Po wyzwoleniu Krymu spod rosyjskiej okupacji władze Ukrainy będą musiały wysłać tam co najmniej 50 tysięcy urzędników i funkcjonariuszy dla zapewnienia działalności organów państwowych – oświadczyła w poniedziałek stała przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie Tamiła Taszewa.

Urzędniczka wezwała obywateli Rosji, którzy nielegalnie zamieszkali na Krymie, by opuścili półwysep. „Wszystkich uprzedziliśmy. Macie jeszcze trochę czasu” – ostrzegła.

Według Taszewej po wyzwoleniu Krymu władze ukraińskie będą potrzebowały tam m.in. 15 tys. funkcjonariuszy Gwardii Narodowej MSW, ok. 7,2 tys. policjantów i blisko 5 tys. funkcjonariuszy straży granicznej oraz 3 tys. pracowników Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.

„Istnieje konieczność dodatkowego zaangażowania blisko 50 tysięcy osób, z których znaczna część będzie musiała pochodzić z terytoriów, kontrolowanych obecnie przez ukraiński rząd” – powiedziała na briefingu prasowym. (https://t.me/OP_UA/8758)

Taszewa poinformowała, że z polecenia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego już od dłuższego czasu problemem przywrócenia kontroli Ukrainy nad Krymem zajmuje się międzyresortowa grupa robocza.

„Aby kontrolować sytuację na wyzwolonym terytorium trzeba będzie powołać przynajmniej lokalne wojskowe albo wojskowo-cywilne administracje, nie możemy jednak formować ich kadr wyłącznie z miejscowych mieszkańców, którzy dziewięć lat spędzili pod okupacją” – podkreśliła.

Taszewa zapewniła, że każdy mieszkaniec Krymu, który stracił własność, będzie miał prawo do jej zwrotu bądź odszkodowania. „Obywatele Ukrainy, państwo jest zdecydowane co do realizacji własnych planów i przygotowuje się do ich realizacji. Bądźcie gotowi do pomocy” – zaapelowała.

„Obywatele Rosji, którzy nielegalnie osiedlili się na Krymie: czas, gdy w sposób wolny i bezpieczny (…) możecie opuścić ukraiński półwysep dobiega końca. Wszystkich was uprzedziliśmy. Macie jeszcze trochę czasu” – powiedziała.

Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji zbrojnej i nielegalnego referendum. Władze w Kijowie i Zachód uznały te działania Kremla za pogwałcenie prawa międzynarodowego.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

jjk/ ap/