Bułgarski projekt ustawy budżetowej na bieżący rok, opracowany przez powołany miesiąc temu rząd Nikołaja Denkowa, wywołał poważne sprzeciwy w wielu środowiskach. We wtorek do protestów przystąpili policjanci, którzy domagają się 10-procentowej podwyżki wynagrodzenia.
Pierwsze protesty odbywają się poza godzinami pracy. "Jeżeli nas nie usłyszą, zwołamy ogólnokrajowy protest przed parlamentem" – przestrzegł przedstawiciel związku policjantów Wergił Christow.
Christow poinformował, że przeciętne wynagrodzenie policjanta w Bułgarii wynosi 1300 lewów (750 euro), co oznacza, że jest to mniej niż średnia płaca w tym kraju, która wynosi 1800 lewów (900 euro). Wspólnie z policjantami w protestach uczestniczą strażacy, którzy również żądają podwyżek.
Następny protest ma się odbyć w czwartek.
W ostatnich tygodniach w Bułgarii protestowali ponadto przedstawiciele szeregu jednostek budżetowych, m.in. pracownicy zakładu ubezpieczeniowego, urzędu podatkowego, czy nauczyciele, choć rząd obiecał im podwyżki.
We wtorek strajkiem zagroziły związki zawodowe w największych państwowych zakładach zbrojeniowych WMZ. Zgodnie z projektem ustawy budżetowej, która powinna zostać przyjęta przez parlament do końca miesiąca, 100 proc. zysku zakładów ma być przekazywane do budżetu państwa, co z jednej strony oznacza pozbawienie zakładów środków inwestycyjnych, a z drugiej – środków na premie dla pracowników.
Minister finansów Asen Wasilew przedstawił projekt budżetu, którego najważniejszym elementem jest utrzymanie deficytu budżetowego na poziomie 3 proc. i wypracowanie skromnego wzrostu gospodarczego na poziomie 1,8 proc. W projekcie przewidziano podwyżki dochodów, a od 1 lipca emerytury zostały podniesiono o 12 proc. Utrzymanie niskiego poziomu deficytu ma się odbyć kosztem ograniczenia inwestycji oraz podniesienia podatków dla dużych przedsiębiorstw.
W parlamencie nie ma jedności, co do projektu budżetu i zakładane przez ministra finansów wskaźniki mogą ulec zmianie.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ kjm/ adj/