Dla depesz WikiLeaks powstała przeglądarka, za pomocą której można było szybko znaleźć interesujący dokument Departamentu Stanu czy Pentagonu. Były to jednak dane z obiegu elektronicznego. Tak że raczej ogólne. Poglądowe. Teraz jest inaczej. Zdjęcia map, tabelek i krótkie analizy sytuacji są dość szczegółowe. Zostały przekazane fanom gier komputerowych i zwolennikom teorii spiskowych komunikujących się ze sobą za pomocą Discorda, Reddit i 4Chan. Zatem trzeba trochę pogrzebać, by się do nich dobrać. Tym bardziej że większość już – przynajmniej na razie – pousuwano.
W przeszłości fani gier dzielili się już ze światem wiedzą z materiałów niejawnych. W ubiegłym roku użytkownicy War Thunder opublikowali na forach szczegóły dotyczące nowych wersji myśliwca F-16 i tego jak współpracuje on z pociskami AIM-120 AMRAAM. Ważne jest to, na jakich forach ujawniono wówczas wrażliwe dane. Były one powiązane z pochodzącym z Rosji twórcą i wydawcą gry War Thunder – Gaijin Entertainment. Co ciekawe, pociski AIM-120 AMRAAM są dość istotnym elementem wyposażenia przekazywanego przez NATO Ukrainie. Informacje o nich pojawiły się w sieci na kilka tygodni przed potwierdzeniem, że zostaną one dostarczone Kijowowi. Wcześniej – jeszcze przed wojną – na tych samych forach pojawiły się dane dotyczące amunicji do czołgów brytyjskich Challenger 2 i francuskich Leclerc. Był również wyciek dotyczący chińskich pocisków DTC10, które są projektem rozwojowym.
W wypadku forów dla gier online dokumenty publikowali sfrustrowani wojskowi, którzy w sporze o jakiś szczegół techniczny próbowali dowodzić swoich racji. Niemniej jednak ich metoda znalazła uznanie w czasie wojny. I jest doskonałym przykryciem dla maskowania źródła wycieku.
Najnowszy zawiera tak wiele szczegółowych dokumentów, że trudno mówić o przypadkowej kłótni. Zanim usunięto je z sieci, wykonaliśmy kopie części z nich. Co najmniej dwie tabele publikowane w związanych z separatystami kanałach na Telegramie były edytowane. Dotyczą one zabitych od 24 lutego 2022 r., czyli od początku inwazji. Pierwsza tabela informuje, że po stronie rosyjskiej jest ich od 35,5 tys. do 43,5 tys., a po ukraińskiej od 16 tys. do 17,5 tys. Edytowana tabela przekleja dane ukraińskie do rosyjskich. Czyli zaniża straty Kremla. Te ingerencję stosunkowo łatwo jednak ustalić.
Na jednej z map są oznaczone zgrupowania wojsk na Charkowszczyźnie. Mniej więcej od miejscowości Spirne (już w obwodzie donieckim, w północno-wschodniej jego części) do położonej na północ od Kupiańska Synkiwki. Dokument jest datowany na początek marca. Dowiadujemy się z niego, że Rosjanie dysponują na tzw. Osi Charkowskiej zgrupowaniem liczącym 48,6 tys. żołnierzy, a Ukraińcy do 14,5 tys. Przy czym personel rosyjski jest podzielony na zdatny do walki i nie. Na kolejnym dokumencie z początku marca – opisanym jako ściśle tajny – można przeczytać, jaki jest stan rozmów o dostawach samolotów bojowych dla Ukrainy. Dowiadujemy się np., że Belgia ich nie dostarczy, jednak oferuje wsparcie logistyczne i zaplecze remontowe w wypadku dostaw przez inne państwa, co sugeruje, że temat nie jest zamknięty. Dzienny brief jest podzielony na pięć części. Pierwszy temat opisuje aspekty wojny lądowej. Drugi analizuje działania na morzu, trzeci przygląda się obronie powietrznej i siłom powietrznym, czwarty cyberprzestrzeni i wojnie elektronicznej, a piąty to zagadnienia „polityczne i rozmaitości”, czyli tzw. varia. Bardzo ciekawa jest mapa pokazująca rozkład sił na południu Ukrainy. Wynika z niej, że Ukraińcy koncentrują siły na południe od Zaporoża i w rejonie miejscowości Wełyka Nowosiłka, co wskazuje, że celem ich ataku może być nie tylko Melitopol, lecz także Mariupol. Wełyka Nowosiłka to też zaplecze dla obrońców Wuhłedaru.
Na dziś nie sposób jednoznacznie ustalić, kto stoi za wyciekiem danych i na ile wiarygodne są te dokumenty. Wiadomo natomiast, że Amerykanie rozpoczęli śledztwo w tej sprawie, a same dokumenty operują tak dużą liczbą specjalistycznych skrótowców i są nasycone taką ilością metajęzyka Pentagonu i CIA, że nie sposób ich ignorować. O ile przecieki dotyczące F-16 czy challengerów zostały dość precyzyjnie wyjaśnione (stali za nim byli wojskowi z państw NATO), o tyle dziś gra o ustalenie źródła inspiracji dopiero się rozpoczęła. Biorąc pod uwagę nieudolne edytowanie tych dokumentów przez użytkowników kont na Telegramie związanych z separatystami na Donbasie i siermiężność tej edycji, trudno uwierzyć, że dane zdobyli Rosjanie. Ich zdolności do prowadzenia wojny informacyjnej są ograniczone, czego dowodem są niskiej jakości fejki wrzucane do sieci. Choćby takie jak opublikowany niedawno na Telegramie film, na którym widać kontrolę prowadzącej auto rosyjskojęzycznej kobiety. Dokonuje jej „ukraiński” patrol poruszający się terenowym volkswagenem amarokiem z wymalowanym krzyżem Wehrmachtu. Wojskowy wyzywa kobietę od świń (świniami i pedałami określa się powszechnie żołnierzy rosyjskich). Roztrzęsiona obywatelka próbuje uspokajać płaczące dziecko. W końcu żołnierz oddaje strzały w powietrze, a patrol odjeżdża. Film jest tak źle zrobiony, że swój tweet pod nim wykasowało nawet rosyjskie MSZ. Później serwis Bellingcat na bazie danych geolokalizacyjnych ustalił, że powstał on po stronie separatystycznej, daleko za linią frontu.
W tym sensie trudno przyjąć do wiadomości, że za obecnym wyciekiem stoi machina propagandowa i wywiadowcza Władimira Putina. O wiele bardziej prawdopodobny jest ślad chiński. Pekin ma interes w tym, by utrudnić Amerykanom i Ukraińcom planowaną na przełom kwietnia i maja kontrofensywę. Jest też zainteresowany udziałem w rozwiązaniu dyplomatycznym między Kremlem a Kijowem na swoich warunkach i bez znacznego wzmocnienia którejś ze stron. Udana kontrofensywa jest postrzegana przez Chińczyków jako wzmocnienie Ukrainy i – co gorsze – USA. O ile Pekin jeszcze nie może sobie pozwolić na jawną konfrontację z Waszyngtonem (a taką byłyby np. dostawy broni dla Rosji), o tyle bezpiecznie może używać informacji. W przypadku planowanej na wiosnę operacji ukraińskiej każdy przeciek jest szkodliwy. Nawet jeśli znajdzie się na forach skrajnej prawicy – to tak jak w przypadku polskich Klewek, które zapoczątkowały temat tajnych więzień CIA – jest problemem USA i Ukrainy. Choćby przez to, że trzeba się do niego ustosunkować. ©℗