Finowie stali się oficjalnymi członkami Sojuszu. Poprawia to m.in. sytuację państw bałtyckich. Szwecja powinna dołączyć latem.

– To historyczny dzień. Chcemy powitać Finlandię jako 31. państwo Sojuszu. Tego dnia w 1949 r. podpisano traktat waszyngtoński, trudno sobie wyobrazić lepszy sposób, by to celebrować – mówił wczoraj Jens Stoltenberg, sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego, przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich w Brukseli. – Prezydent Putin chciał mniej NATO przy swoich granicach, a osiągnął cel dokładnie odwrotny – dodał Stoltenberg.

Finowie zdecydowali się na złożenie wniosku akcesyjnego do Sojuszu po agresji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Wcześniej przez lata blisko współpracowali z NATO, brali udział m.in. w sojuszniczych ćwiczeniach, ale przeważająca część społeczeństwa była przeciw akcesji. To się zmieniło niemal z dnia na dzień.

– Przed wojną tylko ok. 20 proc. popierało taką decyzję. Nasz prezydent Sauli Niinistö, który jest bardzo popularny i nawet po 2014 r. utrzymywał relacje z prezydentem Putinem, miał ogromny wpływ na opinię publiczną w kwestii NATO – wyjaśniał w maju ub.r. na łamach DGP Juha Ottman, ówczesny ambasador Finlandii w Polsce. – Po wybuchu wojny odniósł się do prezydenta Putina, stwierdzając, że wszystkie maski odpadły i widzimy tylko zimne oblicze wojny. Stąd ta zmiana, dlatego teraz większość Finów chce przystąpienia do Sojuszu – stwierdził dyplomata.

Co Sojusz zyska na tej akcesji?

– Terytorium Finlandii, a wkrótce też Szwecji znacząco ułatwi obronę państw bałtyckich. W chwili przystąpienia Szwecji Sojusz będzie kontrolował cały Bałtyk – flocie Rosjan będzie trudno działać na tym morzu – tłumaczy Wojciech Lorenz, analityk ds. bezpieczeństwa w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

– Warto też pamiętać o tym, że w pobliżu granic Finlandii, na Półwyspie Kolskim znajduje się baza rosyjskich okrętów podwodnych wyposażonych w broń nuklearną. W razie konfliktu z terytorium Finlandii można kontrolować drogę, którą są dowożone wszelkie niezbędne zapasy do funkcjonowania tej floty – mówi Lorenz. Dodaje, że Finlandia jest bardzo dobrze przygotowana do strzeżenia swojego terytorium m.in. z powodu tzw. doktryny totalnej obrony. – Finowie od lat duży nacisk kładą np. na intensywne szkolenie rezerwistów i ochotników. – Obserwując ich ćwiczenia, nie byłem w stanie odróżnić zawodowców od niezawodowców – opowiadał nam jeden z najwyższych rangą polskich generałów.

Choć granica lądowa Finlandii z Rosją to ponad 1300 km, jest to teren trudno dostępny. Zimą na przełomie lat 1939 i 1940, gdy Związek Radziecki zaatakował Finlandię, militarnie kosztowało to Moskwę wiele, a zwycięstwo nie było pełne.

Co zyska Finlandia?

Stając się członkiem Sojuszu, została objęta gwarancjami wynikającymi z art. 5 traktatu waszyngtońskiego, który w pewnym uproszczeniu mówi: „jeden za wszystkich i wszyscy za jednego”. Kluczowe jest objęcie Helsinek parasolem nuklearnym przez Amerykanów. Teraz nastąpi również pełne „wpięcie” Finów w system sojuszniczy m.in. w kwestii komunikacji, obrony powietrznej, przyjęcie tzw. planów ewentualnościowych na wypadek ataku przeciwnika, dostaną oni również prawo głosu i blokowania decyzji w Radzie Północnoatlantyckiej. Na razie nie wiadomo, czy i kiedy do Finlandii przyjadą wojska sojusznicze, jak ma to miejsce w przypadku batalionowych grup bojowych m.in. w Polsce, na Litwie, w Łotwie czy Estonii. – To decyzja rządu w Helsinkach – mówił wczoraj Stoltenberg.

Finlandia została oficjalnie zaproszona do Sojuszu przez 30 krajów członkowskich w maju ub.r., wspólnie ze Szwecją. Od tego czasu kolejne kraje ratyfikowały umowy akcesyjne, niedawno jako ostatni zrobili to Turcy i Węgrzy. Ale akcesję Szwedów wciąż te dwa kraje blokują. Ci pierwsi zgłaszali wątpliwości co do polityki Sztokholmu w kwestii kurdyjskich organizacji, ale, jak podkreślał Stoltenberg, Szwedzi oczekiwania Ankary już spełnili. Na 14 maja w Turcji są zaplanowane wybory i wydaje się, że dopiero po nich pojawi się szansa na ratyfikację umowy akcesyjnej Skandynawów. Z kolei Węgrzy najpewniej zrobią to w tym samym czasie, trudno inaczej interpretować ich zwłokę niż jako chęć przypodobania się Rosji. Wydaje się, że koszty polityczne takiego zachowania dla obu krajów będą rosły.

O tym, że jest szansa na przyjęcie Szwecji przy okazji szczytu NATO w lipcu w Wilnie, mówiła w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami Julianne Smith, amerykańska ambasador przy NATO. Jest szansa, że na Litwie kolejne kraje sojusznicze zadeklarują zwiększenie wydatków na obronność. ©℗

Nie wiadomo, czy i kiedy do Finlandii trafią siły sojusznicze