Walki trwają od ponad miesiąca, kiedy to Dagalo sprzeciwił się włączeniu jego jednostek do armii Sudanu oraz oddaniu władzy, którą współdzielił w wyniku zamachu stanu dokonanego w 2021 r. wraz z dowodzącym dziś rządowymi siłami Abd al-Fattahem al-Burhanem.
Do eksplozji doszło głównie na południu stolicy. Ostrzał artyleryjski był prowadzony przez armię w sąsiednich miastach – Bahri (Chartum Północny) i Omdurman. Stołeczny region to arena największych starć od początku kryzysu. Sudańczycy, którzy z różnych względów pozostali w Chartumie, muszą teraz walczyć o przetrwanie w sytuacji, w której zapasy żywności i wody kurczą się błyskawicznie, służba zdrowia praktycznie nie funkcjonuje, a walki znacznie utrudniają dostarczanie pomocy humanitarnej. W wyniku wczorajszych ostrzałów – jak twierdzi Agencja Reutera, powołująca się na lokalne źródła – zginęło 676 osób, a ponad 5,5 tys. doznało obrażeń.
Choć w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej ponad tydzień temu rozpoczęły się rozmowy pokojowe, w których pośredniczą poza Saudami także Stany Zjednoczone, to zarówno siły Dagalo, jak i armia nie zaprzestały ostrzałów. Dotychczasowe ustalenia obejmują bowiem tylko kwestie dostępu do pomocy humanitarnej i zabezpieczenia ludności cywilnej. Rozmowy nie posunęły się ani o krok, jeśli chodzi o utworzenie korytarzy humanitarnych, nie wspominając o zawieszeniu broni. W trakcie trwającej od 15 kwietnia wojny domowej w Sudanie już ponad 700 tys. osób musiało opuścić swoje domy, a 200 tys. było zmuszonych do ucieczki poza granice kraju. ©℗