Majowe wybory parlamentarno-prezydenckie zadecydują o dalszych losach Erdoğana. Mogą też wpłynąć na zaangażowanie Ankary w toczącą się w Ukrainie wojnę.

Tegoroczna walka o władzę będzie w Turcji wyjątkowo zacięta. Sondaż przeprowadzony w ubiegłym tygodniu przez ośrodek Areda daje co prawda przewagę urzędującemu prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoğanowi. W pierwszej turze miałby zdobyć 51,4 proc. głosów, a jego główny kontrkandydat – przewodniczący Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal Kılıçdaroğlu – 41,8 proc. Ale część badań zrealizowanych na przestrzeni ostatniego miesiąca przewiduje zwycięstwo Kılıçdaroğlu, a jego poparcie waha się od 41,8 do 53,4 proc. To duży wzrost od lutego.

Sondaż Aredy wskazywał wówczas, że zagłosuje na niego wyłącznie 21,7 proc. osób.

Majowe wybory mają dla Turków szczególne znaczenie. Opozycja zjednoczyła się wokół kandydatury przewodniczącego CHP, chcąc zakończyć trwające od 2014 r. rządy prezydenta Erdoğana (wcześniej od 2003 r. piastował funkcję premiera). Start Kılıçdaroğlu uważa się za największe zagrożenie dla szefa Partii Sprawiedliwości i Rozwoju od czasu przejęcia przez niego władzy w kraju. Kampania odbywa się bowiem w cieniu trwającego od 2018 r. kryzysu gospodarczego. Inflacja wciąż utrzymuje się powyżej 50 proc.

– Sprawimy, że będzie jednocyfrowa i uratujemy nasz kraj przed problemami gospodarczymi – przekonywał niedawno Erdoğan.

Ale w niekorzystnym świetle tureckiego przywódcę stawia również trzęsienie ziemi, które nawiedziło południową Turcję i północną Syrię na początku roku. W katastrofie zginęło ponad 50 tys. osób, a miliony zostały bez dachu nad głową. Władze w Ankarze musiały zmierzyć się z krytyką części społeczeństwa, która zarzucała im wieloletnie zaniedbania w zakresie przygotowania do tego typu katastrof naturalnych.

Ministerstwo finansów szacuje, że wydarzenia z 6 lutego mogą kosztować Turcję ponad 103 mld dol.

Majowe wybory z napięciem obserwować będą też Europejczycy. „Jeśli wygra kandydat opozycji, Ankara szybko ruszy w kierunku normalizacji stosunków z NATO. A zdecydowanie najbardziej znacząca zmiana będzie dotyczyć bezpieczeństwa i obronności” – czytamy w analizie think tanku Carnegie Endowment. Jej autorzy, Marc Pierini i Francesco Siccardi, przewidują, że nowe władze podjęłyby wysiłki w celu powstrzymania Rosji przed unikaniem zachodnich sankcji i postawiłyby kres obecności na swoim terytorium dostarczonych przez Rosję w lipcu 2019 r. baterii rakietowych S-400. Wskazują też, że Turcja pod rządami Kılıçdaroğlu umożliwiłaby Szwecji przystąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Na razie kandydaturę blokuje, oskarżając Sztokholm o wspieranie kurdyjskiej partyzantki w Syrii. – Pozostaje nam czekać na wybory w Turcji – mówił pod koniec marca premier Szwecji Ulf Kristersson.

Przed możliwym zbliżeniem z Zachodem wyborców ostrzega minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu. W ubiegłym tygodniu przekonywał, że jeśli turecka opozycja zwycięży, wciągnie kraj w toczącą się w Ukrainie wojnę. – Obecnie prowadzimy dobrze wyważoną politykę (wobec rosyjskiej inwazji – red.). Co zyskamy, wspierając określoną stronę i stając się stroną konfliktu? Ci, którzy mówią, że powinniśmy przechylić szalę (na stronę Kijowa – red.), wciągną nasz kraj w wojnę – tłumaczył podczas wizyty w położonym w prowincji Antalya mieście Manavgat.

Dotychczas Turcja starała się równoważyć relacje z Moskwą i Kijowem. W marcu ośrodek Economist Intelligence Unit zaliczył ją do grona państw neutralnych wobec rosyjskiej inwazji (w pierwszym roku wojny Ankara określana była mianem „skłaniającej się ku Zachodowi”). Z jednej strony dostarczała Ukrainie drony i zamknęła Morze Czarne dla okrętów wojennych. Ale z drugiej władze kraju chcą stać się hubem dla rosyjskiego gazu i pozwalały przepływać przez swoje terytorium rosyjskim statkom przewożącym ukradzione w Ukrainie zboże. Tureckie firmy oskarżane są też o pomoc Moskwie w obchodzeniu zachodnich sankcji.

Ankara od pierwszych dni rosyjskiej inwazji była jednak głównym pośrednikiem dyplomatycznym między walczącymi stronami. Wspólnie z ONZ wynegocjowała latem ubiegłego roku powstanie korytarza zbożowego na Morzu Czarnym, który umożliwił Ukrainie wznowienie eksportu produktów agrospożywczych. Rząd pośredniczył również w wymianie jeńców. – Erdoğan ma bardzo bliskie stosunki z Putinem. To pozwala mu pośredniczyć w transakcjach między stronami – mówił dziennikarzom „Kyiv Independent” Berk Esen z Uniwersytetu Sabanci w Stambule.

Dlatego choć przegrana wieloletniego przywódcy może doprowadzić do zbliżenia Ankary z Zachodem, Esen wskazuje, że nowe władze najprawdopodobniej w mniejszym stopniu będą angażować się w negocjacje z Moskwą i Kijowem. Badacz podkreśla, że Kılıçdaroğlu „nie jest ekspertem od dyplomacji”. A mimo rosnącej roli Turcji w regionie polityka zagraniczna nie jest priorytetem dla tamtejszego społeczeństwa. Z badań opinii publicznej wynika, że wyborców interesuje przede wszystkim gospodarka i kwestia syryjskich uchodźców przebywających na terytorium kraju. Dlatego eksperci nie spodziewają się drastycznych zmian w polityce wobec Kremla. Jewgienija Gaber z Atlantic Council wskazywała np., że zwycięstwo opozycji nie sprawi, że Turcja dołączy do nakładanych przez Zachód sankcji. ©℗