże”. Problem pogłębia to, że – jak pisze Reuters – miejsca, które oznaczone zostały jako bezpieczne, również znalazły się pod ostrzałem.

Dla wielu mieszkańców Strefy Gazy konieczność ucieczki z południa będzie już kolejnym przesiedleniem. Po wybuchu wojny niewielka palestyńska enklawa została podzielona na dwie części. Do momentu rozpoczęcia przerwy humanitarnej 24 listopada ofensywa izraelska toczyła się przede wszystkim na północy. W rezultacie ok. 80 proc. z 2,3 mln mieszkańców Strefy Gazy zostało zmuszonych do ucieczki z położonych tam domów.

Rozszerzenie operacji na południe wzbudza również obawy o przepływ pomocy humanitarnej, która dociera do Palestyńczyków przez południową granicę z Egiptem.

Nadzieje na osiągnięcie porozumienia w sprawie wznowienia przerwy humanitarnej maleją. Biały Dom przekazał w niedzielę, że rozmowy między Izraelem a Hamasem w sprawie przekazania zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy w zamian za uwolnienie Palestyńczyków z izraelskich więzień i przerwę w walkach utknęły w martwym punkcie. – Negocjacje zostały wstrzymane. To, co nie zostało zatrzymane, to nasze własne zaangażowanie. Próbujemy przywrócić je na właściwe tory – powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby w wywiadzie dla NBC. Obwinił Hamas za to, że nie przedstawił listy kobiet i dzieci, które mogłyby zostać wypuszczone z hamasowskiej niewoli.

Problem w tym, że Palestyńczycy utrzymują, że przetrzymują już tylko tych zakładników, którzy są żołnierzami oraz „cywilami służącymi w armii”. I nie uwolnią ich, dopóki Izrael nie zakończy wojny. Pozostali zakładnicy – ich zdaniem – znajdują się w niewoli innych grup działających w Strefie. Na przykład Islamskiego Dżihadu. Ale państwo żydowskie przekonuje, że Hamas – jako dominująca siła w Strefie Gazy – ma prawo zmusić inne frakcje do uwolnienia zakładników.

Presja na władze Izraela rośnie. Przeciwko wznowieniu bombardowań protestują nie tylko organizacje humanitarne, ale również Izraelczycy. W sobotę przed kwaterą główną izraelskiego wojska odbyła się kolejna demonstracja. Uczestnicy twierdzą, że izraelskie ostrzały utrudniają działania zmierzające do uwolnienia ok. 130 osób, które wciąż przetrzymywane są na terytorium enklawy. ©℗

Na południu ukrywają się przywódcy terrorystycznego Hamasu