Premier Wielkiej Brytanii zawarł dodatkowe porozumienie brexitowe z Unią Europejską, które ma zakończyć spór w sprawie Irlandii Północnej. Teraz musi je jeszcze obronić w kraju.

Choć mogłoby się wydawać, że brexit to temat zamknięty zarówno dla Brukseli, jak i Londynu, w ostatnich miesiącach wciąż toczyły się rozmowy o ostatnim spornym elemencie rozwodu, czyli protokole irlandzkim. Rewizję protokołu zapowiedziała jeszcze Liz Truss w roli szefowej brytyjskiej dyplomacji, a rozmowy między Unią Europejską a kolejnymi rządami Wielkiej Brytanii trwały prawie półtora roku. Osią sporu była sztucznie utworzona w obrębie Wielkiej Brytanii granica morska, na której kontroluje się towary przewożone do Irlandii Północnej. Na restrykcyjne kontrole według wytycznych UE narzekali brytyjscy przedsiębiorcy, zaś Bruksela argumentowała, że to jedyna możliwość uniknięcia przywrócenia realnej granicy między Irlandią Północną a pozostającą w Unii Irlandią. Spór przeniósł się na grunt polityczny, kiedy protokołowi - wynegocjowanemu przez obie strony - sprzeciwiła się Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP), która uniemożliwiła powołanie lokalnych władz w Belfaście.
Porozumienie ogłoszone w poniedziałek przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen i premiera Wielkiej Brytanii Rishiego Sunaka utrzymuje kontrole przeprowadzane de facto na terenie Irlandii Północnej, ale obniża wymagania dotyczące deklaracji celnych w przypadku przewozu zwierząt domowych, leków i części produktów rolnych. Ponadto Bruksela zaakceptowała propozycję wysuwaną przez kolejne brytyjskie rządy, aby utworzyć program „zaufanych handlowców”, którzy będą mogli w prostszy sposób, bez dodatkowych kontroli, przewozić z Wielkiej Brytanii te towary, które będą trafiały wyłącznie na rynek Irlandii Północnej, a nie do Republiki Irlandii. Weryfikacja przedsiębiorstw będzie możliwa dzięki przekazywaniu danych handlowych w czasie rzeczywistym, na co obie strony zgodziły się już kilka miesięcy temu. Do wypełnienia będzie jeden cyfrowy formularz w miejsce kilku, które były wymagane dotychczas.
Kością niezgody pozostawały kontrole celne na Kanale Północnym
Dodatkowo władze Irlandii Północnej będą mogły zawiesić stosowanie unijnych przepisów na swoim terenie, jeżeli z takim oczekiwaniem wystąpi 30 posłów z co najmniej dwóch partii. To mechanizm podobny do procedury formowania lokalnego rządu, który musi zatwierdzić zarówno DUP, jak i Sinn Féin, proniepodległościowa partia, która zwyciężyła w ubiegłorocznych wyborach lokalnych. Najbardziej kontrowersyjne z perspektywy Irlandczyków z północy pozostaje ostateczne rozstrzyganie sporów przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Jak podkreśliła von der Leyen, unijny sąd będzie jedyną i ostateczną instancją rozstrzygającą spory dotyczące jednolitego rynku UE i ewentualnego łamania zasad protokołu przez którąkolwiek ze stron.
Premier Sunak będzie musiał teraz obronić porozumienie w parlamencie, gdzie debatę na temat protokołu i głosowanie zaplanowano na przyszły tydzień. Szef rządu zamierza je poprzedzić serią konsultacji i rozmów z torysami krytycznie patrzącymi na porozumienie z Brukselą. Celem jest przekonanie i uzyskanie poparcia jak największej liczby członków Partii Konserwatywnej, przede wszystkim zagorzałych zwolenników brexitu z ekspremierem Borisem Johnsonem na czele. Sunak może za to liczyć na poparcie opozycyjnej Partii Pracy. To powinno wystarczyć do przyjęcia zreformowanego protokołu przez Izbę Gmin, ale brak poparcia środowiska Johnsona i innych sceptyków może osłabić premiera politycznie. Drugim problemem będzie uzyskanie zgody DUP. Choć jej lider Jeffrey Donaldson pozytywnie ocenił większość zapisów porozumienia, to zasygnalizował wątpliwości dotyczące tego, jak szerokie zastosowanie będzie miało prawo unijne na terytorium Irlandii Północnej. Jego partia ma debatować nad ustaleniami Sunaka i von der Leyen w ten weekend, by wypracować oficjalne stanowisko przed debatą w Izbie Gmin. ©℗