Warszawa zaoferowała Mińskowi powrót do współpracy w zamian za ograniczenie represji – poinformował Zbigniew Rau, szef MSZ.

Białoruskie władze wzmogły kampanię antypolską. Ich przedstawiciele wzywają do depolonizacji podręczników i bibliotek oraz zapowiadają rozmieszczenie na granicy z Polską rosyjskiej taktycznej broni jądrowej, która w drugim półroczu ma się pojawić na Białorusi. Tymczasem szef MSZ Zbigniew Rau powiedział w czwartek w Sejmie, że Warszawa proponowała Mińskowi współpracę w zamian za ograniczenie represji.

– Jakiś czas temu skierowaliśmy wobec władz Białorusi propozycję, która zmierzała do zwiększenia pola politycznego manewru, także manewru gospodarczego, w zamian za zaprzestanie represji i prześladowań. Niestety prowadzone rozmowy nie przyniosły satysfakcjonującego nas rezultatu – mówił szef dyplomacji w ramach dorocznej informacji o założeniach i kierunkach polityki zagranicznej. MSZ twierdzi, że udaje się uzyskiwać cząstkowe efekty w postaci uwalniania niektórych więźniów. Wiceszef resortu Paweł Jabłoński mówił niedawno Polskiemu Radiu, że chodzi o „kilka, a nawet kilkanaście osób”. Na wolności przebywają cztery kobiety zatrzymane w ramach represji wobec mniejszości polskiej. Trzy z nich wyjechały do Polski, a czwarta, Andżelika Borys, szefowa uznawanego przez Warszawę zarządu Związku Polaków na Białorusi, została niedawno oczyszczona z zarzutów. Piąty przedstawiciel tamtejszych Polaków, związany z „Gazetą Wyborczą” i ZPB Andrzej Poczobut, został jednak skazany na osiem lat obozu. W odwecie polski rząd zamknął jedno z ostatnich polsko-białoruskich przejść granicznych. – Jeżeli Andrzej Poczobut jutro zostanie zwolniony, pojutrze będzie otwarte przejście w Bobrownikach – mówił szef MSWiA Mariusz Kamiński.

W rozmowach z Mińskiem pośredniczył Kazachstan, z którym obie strony łączą dobre relacje. Po stronie reżimu w dialog jest zaangażowany Juryj Waskrasienski, w 2020 r. działacz opozycji, który po zatrzymaniu i pewnym czasie spędzonym w areszcie przeszedł na stronę władz. W piątek Waskrasienski powiedział państwowej telewizji ANT, że Polacy cofnęli mu wydaną uprzednio dwuletnią wizę Schengen. Biorąc pod uwagę skandal, jaki wywołała w 2021 r. obecność Waskrasienskiego na forum w Karpaczu (wówczas mężczyzna przyjechał z wizą hiszpańską), ciekawszą informacją byłoby samo wydanie mu wizy przez polski konsulat. To właśnie na publicznie zadane pytanie Waskrasienskiego o więzionego dziennikarza Alaksandr Łukaszenka odparł 31 marca, że „jeśli chcą wymienić na coś Poczobuta, to w Polsce są różne frajerzyny”. – Całą grupę tutaj! Do wieczora rozwiążemy sprawę, nie mam nic przeciwko – powiedział, używając pogardliwego słowa „łochuszka”, które miało się kojarzyć z Pawłem Łatuszką, bazującym w Warszawie działaczem opozycji.

Łatuszka zapowiedział, że jest gotów wrócić do Mińska wraz ze współpracownikami pod warunkiem wypuszczenia wszystkich więźniów politycznych. Na razie ich liczba stale się powiększa. W środę pojawiła się informacja o zatrzymaniu Iryny Zimniewej, dyrektorki Centrum Języków i Kultur Słowiańskich, które organizuje kursy języka polskiego i udziela konsultacji chętnym do uzyskania Karty Polaka bądź wyjazdu na studia nad Wisłą. Równolegle białoruska propaganda zapowiada walkę ze wszelkimi przejawami polskości. – Ekspozycje muzealne, wycieczki, filmy, podręczniki historii – dojdziemy i do bibliotek, i do księgarń – powinny być czyste od antybiałoruskiej, propolskiej i prozachodniej propagandy – mówił w środę na antenie Alfa Radia Wadzim Hihin, czołowy ideolog reżimu. – Całymi latami napełniali głowy dorastającego pokolenia polską propagandą. Nasz kraj będzie kontynuować walkę z tym – zapowiadał. Walka ta przejawia się m.in. niszczeniem cmentarzy żołnierzy Armii Krajowej. To właśnie przywoływanie pamięci o polskim podziemiu z czasów II wojny światowej doprowadziło Poczobuta na ławę oskarżonych.

Równolegle prokuratura w Grodnie prowadzi śledztwo, które ma dowieść zbrodni rzekomo popełnianych przez akowców. Wiceszef obwodowej prokuratury Andrej Skurat powiedział w zeszłym tygodniu, że „ustalono 3 tys. faktów zabójstw cywilów”. – Zachowujemy się, jakbyśmy wszyscy byli potomkami Radziwiłłów i Sapiehów. Czy byli oni patriotami swojej ojczyzny? Nie i jeszcze raz nie – dowodzi Łukaszenka, choć – jak przypomniał w Radiu Swaboda historyk Siarhiej Abłamiejka – jeszcze w 1995 r. jako świeżo wybrany prezydent pisał, że „patrząc w przyszłość, czuje się kanclerzem Lwem Sapiehą”. Propaganda regularnie straszy też atakiem ze strony Polski i Litwy. Tę linię narracji wspierają Rosjanie. Przed dwoma tygodniami ambasador w Mińsku Boris Gryzłow zapowiedział, że taktyczna broń jądrowa, którą Władimir Putin obiecał rozmieścić po lipcu na terenie Białorusi, „będzie stać w pobliżu polskiej granicy”. ©℗