Aby ograniczyć migracje przed wyborami parlamentarnymi, Ateny dążą do ukarania aktywistów.

Sąd na greckiej wyspie Lesbos zajął się sprawą 24 wolontariuszy związanych z organizacją pozarządową Emergency Response Center, którzy w szczycie kryzysu migracyjnego w latach 2015 i 2016 pomagali uchodźcom przedostającym się łodziami z Bliskiego Wschodu do wybrzeży Grecji. „W 2015 r. wyspa gościła ponad 500 tys. migrantów i osób ubiegających się o azyl. Stanowi to ok. 59 proc. wszystkich ludzi, którzy przejechali wówczas przez Grecję w drodze do miejsc przeznaczenia w Europie Zachodniej” – pisał think tank Migration Policy Institute.
Sąd powołał się na błędy proceduralne, dzięki czemu zdążył już w ubiegły piątek oddalić zarzuty o szpiegostwo. Te opierały się na oskarżeniach, że podczas pobytu na Lesbos wolontariusze monitorowali kanały radiowe straży przybrzeżnej, by szybciej zdobywać informacje o lokalizacji łodzi przemytników. W 86-stronicowym raporcie grecka policja wskazywała, że dowodem w sprawie jest wykorzystanie przez aktywistów „szyfrowanego komunikatora”, czyli popularnej aplikacji WhatsApp. – Doszło do wielu błędów prawnych, które naruszały istotę sprawiedliwego procesu. Decyzja ta jest dla nas ważna i oczekujemy, że to samo stanie się ze śledztwem w sprawie pozostałych przestępstw, na które również nie ma dowodów – komentowała obrończyni wolontariuszy Klio Papapandoleon.
Piątkowa decyzja sądu pojawiła się zaledwie kilka godzin po tym, jak Organizacja Narodów Zjednoczonych wezwała do wycofania zarzutów. Parlament Europejski wcześniej potępił proces jako „największy przypadek kryminalizacji solidarności w Europie”. Na aktywistach, spośród których dwóch spędziło już w 2018 r. kilka miesięcy w więzieniu, nadal ciążą jednak zarzuty handlu ludźmi, prania pieniędzy, oszustw i członkostwa w organizacji przestępczej. Stawka jest wysoka, bo są to przestępstwa, za które grozi do 25 lat więzienia. Human Rights Watch przekonuje jednak, że do naruszenia przepisów nie doszło. „Obowiązujące w Grecji prawo wyraźnie przewiduje, że np. przemyt ludzi nie obejmuje pomocy osobom ubiegającym się o azyl” – czytamy. Jedną z oskarżonych jest 28-letnia Syryjka Sara Mardini, która w 2015 r., zanim zaangażowała się w pomoc innym u wybrzeży Lesbos, sama pokonała trasę z Turcji do Grecji, inspirując Netflix do wyprodukowania filmu „Pływaczki”. Dziś przekonuje, że jeśli grecki sąd będzie wydłużał sprawę, by ostatecznie uznać błędy proceduralne, minie co najmniej 15 lat, zanim wszyscy udowodnią swoją niewinność.
Dlaczego sprawa trafiła przed sąd dopiero teraz? Konserwatywny rząd premiera Kiriakosa Mitsotakisa zaostrza stanowisko w sprawie migracji i grup pomocowych. Przygotowując się do wyborów parlamentarnych, które odbędą się w pierwszej połowie roku, władze obiecują zapobiec powtórzeniu się kryzysu z 2015 r. Ten – zdaniem rządzącej Nowej Demokracji – miał doprowadzić do znacznego nadwyrężenia zasobów kraju. Rozprawa z organizacjami pozarządowymi jest podsycana przez trudne relacje Aten z Ankarą. – Na Morzu Egejskim toczy się dziś zimna wojna, a Turcja wykorzystuje uchodźców jako broń. Nie umniejsza to jednak ich trudnej sytuacji, a wolontariusze większości organizacji pozarządowych są zainteresowani jedynie tragedią humanitarną – mówił w rozmowie z „New York Timesem” profesor prawa na Uniwersytecie Ateńskim Aristidis Chadzis. W ostatnim czasie Ankara zaostrzyła retorykę wobec Grecji. Tylko w weekend turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan powtórzył groźby ataku na sąsiada. Z kolei w grudniu 2022 r. ostrzegał, że rakiety mogą uderzyć w stolicę Grecji, jeśli ta „nie zachowa spokoju”.
Mitsotakis zapowiedział już, że w wyborach wystartuje jako kandydat w graniczącym z Turcją regionie Ewros, co – jak przekonuje – ma symboliczne znaczenie. W tym samym czasie Ateny rozbudowują tam mur przygraniczny, który ma osiągnąć 160 km długości. Minister spraw wewnętrznych Grecji Makis Woridis twierdzi, że wybudowana pierwsza część ogrodzenia uniemożliwiła w 2022 r. przeprawę ok. 250 tys. migrantom. Władze obawiają się, że trwająca także w Turcji kampania wyborcza doprowadzi do wzrostu prób przekroczenia granicy w najbliższych miesiącach. Z danych opublikowanych przez Międzynarodową Organizację ds. Migracji wynika, że liczba ta stale rośnie: w 2022 r. do Grecji nielegalnie przedostało się ponad 18 tys. osób, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. ©℗