Do eskalacji przemocy między obywatelami Izraela i Palestyny doszło tuż przed dzisiejszą wizytą sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena w regionie.

Ułatwienie Izraelczykom dostępu do broni i wzmocnienie osadnictwa na okupowanym Zachodnim Brzegu – to kroki, które zamierza podjąć szef rządu Binjamin Netanjahu w odpowiedzi na dwie strzelaniny w Jerozolimie. W piątek zginęło tam siedmiu Izraelczyków, a w sobotę pięciu zostało rannych. Władze zapowiedziały także, że dom palestyńskiego napastnika, który śmiertelnie ranił w weekend osoby we wschodniej części miasta, ma zostać zburzony, a świadczenia socjalne i zdrowotne jego krewnych anulowane. „Takie działania mogą doprowadzić wyłącznie do wzrostu eskalacji” – pisze katarska Al-Dżazira. I dodaje, że to granie na korzyść ekstremistycznych organizacji w Izraelu.
Dziennikarka Mariam Barghouti napisała na Twitterze, że atak przeprowadził 21-letni Khairi Alkam, którego dziadek został w 1998 r. zabity przez izraelskich osadników. Działania Palestyńczyka miały być odpowiedzią na wzmożoną falę przemocy ze strony państwa żydowskiego. W czwartek siły izraelskie przeprowadziły nalot w Dżeninie, zabijając dziewięciu Palestyńczyków. Autonomia Palestyńska (PA) zdecydowała, że w konsekwencji zawiesi nadzorowaną przez USA współpracę z Izraelem w zakresie bezpieczeństwa. Czwartkowy atak był najbardziej krwawą operacją izraelskiej armii na Zachodnim Brzegu od 2005 r., a od początku stycznia w Palestynie zginęło już co najmniej 30 osób.
– Nie dążymy do eskalacji, ale jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz – przekonywał jednak Netanjahu. Tylko że premier może znaleźć się pod presją nacjonalistycznych i ultraortodoksyjnych członków swojego rządu, dążących do jeszcze ostrzejszych działań. Minister ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Itamar Ben-Gewir zapowiedział na Twitterze, że wniesie do Knesetu projekt ustawy wprowadzającej karę śmierci dla „terrorystów”.
Groziłoby to wciągnięciem do walki w Strefie Gazy bojowników Hamasu, wspieranych m.in. przez Iran. „Posunięcia, które planuje rząd, to niezawodny przepis na kontynuację przemocy” – czytamy w centrolewicowym izraelskim dzienniku „Ha-Arec”.
PA ostrzegła Izrael przed „kontynuacją kolonialnych praktyk osadniczych, aneksji ziemi, wyburzeń domów, polityki czystek etnicznych i apartheidu oraz bezczeszczenia świętych miejsc islamskich i chrześcijańskich”, mówiąc, że „doprowadzi to do dalszego pogorszenia sytuacji, zagrażając bezpieczeństwu i stabilności w całym regionie”.
Na dziś jest zapowiedziana wizyta sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena w Izraelu i Palestynie. Waszyngton wezwał już obie strony do „powściągliwości”. Administracja prezydenta Joego Bidena sprzeciwia się izraelskiemu osadnictwu na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie. „Najlepsze, co (Blinken – red.) mógłby zrobić, to pomóc uniknąć powtórki z maja 2021 r.” – przekonywał Aaron David Miller z think tanku Carnegie Endowment for International Peace, odnosząc się do ponad dwóch tygodni walk między Izraelem a Hamasem, które zakończyły się wynegocjowanym przez Egipt zawieszeniem broni. ©℗