- W Europie uchodźcy otrzymują stałe wsparcie. Tu muszą polegać wyłącznie na kilku świadczeniach - mówi w rozmowie z DGP Inna Lazareva, dziennikarka śledcza związana z „Times of Israel”. Jej artykuły publikowały m.in. „The Guardian”, „The Wall Street Journal” i „Time”.

Do Izraela od początku rosyjskiej inwazji dotarło ok. 47 tys. uchodźców z Ukrainy. Dziś zostało ich 15 tys. Na łamach „Times of Israel” pisała pani, że władze kraju nie są szczególnie zainteresowane pomocą.
Rozmawiałam z przedstawicielami rządu o wojnie i uchodźcach. Niektórzy próbowali mnie przekonywać, że na całą sprawę trzeba spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Tłumaczyli, że to pierwszy raz, kiedy Izrael przyjmuje dziesiątki tysięcy uchodźców, którzy nie są Żydami. Uważam, że takie podejście jest po ludzku bardzo smutne. Izrael jest państwem, które zostało założone przez uchodźców uciekających przed okrucieństwem wojny. I to jest faktycznie pierwszy raz, kiedy taka sytuacja ma miejsce. Ale co z tego? Ukraińcy nie otrzymują nawet statusu uchodźcy. Oficjalnie są turystami. To coś, z czym nie mogę się pogodzić.
Opisała pani przypadki przemocy, wykorzystywania i gwałtów dokonywanych na uchodźczyniach w Izraelu. Ofiary nie mogły liczyć na pomoc państwa. Czy publikacja artykułu coś w tej kwestii zmieniła?
Reakcji władz zabrakło. Częściowo pewnie dlatego, że w tym samym czasie stanowisko obejmował nowy rząd (pod wodzą Binjamina Netanjahu - red.). Być może jego członkowie są teraz zajęci innymi sprawami. Niemniej jednak artykuł wywołał w Izraelu poruszenie. Odezwały się do mnie różne organizacje pozarządowe, także Urząd Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców (UNHCR). Wszyscy chcieli zrozumieć, co się dzieje. Wiele osób - zwykłych obywateli - pisało do mnie, pytając, jak mogą pomóc. Byli oburzeni. Nic dziwnego, bo trudno sobie wyobrazić, że te wszystkie horrendalne rzeczy, które opisałam - gwałty, nadużycia, wykorzystywanie w miejscu pracy - faktycznie miały miejsce. Trzeba jednak podkreślić, że obywatele Izraela od początku odgrywali ważną rolę. Przekazywali zapasy żywności, organizowali lekcje hebrajskiego po pracy. Podobnie organizacje pozarządowe. Jedna z nich zorganizowała np. targi pracy dla Ukraińców. To trudny temat, bo polityka dotycząca tego, czy uchodźcy z Ukrainy w ogóle mogą w Izraelu pracować, jest niejednoznaczna. A wiele osób, z którymi rozmawiałam, ma naprawdę dobre wykształcenie. To prawnicy, księgowi itp. Przyjeżdżając tutaj, zostają bez niczego. Takie działania dają więc nadzieję, na którą nie można liczyć ze strony rządu.
Ukraińcy, którzy przyjechali do Izraela po 1 października 2022 r., stracili na początku tego roku możliwość legalnego zatrudnienia. Dlaczego?
ikona lupy />
Inna Lazareva, dziennikarka śledcza związana z „Times of Israel”. Jej artykuły publikowały m.in. „The Guardian”, „The Wall Street Journal” i „Time” / Materiały prasowe / fot. materiały prasowe
Nie mam żadnego wytłumaczenia dla takiej polityki. Uważam, że to absolutnie zdumiewające. Jak można oczekiwać, że ludzie uciekający przed wojną tu zostaną? Sama mieszkam w Tel Awiwie. To jedno z najdroższych miast na świecie. Niezwykle trudno jest tu przeżyć nawet z normalną pensją, a co dopiero bez jakiejkolwiek możliwości legalnego zatrudnienia. Myślę, że taka strategia władzy popchnie uchodźców w kierunku podejmowania wątpliwych prac na czarno. I w kierunku ludzi, którzy mogą ich przez to wykorzystać. Świadczy to o pewnej lekkomyślności (administracji - red.).
Co od wybuchu wojny zrobił rząd, aby pomóc uchodźcom?
Za wsparcie dla Ukraińców odpowiada ministerstwo opieki społecznej. Przeznaczyło na ten cel całkiem spore pieniądze, bo ok. 31 mln dol. Dzięki temu część z nich otrzymała np. bony żywnościowe. Około 100 osobom, które nie miały gdzie się podziać, zapewniono dach nad głową. A te powyżej 60 r.ż. otrzymały także opiekę zdrowotną. Do tego dochodzi kilka innych świadczeń. Wciąż kluczowym problemem jest jednak to, że oficjalnie uchodźcami Ukraińcy nie są. W Europie uchodźcy otrzymują stałe wsparcie, pomoc w zakwaterowaniu, nauce języka. Dzieci umieszczane są w szkołach itp. W Izraelu to tak nie działa. Ukraińcy muszą polegać wyłącznie na kilku świadczeniach, które rząd im zapewnił. Poza tym są uzależnieni od wsparcia krewnych i znajomych. A kiedy to pozarządowe wsparcie kończy się przemocą, nie mają gdzie się podziać.
Nie tylko obywatele Ukrainy zaczęli wyjeżdżać do Izraela po rozpoczęciu inwazji. W kraju pojawili się także Rosjanie. Ich traktuje się inaczej?
Niektórzy Rosjanie - podobnie jak część Ukraińców - mogą udowodnić swoje żydowskie korzenie. Tacy ludzie imigrują do Izraela oficjalnie i dzięki temu otrzymują koszyk wsparcia. Ale ci, którzy nie mają żydowskich korzeni lub nie są w stanie ich udowodnić, znajdują się w podobnej sytuacji do Ukraińców. W tym sensie, że są w zasadzie pozostawieni sami sobie. Część organizacji, z którymi rozmawiałam i które zapewniają wsparcie Ukraińcom, zajmuje się również pomocą obywatelom Rosji. Oczywiście duża różnica polega na tym, że Rosjanie nie uciekali przed wojną i podjęli świadomą decyzję o przyjeździe do Izraela. Poza tym nie ma jednak żadnej różnicy.
Rozmawiała Karolina Wójcicka