Rząd Szwecji w walce z gangami, których przemoc coraz bardziej dotyka zwykłych obywateli, zapowiedział we wtorek zwiększenie liczby kamer monitoringu z 1600 do 2500 oraz wprowadzenie nowych metod odczytywania obrazu.

"Dzięki dzisiejszej decyzji łączna liczba kamer w miejscach publicznych wzrośnie pięciokrotnie od czasu, kiedy objęliśmy władzę" jesienią 2022 roku - podkreślił minister sprawiedliwości Gunnar Stroemmer na konferencji prasowej.

Minister przypomniał, że "w czasach, gdy świadkowie boją się zeznawać, materiał filmowy ma kluczowe znaczenie".

Szwedzkie władze chcą również umożliwić policji bezpośredni dostęp do kamer monitorujących np. ruch na drogach, a także zwiększyć wykorzystanie dronów do obserwacji. Możliwe mają być nowe metody odczytywania oraz analizy obrazu za pomocą sztucznej inteligencji.

W Szwecji przez lata stosowanie monitoringu, w tym nawet przez policję, było trudne i wymagało długiej ścieżki administracyjnej ze względu na obawy o naruszenie prywatności. Były policjant, a obecnie parlamentarzysta i członek komisji sprawiedliwości Martin Melin ocenił, że jest to cena, jaką warto zapłacić, aby poprawić bezpieczeństwo. "W Wielkiej Brytanii mieszkańcy cieszą się, gdy w ich okolicy zakładane są kamery" - zauważył.

Szwecja od kilku miesięcy boryka się z nową falą przemocy. We wrześniu w wyniku strzelanin zginęło 11 osób, a przypadkową ofiarą śmiertelną eksplozji ładunku wybuchowego została młoda kobieta.

Porachunki mają związek z konfliktem wokół gangu narkotykowego Foxtrot, którego bossem jest poszukiwany listem gończym Rawa Majid, pseudonim Lis Kurdyjski. Mężczyzna zbiegł do Turcji, skąd wydaje dyspozycje. Majid jest skonfliktowany z Mikaelem Tenezosem "Grekiem", ale ma też wrogów we własnym gangu.

W ubiegłym tygodniu premier Szwecji Ulf Kristersson zapowiedział wsparcie policji przez wojsko. W niedzielę weszły w życie przepisy umożliwiające policji stosowanie podsłuchów prewencyjnych.

Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)

zys/ ap/