Kreml wysłał na wojnę z Ukrainą ponad pół miliona rezerwistów. Ich matki i żony nie podważają samej decyzji o agresji, ale nie chcą dłużej czekać na powrót mężczyzn do domów.

W Rosji dojrzewa ruch matek żołnierzy, które domagają się powrotu zmobilizowanych na wojnę z Ukrainą rezerwistów. Podczas poprzednich wojen prowadzonych przez Kreml – w Afganistanie i Czeczenii – podobne ruchy przyczyniły się do wzrostu społecznego niezadowolenia z interwencji.

W poniedziałek grupa skupiona wokół kanału „Put’ domoj” (droga do domu) na Telegramie opublikowała manifest oraz instrukcję wysyłania petycji do Władimira Putina. Wzór listu, który można wysłać fizycznie na adres prezydenckiej kancelarii przy ul. Iljinka 23 w Moskwie albo za pośrednictwem strony Letters.kremlin.ru, zawiera żądanie „wycofania naszych mężów, braci, synów, ojców, wszystkich naszych bliskich zmobilizowanych mężczyzn ze strefy SWO i ich całkowitego powrotu do domu, do ich rodzin”. SWO to skrót od wyrażenia „specjalna operacja wojskowa”, eufemizmu wprowadzonego przez władze na określenie inwazji na Ukrainę. Kobiety chcą też wprowadzenia przepisów, które ograniczyłyby okres służby wojskowej w czasie mobilizacji do jednego roku. Obecni poborowi nie mogą liczyć nie tylko na jasną perspektywę zwolnienia z armii, ale nawet na regularną rotację.

Wcześniej rosyjski prezydent rozwiewał podobne nadzieje. – Ustawa nie przewiduje konkretnych terminów – mówił Putin w czerwcu na spotkaniu z propagandystami wojennymi. Bardziej dosłownie wypowiedział się przewodniczący parlamentarnej komisji obrony Andriej Kartapołow. – Oni wrócą do domów po zakończeniu specjalnej operacji wojskowej. Żadnej rotacji nie przewidziano. Przysługuje im urlop po każdych sześciu miesiącach służby – mówił portalowi Lenta.ru. Częściową mobilizację Moskwa wprowadziła we wrześniu 2022 r. po wielu miesiącach zapewnień, że nic takiego nie jest planowane. Teoretycznie władze twierdzą, że mobilizacja nie jest kontynuowana, ale nie wydano formalnego dokumentu w sprawie jej zakończenia. Według ocen niezależnych mediów powołano ponad 500 tys. rezerwistów. – Kobiety wierzyły, że ich mężczyźni poszli nie na długo, tymczasem okazało się, że to się nie kończy – zwraca uwagę dziennikarka „Wiorstki” Darja Kuczerienko w podcaście „Czto słucziłoś”.

„Put’ domoj” pisze, nie przebierając w słowach, że żołnierze zostali oszukani. „Zdradzają nas i eksterminują swoi. Wydymali nas i was też wydymali. Cały czas pokazywali nam leniwą stabilność, pewność i bezpieczeństwo. Pamiętamy, jak prezydent obiecywał, że rezerwiści nie będą powoływani, a zadania podczas SWO wykonują tylko zawodowi ochotnicy. A potem naszych ukochanych zabrali na Ukrainę. Obietnice okazały się puste” – czytamy. Niepodpisane z imienia i nazwiska autorki manifestu mają nadzieję, że Putin „usłyszy ich pragnienia” i wycofa się ze „strasznej pomyłki”. „Prezydent ogłosił 2024 r. Rokiem Rodziny. To ironia, biorąc pod uwagę, że żony płaczą bez mężów, dzieci rosną bez ojców, a wiele zostało sierotami, zaś satanista-kanibal, który dopuścił się recydywy po pierwszym wyroku, wychodzi na wolność po półroczu, odkupiwszy seryjne morderstwa podczas SWO” – piszą autorki, nawiązując do przypadku Dienisa Gorina z Sachalina, który na wojnę trafił prosto z kolonii karnej, gdzie odsiadywał wyrok 22 lat za brutalne zabójstwo.

Żony żołnierzy zaktywizowały się po roku od ogłoszenia mobilizacji. Władze odrzucają ich wnioski o zgody na pikiety. Ratusz Nowosybirska odmówił, bo „deklarowany cel narusza zasadę zgodności z prawem”, a w Krasnojarsku powołano się na ograniczenia covidowe. „Put’ domoj” proponował podłączyć się 7 listopada pod marsze organizowane przez koncesjonowaną Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej z okazji rocznicy rewolucji październikowej. W kilku regionach – jak ujawniły „Ważnyje istorii” – policja nachodzi w domach kobiety omawiające akcje w internecie. W odezwie nie ma potępienia wojny jako takiej. Autorki deklarują, że „nie narzucają politycznego wyboru co do władzy ani stosunku do konfliktu zbrojnego na Ukrainie”. Symbolika ruchu nawiązuje do oficjalnej propagandy. „Put’ domoj” publikuje zdjęcia samochodów z naklejkami o treści „Viernitie muża, ja Za…bałaś” (wulgarne: oddajcie męża, mam dość), gdzie „V” i „Z” są zapisane łacińskimi literami, podobnie jak symbole inwazji na Ukrainę. ©℗