Dziesiątki tysięcy ludzi zgromadziły się w sobotę w Belgradzie na kolejnym antyrządowym proteście, piątym od czasu dwóch masowych strzelanin, w których łącznie zginęło 18 osób, a ponad 20 zostało rannych. Demonstracje ruchu "Serbia przeciwko przemocy" są największymi w tym kraju od 20 lat - ocenia agencja AFP.

Manifestacje, rozpoczęte po dwóch niepowiązanych ze sobą masowych strzelaninach, dają ujście złości na, jak określają to uczestnicy, "kulturę przemocy, budowaną przez rząd i kontrolowane przez niego media". Tydzień po tygodniu demonstranci żądają unieważnienia licencji dla kanałów telewizyjnych, promujących przemoc i rządowych gazet, które wzniecają napięcia oraz atakują dysydentów politycznych - informuje agencja.

Systematycznie pojawiają się też wezwania do ustąpienia ministra spraw wewnętrznych Bratislava Gasicia oraz b. szefa tego resortu, a później ministra obrony Aleksandara Vulina, który obecnie kieruje wywiadem (BIA).

Z pierwszych manifestacji wyrósł ruch antyrządowego sprzeciwu, choć jego żądania spotkały się z ostrą odmową prezydenta i jego sojuszników, którzy wykpiwają protesty i obrażają ich uczestników. Przeciwnicy prezydenta Aleksandara Vucicia oskarżają go o coraz częstsze sięganie po autorytarne środki, które mają nie dopuścić do integracji opozycji i pozwolić na zachowanie kontroli nad mediami.

Vucić określa demonstracje jako polityczny "teatr" i rozpowszechnia teorie konspiracyjne o rzekomym dyrygowaniu ruchem przez siły z zewnątrz. Na żądanie powołania przejściowego rządu, który miałby sprawować władzę do kolejnych wyborów, prezydent oświadczył, że się to nie wydarzy "póki on żyje", a protestujący go "nie wystraszą".

Sobotnia manifestacja różniła się nieco od poprzednich - zauważyła agencja AP. Dziennikarze dostrzegli prawicowe grupy, które starały się zinfiltrować pochód i promować nacjonalistyczny program. Pojawiły się również doniesienia o grupach ultranacjonalistów, którzy mieli atakować uczestników za pomocą pałek. Niektórzy z nich mieli na ubraniach symbol rosyjskiej agresji na Ukrainę - literę "Z" - podkreśla AP.

Demonstranci skandowali "Vucić, odejdź!" Uczestniczący w proteście aktor Dragan Bjelogrlić powiedział zebranym, że mają dług wobec zastrzelonych w pierwszych dniach maja ofiar. "Jesteśmy im winni prawdę i sprawiedliwość - powiedział. - Jesteśmy im winni to, czego nie dostali od nas za życia".(PAP)

os/ mal/