W piątek w niemieckim Ramstein odbędzie się kolejne spotkanie grupy państw wspierających Ukrainę militarnie. O spektakularne zapowiedzi tym razem będzie trudno.

Jedenastemu już posiedzeniu tego typu będzie przewodniczył amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin. Udział wezmą także m.in. sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg oraz gen. Mark Milley, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA.

W sumie tzw. grupę Ramstein tworzy ponad 50 państw. W tym tygodniu niemieckie ministerstwo obrony przyznało, że bateria systemu przeciwrakietowego Patriot (zasięg do 100 km) trafiła już kilka tygodni temu do Ukrainy, a z kolei tygodnik „Der Spiegel” poinformował, że kilka dni temu do obrońców dotarł drugi z czterech obiecanych zestawów IRIS-T, które mogą zwalczać cele powietrzne w odległości do 40 km.

W ostatnich tygodniach ukraińscy obrońcy mogli także liczyć na dużą część dostaw obiecanych na początku roku czołgów zachodniej produkcji. I tak Polska przekazała 14 czołgów Leopard 2A4 już w pierwszej połowie marca, 18 leopardów 2A6 dostarczyli Niemcy, do Ukrainy, dotarło już także 8 czołgów 2A4 z Kanady oraz 14 brytyjskich czołgów Challenger 2 i pojedyncze sztuki z innych krajów (np. 3 leopardy z Portugalii). Amerykanie mają dostarczyć 31 obiecanych czołgów Abrams na przełomie 2023/2024. Do zachodnich czołgów trzeba też doliczyć te posowieckie – do Ukrainy trafiło już co najmniej kilkanaście, a najpewniej więcej, polskich PT-91 Twardy. Jak podaje amerykański Departament Obrony, państwa grupy Ramstein zobowiązały się przekazać Ukrainie w sumie ponad 1 tys. czołgów i wozów opancerzonych, z czego Polska przekazała prawie połowę, i ponad 800 systemów artyleryjskich. Większość tego sprzętu już dotarła. W ostatnich tygodniach do obrońców dotarły także słowackie i polskie samoloty MiG-29. O tych dostawach pisaliśmy jako pierwsi na łamach DGP. Ostatnie dostawy uzbrojenia mają być wykorzystywane m.in. podczas zapowiadanej na najbliższe tygodnie kontrofensywy Ukraińców.

Po spotkaniu w Ramstein miesiąc temu sekretarz Stoltenberg mówił, że duży nacisk sojuszników zostanie teraz położony m.in. na zapewnienie amunicji i zwiększenie zdolności produkcyjnych zachodniego przemysłu zbrojeniowego. Najpewniej będzie to się łączyć także z dodatkowymi środkami, które na ten cel zostaną przeznaczone w Unii Europejskiej. Na tej sytuacji może skorzystać polski przemysł zbrojeniowy. Z jednej strony łatwiej może być o pozyskanie pieniędzy na inwestycje (m.in. właśnie w zdolności produkcji amunicji), z drugiej Ukraińcy coraz więcej uzbrojenia zamawiają w Polsce. Podczas niedawnej wizyty prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie poinformowano, że mają zostać kupione m.in. 24 moździerze samobieżne Rak produkowane przez Hutę Stalowa Wola oraz 150 transporterów kołowych Rosomak, z których najpewniej ok. 50 zostanie wkrótce przekazanych z zasobów Wojska Polskiego.

W sumie zadeklarowana pomoc militarna Ukrainie to ok. 50 mld dol., z czego ok. 30 mld dol. to wkład Stanów Zjednoczonych. Kolejnym ważnym krokiem w zakresie wsparcia wojskowego, którego można się spodziewać w najbliższych miesiącach, będzie przekazanie przez sojuszników zachodnich samolotów bojowych, np. F-16. ©℗