Choć Centralny Rejestr Wyborców już ruszył, to realnie zostanie użyty dopiero na wybory parlamentarne. Po drodze zaszkodzić mu może spór wokół ministra zdrowia.

CRW na razie przeszedł testy z wybranymi przez rząd samorządami. Uczestniczyły w nich dwie warszawskie dzielnice, Wrocław, Chełm, Żory i gmina Choroszcz. Z naszych rozmów wynika, że testy przebiegły pomyślnie. – Pracownicy, którzy się tym zajmowali, przyznają, że obsługa programu na etapie weryfikacji wyborców nie stwarzała większych problemów – mówi Damian Zieliński z Urzędu Miasta Chełm. W Żorach usłyszeliśmy, że urzędnicy nie opowiedzą nam o testach bez zgody Ministerstwa Cyfryzacji, a władze Warszawy (których stosunki z PiS są, delikatnie mówiąc, napięte) przekonują, że „jest za wcześnie na formułowanie konkretnych wniosków”. Z kolei MSZ, organizujący wybory za granicą, jest zadowolony z przebiegu testów. – Wszystkie scenariusze testowe dotyczące MSZ i placówek zagranicznych zrealizowano z wynikiem pozytywnym, a CRW działał sprawnie – zapewnia resort.

Jednocześnie na kanwie politycznej awantury wokół zachowania ministra zdrowia Adama Niedzielskiego (ujawnił nazwisko lekarza i rodzaj leku, który miał sobie wypisać) w PiS pojawiły się obawy, czy za chwilę rykoszetem nie dostanie się CRW i nie pojawi się teza o fałszowaniu wyborów. – W tej sytuacji albo popadamy w paranoję, albo robimy sensowny krok do przodu i korzystamy z CRW – mówi polityk PiS.

Opozycja nie kryje, że ma wątpliwości. – Mimo zagrożeń związanych z rządami PiS ciągle jestem zwolennikiem cyfryzacji i elektronicznych rejestrów. Ale po czymś takim ludzie mają prawo się bać – mówi ważny polityk PO. Jak opowiada, sytuacja z Adamem Niedzielskim przypomina mu historię z jednej z podczęstochowskich gmin. – Tam był znienawidzony przez mieszkańców wójt, którego próbowano odwołać w referendum. Wójt chodził od domu do domu i twierdził, że ma dostęp do danych i sprawdzi sobie, kto głosował. Efekt? W referendum udział wzięło parę procent uprawnionych – wskazuje nasz rozmówca.

Rząd zapewnia, że nie ma mowy o ingerencji w dane CRW

Wczoraj ukazała się analiza ekspertów Fundacji Batorego dotycząca CRW. Autorzy zauważają, że – co do zasady – założenia wprowadzonej instytucji są słuszne, gdyż każdy wyborca zostanie ujęty w jednym rejestrze, dostęp i obsługa CRW przez gminy oraz organy wyborcze będzie następować w czasie rzeczywistym, CRW wyeliminuje możliwość podwójnego wpisania wyborcy w dwóch spisach, a w wyborach na urząd Prezydenta RP, przed ich drugą turą, wyborca może zmienić miejsce głosowania. Ale jednocześnie autorzy widzą pewne zagrożenia. „Stosunkowo krótki czas na przygotowanie CRW może spowodować, że zostanie on wprowadzony bezpośrednio na wybory parlamentarne, a to może wywołać trudne do przewidzenia perturbacje. Tak obszerne i wymagające nakładu pracy rozwiązania powinny zostać przetestowane ze znacznym wyprzedzeniem, tak by wyeliminować ewentualne błędy. Można wyobrazić sobie sytuację, że nieprawidłowości w CRW będą podstawą do unieważnienia wyników głosowania lub wyborów” – piszą autorzy i zwracają uwagę na fakt powierzenia nadzoru nad CRW ministrowi cyfryzacji. „Oznacza to, że polityk z partii, która sprawuje władzę, ma wiedzę na temat wszystkich wyborców w Polsce. Może stać się to podstawą zarzutu o nierzetelność i nieuczciwość wyborów” – przekonują autorzy opracowania.

Rząd zapewnia, że nie ma mowy o ingerencji w dane CRW (resort cyfryzacji pełni jedynie funkcję administratora CRW, tzn. zapewnia jego działanie), a poza tym dostęp do niego będą mieć jeszcze wójtowie, PKW, komisarze wyborczy za pośrednictwem Krajowego Biura Wyborczego (KBW), minister spraw zagranicznych oraz konsulowie.

Teoretycznie CRW mogłoby zostać użyte na potrzeby wyborów lokalnych, na bieżąco odbywających się w trakcie kadencji samorządowej 2018–2024. Choćby w miniony weekend zorganizowano osiem elekcji: pięć uzupełniających skład rady gminy (w gminach: Udanin, Drwinia, Brusy, Smołdzino i Wojkowice), dwa przedterminowe wybory wójta (gminy Przewóz i Jaktorów) oraz jedno referendum w sprawie odwołania burmistrza Piwnicznej-Zdroju.

Ale, jak się dowiedzieliśmy, CRW przy okazji tych elekcji czy plebiscytu nie został użyty. Jak wyjaśnia KBW, zgodnie z kodeksem wyborczym do wyborów samorządowych w toku kadencji i referendów lokalnych zarządzonych przed terminem uruchomienia Centralnego Rejestru Wyborców mają zastosowanie przepisy dotychczasowe. „Centralny Rejestr Wyborców będzie wykorzystywany w wyborach samorządowych w toku kadencji i referendach lokalnych zarządzonych po dniu jego uruchomienia” – odpowiedziało nam biuro prasowe KBW.

Z udostępnianego przez KBW terminarza wyborów wynika, że nawet jeśli w jakiejś gminie miałyby być zarządzone wybory czy referendum, to szansa, by odbyły się one z wykorzystaniem CRW przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, jest nikła. A to oznacza, że chrzest bojowy CRW przejdzie dopiero przy wyborach ogólnopolskich.

Rząd zdaje się tym nie przejmować. – Spisy wyborców od 44. dnia przed wyborami będą generowane codziennie, przeprowadzimy też testy wydajnościowe i obciążeniowe z udziałem gmin. System jest wyskalowany tak, żeby móc obsłużyć taki ruch – mówił w zeszłotygodniowym wywiadzie dla DGP minister cyfryzacji Janusz Cieszyński. ©℗